14. czerwca przebywający w Los Angeles Yu Suzuki zamieścił na Twitterze zdjęcie wózka widłowego. Kilkadziesiąt godzin później wystąpił na konferencji Sony, zapowiadając jedną z najbardziej pożądanych kontynuacji ostatnich dwóch dekad.
14. czerwca przebywający w Los Angeles Yu Suzuki zamieścił na Twitterze zdjęcie wózka widłowego. Kilkadziesiąt godzin później wystąpił na konferencji Sony, zapowiadając jedną z najbardziej pożądanych kontynuacji ostatnich dwóch dekad.
14. czerwca przebywający w Los Angeles Yu Suzuki zamieścił na Twitterze zdjęcie wózka widłowego. Kilkadziesiąt godzin później wystąpił na konferencji Sony, zapowiadając jedną z najbardziej pożądanych kontynuacji ostatnich dwóch dekad.
Zapowiedź Shenmue 3 14 lat po premierze "dwójki" to ogromne zaskoczenie przynajmniej z kilku powodów. Po pierwsze, Sega (właściciel praw do marki) od dawna nie wykazywała zainteresowania historią Ryo Hazukiego. A przecież mogłaby wskrzesić dwie pierwsze części z Dreamcasta jako remastery HD - to w końcu bardzo popularna praktyka, zastosowana przez Segę w odniesieniu do Yakuzy 1&2. Po drugie, wizjonerskie i pod wieloma względami przełomowe Shenmue było komercyjnym rozczarowaniem, więc trudno było zakładać, że Yu Suzuki zdoła po latach namówić inwestorów na sfinansowanie "trójki". Tymczasem wystąpienie Suzuki-sana na E3 pod szyldem PlayStation pokazuje, że zasłużony twórca pozyskał sprzymierzeńców w akcji #SaveShenmue. A przy okazji wzbudza poważne obawy o przyszłość całego projektu.
Yu Suzuki podkreśla na Kickstarterze Shenmue 3, że w jego przekonaniu ta gra musi powstać przy udziale fanów. Stąd prośba o 2 miliony dolarów, które zostały zgromadzone w kilka godzin po ogłoszeniu zbiórki. Co dalej? Czy wystarczy teraz czekać do końcówki 2017 roku, kiedy Shenmue 3 ma się pojawić na PC i PlayStation 4? Skądże znowu. Dwa miliony to dopiero początek i wszystko wskazuje na to, że to stosunkowo niewielka część nakładów finansowych, potrzebnych do stworzenia gry, jakiej oczekują fani i sam Suzuki-san.
Z informacji na Kickstarterze wynika, że bez uzbierania tego minimum Ys Net (studio założone przez Suzukiego w 2008 roku) nie ruszyłoby z pracą nad Shenmue 3. Jednocześnie w FAQ czytamy, że 2 miliony dolarów to niewystarczająca kwota do stworzenia gry z otwartym światem, dlatego też Ys Net będzie bazowało zarówno na pieniądzach z Kickstartera, jak i funduszach od inwestorów, z którymi Suzuki dogadał się zawczasu. Jednym z nich, jak nietrudno zgadnąć, jest Sony, które najprawdopodobniej otrzyma Shenmue 3 na konsolową wyłączność. Co ważne, Suzuki nie ujawnił, ile tak właściwie będzie kosztować realizacja projektu i nie zdradził, kto, oprócz fanów na Kickstarterze, finansuje to marzenie. Z jego wypowiedzi można jednak wywnioskować, że bez solidnego wsparcia ze strony graczy Shenmue 3 może być jedynie namiastką gry, jaką chciałby nam dostarczyć twórca.
Sygnały w tej sprawie pojawiły się na AMA reddit.com, gdzie Yu Suzuki odpowiadał bezpośrednio na pytania zadawane przez fanów. Jeden z nich zapytał, ilu elementów zabraknie we właściwej grze, jeżeli kickstarterowa zbiórka nie osiągnie poziomu 5 milionów dolarów. Suzuki odparł, że taka suma pozwoli zrealizować dodatkowy, bardzo ważny dla niego system, ale dopiero przy 10 milionach dolarów Shenmue 3 będzie miało cechy prawdziwie otwartego świata. Następstwem tej wypowiedzi jest hashtag #10MilionToShenmue3, zrodzony na forum Shenmue Dojo.
#10MilionToShenmue3 ma uświadomić potencjalnych donatorów, że bez zebrania takiej sumy nie otrzymamy "prawdziwego" Shenmue 3. Takiego, o jakim marzy Yu Suzuki. Jednocześnie mamy pamiętać, że wbrew obiegowej opinii Sony dokłada się do stworzenia projektu zaledwie w niewielkim stopniu. Wsparcie ze strony koncernu jest związane przede wszystkim z marketingiem i reklamą (czy może być lepsza reklama niż wpuszczenie Suzukiego na konferencję na E3?), zaś w kwestiach finansowych Sony jest tylko jednym z inwestorów. Oczywiście szczegóły umowy zawartej przez Ys Net z Sony są tajne, jednak istnieją sugestie, że japoński gigant zajmie się jedynie finansowaniem portu z PC na PlayStation 4.
Połączenie Shenmue 3 na Kickstarterze i Yu Suzuki na konferencji PlayStation może wskazywać, że Sony ceni ten projekt, ale nie na tyle, by wyłożyć na niego kasę i zyskać mocnego exclusive'a dla PlayStation 4 (pamiętajmy, że pierwotną platformą dla gry ma być PC). Zamiast tego woli poczekać na rozwój wydarzeń i dorzucić tylko tyle pieniędzy, by w odpowiednim czasie móc odkroić kawałek gotowego tortu. Z drugiej strony, Shenmue 3 to przede wszystkim inicjatywa Suzukiego, który dogadał się z Segą w sprawie wykorzystania licencji i na własną rękę zabiegał o tajemniczych inwestorów. Można więc zakładać, że szef Ys Net pragnie zachować twórczą niezależność, którą będzie się cieszyć wyłącznie wtedy, gdy gra zostanie sfinansowana w głównej mierze przez Kickstartera. Stąd mówienie o 10 milionach i przyszłości projektu, która jest w rękach (portfelach) fanów.
Do końca zbiórki pozostały 24 dni, a uzbierana kwota przekroczyła 3,5 miliona dolarów. Nie zapowiada się, by w tym czasie udało się nabić okrągłą dyszkę, ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie, by Shenmue 3 nie poszło śladami Star Citizena. Gry, której twórcy zgromadzili na Kickstarterze ponad 2 miliony dolarów, a od końca 2012 roku zbierają fundusze bez pośredników. Obecny budżet wynosi przeszło 84 miliony dolarów i nadal rośnie. Wyłącznie dzięki fanom.
Shenmue 3 przez swój crowdfundingowy charakter ma słodko-gorzki smak. Oczywiście hasło "przyszłość gry jest w waszych rękach" brzmi świetnie i przemawia do niejednego fana, ale szczerze mówiąc wolałbym, żeby finansowanie tego projektu pozostało w gestii producenta. Firmy, która uwierzy w Shenmue 3 i jest gotowa wyłożyć grube miliony. Największym plusem całego przedsięwzięcia jest inicjatywa podjęta przez Yu Suzukiego, bez którego kontynuacja serii nie miałaby sensu. Pozostaje więc mieć nadzieję, że Suzuki-san przemyślał sobie wszystko jak należy od strony finansowej i uda mu się dostarczyć taką grę, jaka chodzi mu po głowie od kilkunastu lat. Kto jak kto, ale Ryo Hazuki zasługuje na godny powrót i zakończenie swojej historii.