O Blizzardzie mówi się, że czego się nie dotknie, to zamienia w złoto. Czy podobnie będzie z Heroes of the Storm?
O Blizzardzie mówi się, że czego się nie dotknie, to zamienia w złoto. Czy podobnie będzie z Heroes of the Storm?
Brawler od "Zamieci" (firma uparcie nie chce w stosunku do HotSa używać określenia "MOBĄ") nie ma i nie będzie miał lekkiego życia. Gra rodziła się długo, Blizzard kilka razy decydował się na zmiany tytułu, a co najważniejsze, nowa MOBA trafia na rynek w realiach, w których nawet najwięksi gracze wymiękają - Dawngate od Electronic Arts i Infinite Crisis od Warner Bros mimo sporych budżetów i wsparcia gigantów wycofują się machając białą flagą na pożegnanie. Do świata zdominowanego przez League of Legends, Dota 2 i Smite próbuje się jednak wepchnąć jedno z najbardziej legendarnych studiów w historii. Jeżeli komuś może się jeszcze udać, to właśnie im. Potrzebny jest tylko odpowiedni wytrych. Jaki Blizzard ma sposób na wygryzienie sobie kawałka tego tortu?
Heroes of the Storm w założeniach zawiera w sobie to, co sprawia, że ludzie chcą grać w produkcje typu MOBA. Na pierwszy rzut oka nie widać wielkich rbóżnic - po mapie poruszają się bohaterowie (pięciu w każdej z drużyn), po liniach przesuwają się miniony, na ich drodze znajdują się wysunięte bazy, pomiędzy którymi znajduje się tak zwana "dżungla" z niezależnymi stworami do zabicia. Oczywiście ostatecznym celem jest zniszczenie głównego budynku wroga, tak zwanego "core".
Każdy z bohaterów ma cztery umiejętności specjalne (w tym jedno "ulti"), a także auto-atak. Bohaterowie zdobywają poziomy i rozwijają się w czasie spotkania, stając się coraz silniejsi. Oczywiście każdy z bohaterów pełni określoną rolę w drużynie. Są bohaterowie, którzy zadają obrażenia, kontrolują walki za pomocą ogłuszania czy zastawiania pułapek, jak również healerzy czy "specjaliści" pełniący specyficzne role, zazwyczaj mające duże znaczenie przy atakowaniu wrogich zabudowań.
Poza tym pojawiają się rróżne inne znane z gier MOBA rozwiązania - krzaki w których możemy się schować, zbieranie doświadczenia, pchanie linii, itd. Standard.
Mieszania w kotle jest więcej. Każdy z bohaterów ma nie jedno, ale dwa "ulti" do wyboru. "Ulti" to potężna umiejętność, odblokowywana na dziesiątym poziomie, będąca "creme de la creme" danej postaci. Ah, byłbym zapomniał, wszyscy bohaterowie zdobywają poziomy wspólnie. Bardzo wyraźnie widać, która ekipa jest w danym momencie górą. Nie trzeba brać pod uwagę każdej postaci z osobna, tym bardziej, że zrezygnowano z kupowania przedmiotów. W dłuższej perspektywie na pewno docenią to widzowie, kiedy Heroes of the Storm będzie już popularnym e-sportem. Rozgrywkę łatwiej i przyjemniej się śledzi z punktu siedzenia widza.
Potem robi się jeszcze dziwniej i jeszcze ciekawiej. Orientujemy się, że inny jest charakter wysuniętych przyczółków, które znajdują się w miejscach, w których w normalnej MOBA stałyby tylko samotne wieże. Tutaj są to wręcz samodzielne bazy - mają mury, trzy wieżyczki (atakujące relatywnie słabo) i małą fortecę (atakującą relatywnie mocno), a także coś nowego - studnie leczące. Raz na sto sekund możemy zaczerpnąć z nich uzdrawiającego "łyka", który zapewnia nam przyspieszoną regenerację pokaźnej części zdrowia. Dzięki temu dobrze rozporządzając maną i zdrowiem możemy pozostawać na linii praktycznie cały czas, mimo, że dzieje się na niej dosyć dużo. Żeby cofania się było jeszcze mniej, to po zabiciu grupy creepów w dżungli, albo po zabiciu maga w każdej grupie nacierających minionów przeciwnika, wypada z nich kulka, która przywraca nam i pobliskim sojuszniczym bohaterom trochę zdrowia.
Zupełnie inaczej potraktowano kwestię stworów niezależnych, które znajdują się w dżungli. Nie dostajemy za nie złota (bo w ogóle go nie ma), skapnie nam co prawda trochę doświadczenia, ale najważniejsze jest coś innego. Stwory te po pokonaniu dołączają się do nas i razem z minionami idą szturmować umocnienia wroga. Najemników, bo tak są nazywane stwory w dżungli w Heroes of the Storm, są trzy rodzaje. Oblężniczy rzucają kamieniami z odległości, która nie pozwala wieżyczkom skutecznie do nich strzelać. Ciężcy najemnicy mają mnóstwo zdrowia i potrafią ostro "przytankować" nacierając na wroga. Na niektórych mapach pojawia się także boss - ciężko jest go zabić nawet całej drużynie, potrafi przebić się przynajmniej przez kilka elementów umocnień, a dodatkowo ma specjalne umiejętności, takie jak "tąpnięcie", które ogłusza pobliskich przeciwników i zadaje im obrażenia.
Teraz chyba najważniejsza sprawa dla Heroes of the Storm - na każdej mapie do wykonania mamy inną misję, będącą motywem przewodnim. Raz zbieramy złote dublony, które wypadają z niezależnych stworów i pojawiających się co jakiś czas skrzyń, a którymi później płacimy kapitanowi statku w zamian za oddanie salwy z armat w zabudowę wroga. Innym razem musimy objąć kontrolę nad dwoma ołtarzami jednocześnie, aby tymczasowo wejść w skórę wielkiego smoczego rycerza, mającego wytrzymałość porównywalną z bossem. Na każdej z siedmiu dostępnych map misja jest zupełnie inna, nie mówiąc o tym, że zupełnie inaczej wygląda rozstaw obozów najemników, wyjątkowa jest też oprawa graficzna. Krótko mówiąc - każda mapa to odrębny twór, o własnej specyfice, do której gracze muszą się dostosowywać. Przepiękny progres w stosunku do innych gier na rynku, w których wiecznie tułamy się po tych samych ścieżkach.
Wspomniałem już, że na każdej mapie grafika wygląda zupełnie inaczej. Wcale nie przesadziłem, bo na przykład na mapie osadzonej w świecie paraegipskim (inspirowanym uniwersum Diablo) budynki są piramidopodobne, a miniony wyglądają jak egipscy żołdacy rodem z "Faraona" czy "Księcia Egiptu". Mało tego, na każdej z map inny jest głos "narratora", który m.in. zapowiada pojawienie się nowego zadania czy zwraca uwagę na serie zabójstw.
Grafika zasługuje na jeszcze jeden akapit z jeszcze innego względu. Heroes of the Storm to w tej chwili najładniejsza MOBA na rynku. Gra na najwyższych ustawieniach wygląda prześlicznie, animacje wszystkich postaci niezmiernie cieszą oczy. Wisienką na torcie jest implementacja efektów fizycznych. Nie tylko postaci potrafią odlecieć kawałek po otrzymaniu finalnego ciosu, ale także używanie umiejętności obszarowych potrafi na przykład skruszyć kawałek filaru, będącego tylko ozdobnikiem na mapie. Śliczności.
Nie skłamię, że na palcach jednej ręki mogę policzyć gry, które wciągnęłyby mnie na tak długo, co Heroes of the Storm. Nie skłamię, jeżeli powiem, że jestem pod wrażeniem tego, co Blizzardowi udało się osiągnąć. Nie skłamię, jeżeli powiem, że w Heroes of the Storm spędziłem przez ostatni rok tyle samo czasu, co ze wszystkimi pozostałymi grami razem wziętymi (sic!). Nie skłamię, jeżeli powiem, że widzę siebie grającego w HotSa za pół roku, rok czy dwa lata.
Skłamałbym jednak, gdybym nie wspomniał o wadach tej gry. Po pierwsze, wciąż kuleje matchmaking w trybie rankingowym. Mam wrażenie, że czasami algorytm dobierający graczy przedkłada szybkość doboru drużyny nad trafność. Bardzo często trafiają się sytuacje, w których rozstrzał poziomów jest duży, co przekłada się nierzadko na frustrację. Drugi problem z Heroes of the Storm to cena skórek i innych przedmiotów, która jest nieproporcjonalnie wysoka w stosunku do innych gier MOBA - ceny skinów wahają się od siedmiu i pół do piętnastu euro. Można czasami oszczędzić korzystając z przecen czy pakietów. Niemniej, jeżeli macie tendencję do robienia sporych zakupów w grach free-to-play, to Heroes of the Storm potrafi ostro wydrenować portfel. Ostatnia wada, to wciąż niedoskonały balans. Na wyższych poziomach zaawansowania widać, że niektóre postaci zostają wręcz z góry wykluczone, jako niegrywalne, a inne przewijają się w prawie każdej grze.
Mimo tego co wyżej napisałem, to nie wyobrażam sobie grania na dłuższą metę w inną MOBĘ czy inne free-to-play. Heroes of the Storm to świetnie pomyślana, świetnie wykonana i dająca ogrom radości gra. Przyjemna i nie tak stresująca, a jednocześnie równie głęboka, co konkurencyjne produkcje. Nie sądziłem, że Blizzardowi uda się coś ugrać na rynku, w którym dwójka już robi tłum, aczkolwiek myliłem się. Jestem pewien, że z takim produktem jest tylko kwestią czasu, aż mówiąc o najpopularniejszych grach MOBA będziemy do League of Legends i DOTA 2 dodawać Heroes of the Storm.