Heroes of the Storm - recenzja

Kamil Ostrowski
2015/06/12 16:30

O Blizzardzie mówi się, że czego się nie dotknie, to zamienia w złoto. Czy podobnie będzie z Heroes of the Storm?

Heroes of the Storm - recenzja

Brawler od "Zamieci" (firma uparcie nie chce w stosunku do HotSa używać określenia "MOBĄ") nie ma i nie będzie miał lekkiego życia. Gra rodziła się długo, Blizzard kilka razy decydował się na zmiany tytułu, a co najważniejsze, nowa MOBA trafia na rynek w realiach, w których nawet najwięksi gracze wymiękają - Dawngate od Electronic Arts i Infinite Crisis od Warner Bros mimo sporych budżetów i wsparcia gigantów wycofują się machając białą flagą na pożegnanie. Do świata zdominowanego przez League of Legends, Dota 2 i Smite próbuje się jednak wepchnąć jedno z najbardziej legendarnych studiów w historii. Jeżeli komuś może się jeszcze udać, to właśnie im. Potrzebny jest tylko odpowiedni wytrych. Jaki Blizzard ma sposób na wygryzienie sobie kawałka tego tortu?

Na pierwszy rzut oka - tak samo

Heroes of the Storm w założeniach zawiera w sobie to, co sprawia, że ludzie chcą grać w produkcje typu MOBA. Na pierwszy rzut oka nie widać wielkich rbóżnic - po mapie poruszają się bohaterowie (pięciu w każdej z drużyn), po liniach przesuwają się miniony, na ich drodze znajdują się wysunięte bazy, pomiędzy którymi znajduje się tak zwana "dżungla" z niezależnymi stworami do zabicia. Oczywiście ostatecznym celem jest zniszczenie głównego budynku wroga, tak zwanego "core".

Każdy z bohaterów ma cztery umiejętności specjalne (w tym jedno "ulti"), a także auto-atak. Bohaterowie zdobywają poziomy i rozwijają się w czasie spotkania, stając się coraz silniejsi. Oczywiście każdy z bohaterów pełni określoną rolę w drużynie. Są bohaterowie, którzy zadają obrażenia, kontrolują walki za pomocą ogłuszania czy zastawiania pułapek, jak również healerzy czy "specjaliści" pełniący specyficzne role, zazwyczaj mające duże znaczenie przy atakowaniu wrogich zabudowań.


Na pierwszy rzut oka - tak samo
, Heroes of the Storm - recenzja

Poza tym pojawiają się rróżne inne znane z gier MOBA rozwiązania - krzaki w których możemy się schować, zbieranie doświadczenia, pchanie linii, itd. Standard.

Na drugi rzut oka - podobnie, ale inaczej

Już po rozegraniu jednego meczu zorientujemy się, że Heroes of the Storm nie jest jednak zwykłą wariacją na temat dobrze już znany. Z każdą spędzoną w grze minutą odkrywamy coś nowego. Co zauważymy niemalże natychmiastowo - każda z postaci zaczyna z już odblokowanymi trzema podstawowymi umiejętnościami. Tych umiejętności zresztą nie "levelujemy" z czasem. Nie kupujemy przedmiotów. Zamiast tego, co kilka poziomów wybieramy jeden z dostępnych dla danego pułapu talentów (zazwyczaj jest ich od trzech do pięciu). W ten sposób deweloper zostawia miejsce dla tworzenia tak zwanych "buildów" i dostosowywania swojego stylu gry do własnych upodobań czy potrzeb.


Na drugi rzut oka - podobnie, ale inaczej
, Heroes of the Storm - recenzja

Mieszania w kotle jest więcej. Każdy z bohaterów ma nie jedno, ale dwa "ulti" do wyboru. "Ulti" to potężna umiejętność, odblokowywana na dziesiątym poziomie, będąca "creme de la creme" danej postaci. Ah, byłbym zapomniał, wszyscy bohaterowie zdobywają poziomy wspólnie. Bardzo wyraźnie widać, która ekipa jest w danym momencie górą. Nie trzeba brać pod uwagę każdej postaci z osobna, tym bardziej, że zrezygnowano z kupowania przedmiotów. W dłuższej perspektywie na pewno docenią to widzowie, kiedy Heroes of the Storm będzie już popularnym e-sportem. Rozgrywkę łatwiej i przyjemniej się śledzi z punktu siedzenia widza.

Na trzeci rzut oka - kompletna rewolucja

Potem robi się jeszcze dziwniej i jeszcze ciekawiej. Orientujemy się, że inny jest charakter wysuniętych przyczółków, które znajdują się w miejscach, w których w normalnej MOBA stałyby tylko samotne wieże. Tutaj są to wręcz samodzielne bazy - mają mury, trzy wieżyczki (atakujące relatywnie słabo) i małą fortecę (atakującą relatywnie mocno), a także coś nowego - studnie leczące. Raz na sto sekund możemy zaczerpnąć z nich uzdrawiającego "łyka", który zapewnia nam przyspieszoną regenerację pokaźnej części zdrowia. Dzięki temu dobrze rozporządzając maną i zdrowiem możemy pozostawać na linii praktycznie cały czas, mimo, że dzieje się na niej dosyć dużo. Żeby cofania się było jeszcze mniej, to po zabiciu grupy creepów w dżungli, albo po zabiciu maga w każdej grupie nacierających minionów przeciwnika, wypada z nich kulka, która przywraca nam i pobliskim sojuszniczym bohaterom trochę zdrowia.


Na trzeci rzut oka - kompletna rewolucja
, Heroes of the Storm - recenzja

GramTV przedstawia:

Zupełnie inaczej potraktowano kwestię stworów niezależnych, które znajdują się w dżungli. Nie dostajemy za nie złota (bo w ogóle go nie ma), skapnie nam co prawda trochę doświadczenia, ale najważniejsze jest coś innego. Stwory te po pokonaniu dołączają się do nas i razem z minionami idą szturmować umocnienia wroga. Najemników, bo tak są nazywane stwory w dżungli w Heroes of the Storm, są trzy rodzaje. Oblężniczy rzucają kamieniami z odległości, która nie pozwala wieżyczkom skutecznie do nich strzelać. Ciężcy najemnicy mają mnóstwo zdrowia i potrafią ostro "przytankować" nacierając na wroga. Na niektórych mapach pojawia się także boss - ciężko jest go zabić nawet całej drużynie, potrafi przebić się przynajmniej przez kilka elementów umocnień, a dodatkowo ma specjalne umiejętności, takie jak "tąpnięcie", które ogłusza pobliskich przeciwników i zadaje im obrażenia.

Teraz chyba najważniejsza sprawa dla Heroes of the Storm - na każdej mapie do wykonania mamy inną misję, będącą motywem przewodnim. Raz zbieramy złote dublony, które wypadają z niezależnych stworów i pojawiających się co jakiś czas skrzyń, a którymi później płacimy kapitanowi statku w zamian za oddanie salwy z armat w zabudowę wroga. Innym razem musimy objąć kontrolę nad dwoma ołtarzami jednocześnie, aby tymczasowo wejść w skórę wielkiego smoczego rycerza, mającego wytrzymałość porównywalną z bossem. Na każdej z siedmiu dostępnych map misja jest zupełnie inna, nie mówiąc o tym, że zupełnie inaczej wygląda rozstaw obozów najemników, wyjątkowa jest też oprawa graficzna. Krótko mówiąc - każda mapa to odrębny twór, o własnej specyfice, do której gracze muszą się dostosowywać. Przepiękny progres w stosunku do innych gier na rynku, w których wiecznie tułamy się po tych samych ścieżkach.

Na czwarty rzut oka - mistrzowska realiacja

Wspomniałem już, że na każdej mapie grafika wygląda zupełnie inaczej. Wcale nie przesadziłem, bo na przykład na mapie osadzonej w świecie paraegipskim (inspirowanym uniwersum Diablo) budynki są piramidopodobne, a miniony wyglądają jak egipscy żołdacy rodem z "Faraona" czy "Księcia Egiptu". Mało tego, na każdej z map inny jest głos "narratora", który m.in. zapowiada pojawienie się nowego zadania czy zwraca uwagę na serie zabójstw.


Na czwarty rzut oka - mistrzowska realiacja
, Heroes of the Storm - recenzja

Grafika zasługuje na jeszcze jeden akapit z jeszcze innego względu. Heroes of the Storm to w tej chwili najładniejsza MOBA na rynku. Gra na najwyższych ustawieniach wygląda prześlicznie, animacje wszystkich postaci niezmiernie cieszą oczy. Wisienką na torcie jest implementacja efektów fizycznych. Nie tylko postaci potrafią odlecieć kawałek po otrzymaniu finalnego ciosu, ale także używanie umiejętności obszarowych potrafi na przykład skruszyć kawałek filaru, będącego tylko ozdobnikiem na mapie. Śliczności.

Opróóóóócz nexusowego nieeeeeba, nic mi więcej nie potrzeba!

Nie skłamię, że na palcach jednej ręki mogę policzyć gry, które wciągnęłyby mnie na tak długo, co Heroes of the Storm. Nie skłamię, jeżeli powiem, że jestem pod wrażeniem tego, co Blizzardowi udało się osiągnąć. Nie skłamię, jeżeli powiem, że w Heroes of the Storm spędziłem przez ostatni rok tyle samo czasu, co ze wszystkimi pozostałymi grami razem wziętymi (sic!). Nie skłamię, jeżeli powiem, że widzę siebie grającego w HotSa za pół roku, rok czy dwa lata.


Opróóóóócz nexusowego nieeeeeba, nic mi więcej nie potrzeba!
, Heroes of the Storm - recenzja

Skłamałbym jednak, gdybym nie wspomniał o wadach tej gry. Po pierwsze, wciąż kuleje matchmaking w trybie rankingowym. Mam wrażenie, że czasami algorytm dobierający graczy przedkłada szybkość doboru drużyny nad trafność. Bardzo często trafiają się sytuacje, w których rozstrzał poziomów jest duży, co przekłada się nierzadko na frustrację. Drugi problem z Heroes of the Storm to cena skórek i innych przedmiotów, która jest nieproporcjonalnie wysoka w stosunku do innych gier MOBA - ceny skinów wahają się od siedmiu i pół do piętnastu euro. Można czasami oszczędzić korzystając z przecen czy pakietów. Niemniej, jeżeli macie tendencję do robienia sporych zakupów w grach free-to-play, to Heroes of the Storm potrafi ostro wydrenować portfel. Ostatnia wada, to wciąż niedoskonały balans. Na wyższych poziomach zaawansowania widać, że niektóre postaci zostają wręcz z góry wykluczone, jako niegrywalne, a inne przewijają się w prawie każdej grze.

Mimo tego co wyżej napisałem, to nie wyobrażam sobie grania na dłuższą metę w inną MOBĘ czy inne free-to-play. Heroes of the Storm to świetnie pomyślana, świetnie wykonana i dająca ogrom radości gra. Przyjemna i nie tak stresująca, a jednocześnie równie głęboka, co konkurencyjne produkcje. Nie sądziłem, że Blizzardowi uda się coś ugrać na rynku, w którym dwójka już robi tłum, aczkolwiek myliłem się. Jestem pewien, że z takim produktem jest tylko kwestią czasu, aż mówiąc o najpopularniejszych grach MOBA będziemy do League of Legends i DOTA 2 dodawać Heroes of the Storm.

9,8
Odważne rozwiązania, genialna realizacja, najlepsza MOBA na rynku
Plusy
  • Wreszcie coś nowego
  • Nieskomplikowana, ale głęboka mechanika
  • Szybka, efektowna, dynamiczna
  • Zróżnicowane mapy
  • Śliczna grafika i efekty fizyczne
  • Miła dla ucha lokalizacja
Minusy
  • System dopasowywania graczy czasami kuleje
  • Drobne problemy z balansem
Komentarze
71
Usunięty
Usunięty
21/07/2015 19:17

Polubiłem Diablo III i Star Crafta II. Czy to zainteresuje mnie? Chyba nie...

Usunięty
Usunięty
14/06/2015 19:41

Kontrowałem jedynie argument koleżki, że LoLowcy się w tej grze nie odnajdują. Nigdzie nie stwierdziłem, że HotS jest gorszy od LoLa bo jest prostrzy.

kostrowski
Redaktor
Autor
14/06/2015 19:22

> > * - Tak jestem świadomy, że nie grali z przeciwnikami najwyższej rangi, ale pokazali że potrafią się HotSie odnaleźć. XDNo... nic dziwnego. Podobnie jak gracze Starcrafta bez problemu odnajdywali się w LoLu. Nie ciężko znaleźć graczy, którzy w SC2 ledwie dawała radę się przebić do poziomu "pro" wymiatała w LoLa.Twierdzenie, że LoL jest lepszy do HotSa bo jest bardziej skomplikowany to jak twierdzenie, że futbol amerykański jest lepszy od piłki nożnej z tego samego powodu.




Trwa Wczytywanie