Pro Evolution Soccer 2016 - recenzja

Łukasz Berliński
2015/09/24 15:00

PES w tym roku króluje na boisku.

Pro Evolution Soccer 2016 - recenzja

Już w zeszłym roku, kiedy to Pro Evolution Soccer po raz pierwszy trafiło na konsole nowej generacji, Konami udowodniło, że obudziło się z kilkuletniego letargu i przypomniało sobie, jak się robi wirtualną piłkę nożną, która potrafi dostarczyć graczom wielu emocji. Tegoroczna edycja jest jeszcze lepsza.

Od pierwszego gwizdka nie mogłem się oderwać od tegorocznej edycji PES-a. To gra, w której czuję, że mam niemal pełną kontrolę nad każdym piłkarzem, drużyna stosuje się do ustawień taktycznych, każda akcja wymaga ode mnie kreatywności, a nawet przy bezbramkowym wyniku końcowym zdarza się, że muszę odetchnąć, tyle bowiem działo się na boisku. Gra tu się dynamicznie, twardo, nieprzewidywalnie. Tak jak w prawdziwej piłce na najwyższym poziomie.

Na wstępie muszę zmartwić wszystkich tych, którzy oczekują, że już od pierwszego kontaktu z Pro Evolution Soccer 2016 będą strzelać pięć goli w dziewięć minut. To nie ten tytuł. To gra, która wymaga cierpliwości, zmysłu taktycznego, analiz, ciągłego ulepszania swoich umiejętności. Nie pomaga w tym kiepsko zaprojektowany interfejs, w którym musimy głęboko kopać, by poustawiać drużynę wedle własnego uznania. Nie ułatwia nam też tego sterowanie, w którym minimalnie za mocne przytrzymanie przycisku odpowiedzialnego za strzał spowoduje, że nasz piłkarz pośle piłkę w trybuny niczym rasowy rugbysta, a zrobienie prostego zwodu wymaga od nas kręcenia kółek na padzie niczym w serii Street Fighter. Trzeba czasu, żeby do tego się przyzwyczaić. Ale jeżeli już poradzimy sobie z niedogodnościami i opanujemy mechanizm rozgrywki w Pro Evolution Soccer 2016, ten odwdzięcza nam się niesamowitą frajdą z rozgrywania meczów na stadionach wypełnionych po brzegi kibicami.

Na dużą pochwałę w Pro Evolution Soccer 2016 zasługuje sztuczna inteligencja. Poprawiona została zwłaszcza praca linii defensywnej – w obronę nie da się już wchodzić jak w masło, a piłkarze pilnujący dostępu do pola karnego potrafią nie tylko skutecznie wybijać piłkę, ale często sami przejmują inicjatywę i zaciekle atakują wbiegającego w szesnastkę napastnika. Z drugiej strony ulepszone zostały pojedynki 1 na 1 – liczenie w nich na łut szczęścia to pobożna życzenie, trzeba być w nich mocno skupionym nad kontrolą, bądź przejęciem piłki, by wyjść z nich zwycięsko. Cieszy mnie także nowa postawa bramkarzy. Owszem, nadal zdarza się, że golkiperzy zamiast złapać lub wybić piłkę zaczynają „pajacować” w obrębie pola bramkowego, co zazwyczaj ma fatalne skutki, ale tych przypadków zaobserwowałem znacznie mniej niż w poprzednich odsłonach. Częściej za to bramkarze dobrze czytają grę na przedpolu, a ci najlepsi znacznie lepiej sobie radzą na linii, pokazując klasę przy wyciąganiu, wydawać by się mogło, straconych piłek.

To wszystko sprawia, że konstruowanie każdej akcji wymaga od nas kreatywnego myślenia. Zapomnijcie o sprawdzonych schematach, na nic się one zdadzą, zwłaszcza że każda drużyna prezentuje zupełnie inny futbol. Wspominałem już, że PES 2016 wymaga poświęcenia uwagi taktyce i jeśli chcecie naprawdę wymiatać na boisku, sporo czasu będziecie musieli spędzić w ustawieniach składu i formacji. Każdy mecz to bowiem zupełnie inna historia i należy odpowiednio przygotować się na starcie z kolejnym rywalem. Każde starcie ma też swój własny przebieg i trenerzy nie boją się dokonywać zmian taktycznych w locie. Nie zdziwcie się zatem, jeśli wasz przeciwnik prowadząc w końcówce spotkania będzie przytrzymywał piłkę w narożniku boiska niczym Włodzimierz Smolarek. Takie smaczki robią robotę. Szkoda tylko, że nie podkreślają tego komentatorzy, którzy poza wkurzającymi, ekstatycznymi okrzykami przy niemal każdym strzale, są zwyczajnie nudni.

Co najważniejsze, w tej grze piłkarze nie są tylko zlepkiem poligonów opisanych cyferkami. Tu statystki każdego zawodnika mają swoje odzwierciedlenie na boisku, a każdy z piłkarzy ma swoje indywidualne preferencje stylu gry, które mogą mieć wpływ na wynik meczu. Ani razu nie zdarzyło mi się, bym przeklinał grę za oszukiwanie; czułem, że wszystkie błędy są popełniane albo przeze mnie, albo dochodziłem do wniosku, że niektórzy piłkarze po prostu nie radzą sobie w danym meczu i należy ich jak najszybciej odesłać na ławkę rezerwowych zastępując świeżymi zmiennikami. Jedyne co przeszkadza w rozgrywaniu meczów to praca arbitrów, którzy są niekonsekwentni w swoich decyzjach. Zbyt często zdarza się, że ostry wślizg puszczają płazem, a za zwykłą, twardą grę bark w bark, sypią żółtymi kartkami jak z rękawa. Szkoda, że akurat tej niekonsekwencji nie widać przy spalonych – liniowi są na tyle nadgorliwi, że nie przepuszczą nawet milimetrowego spalonego. Idąc z duchem gry mogliby czasem odpuścić, wszak takie pomyłki sędziowskie są chlebem powszednim w rzeczywistości.

GramTV przedstawia:

Wisienką na torcie w trakcie rozgrywania kolejnych spotkań są animacje zawodników. Już przy poprzedniej odsłonie chwaliłem Konami za pracę włożoną w możliwie jak najbardziej realistyczne odwzorowanie zachowania piłkarzy na boisku, tym razem jednak postanowiono jeszcze poprawić zwłaszcza animacje bramkarzy oraz te towarzyszące walce o górne piłki. Fenomenalnie to się ogląda. A jeśli dodać do tego dynamicznie zmieniającą się pogodę w trakcie meczu, która ma olbrzymie znaczenie na zachowanie się piłki i piłkarzy na boisku, otrzymujemy najlepszy piłkarski gameplay z jakim miałem do czynienia na mojej PS4.

Nie rozumiem jednak zachwytów innych recenzentów nad oprawą graficzną Pro Evolution Soccer 2016. Owszem, na powtórkach gra momentami pokazuje wizualny pazur, ale już w trakcie meczu, przy domyślnym ustawieniu kamery nie prezentuje się tak dobrze. Tu nie ma tego efektu, gdy ktoś z zewnątrz przychodzi i pyta jaki mecz oglądasz w telewizji, jak zdarzało mi się, kiedy w czytniku konsoli znajdowała się konkurencyjna FIFA. Pod tym względem PES radzi sobie zaledwie poprawnie prezentując nierówny poziom. Widać to zwłaszcza po twarzach zawodników – część z nich prezentuje się świetnie, inni piłkarze z kolei nie przypominają samych siebie.

Domyślam się, że może to być spowodowane standardowym brakiem wielu licencji. PES 2016 ma co prawda wyłączność na Ligę Mistrzów, Ligę Europy czy co bardziej egzotyczne ligi i puchary, nie znajdziemy tu jednak polskiej Ekstraklasy czy angielskiej Premier League. Choć w tym roku znalazło się na to rozwiązanie. Konami postanowiło udostępnić edytor drużyn także na PlayStation 4, dzięki któremu takim klubom jak North London czy Merseyside Red możemy przyporządkować nie tylko właściwe nazwy, ale także stroje, herby czy zdjęcia trenerów. W sieci już pojawiły się fanowskie paczki, dzięki którym możemy zmienić anonimową ligę angielską w licencjonowaną Premier League. Niestety, na PlayStation 4 wszystkich zmian musimy dokonywać ręcznie i pojedynczo dla każdego klubu, nie ma bowiem na tę chwilę opcji łatwego importu własnych ustawień. Nie rozumiem także, dlaczego w dniu premiery składy większości drużyn są nieaktualne i w chwili kiedy piszę tę recenzję nie pojawiła się jeszcze stosowna aktualizacja. Wystarczy wspomnieć, że według twórców Pro Evolution Soccer 2016 w Manchasterze United nadal w ataku znajduje się Robin Van Persie i Radamel Falcao, a podstawowym bramkarzem jest Victor Valdes...

Nie można za to narzekać na brak trybów rozgrywki. Tu nie ma wielkich zmian względem poprzedniej edycji. Po raz kolejny najwięcej czasu spędzam w myClub, w którym tworzę własną drużynę pod taktykę trenera z pomocą skautów, którzy za zebrane w trakcie gry punkty lub monety, które można kupić także za realną gotówkę, wybierają do wylosowania zawodników na konkretną pozycję. Za każdym razem liczę na łut szczęścia, a ustawianie potem składu by była jak najlepsza „chemia” między zawodnikami w podstawowej jedenastce i rozgrywanie meczów online w dywizjach lub turniejach jest cholernie wciągające.

Fani zarządzania z pewnością odnajdą się w trybie Master League, w którym jako menedżer nie tylko wcielamy się w rolę trenera ustalającego skład na kolejny mecz, ale także negocjujemy transfery zawodników, dbamy o budżet klubu, a jeśli okażemy się naprawdę dobrzy w swoim fachu, będziemy mieli okazję poprowadzić poza klubem także reprezentację narodową. Jest jeszcze do dyspozycji wariant rozgrywki Become a Legend, w którym kierujemy karierą stworzonego przez siebie lub wybranego jednego z już istniejących piłkarzy. Sterowanie tylko jednym zawodnikiem nigdy jednak nie przypadło mi do gustu i Pro Evolution Soccer 2016 tego nie zmienił. Poza wspomnianymi trybami do dyspozycji mamy oczywiście także szybkie pojedynki, turnieje czy wspomnianą wcześniej Ligę Mistrzów bądź Ligę Europy. Zarówno fani rozgrywek offline, jak i online nie mają więc powodów do kręcenia nosem.

“The pitch is ours” – taki slogan towarzyszy Pro Evolution Soccer 2016. I nie ma w tym krzty przesady. Wirtualne boisko należy do PES-a. FIFA w tym roku będzie miała trudne zadanie, by pod względem rozgrywki pokonać swego japońskiego rywala.

8,5
PES króluje na boisku
Plusy
  • ogromna grywalność
  • sztuczna inteligencja piłkarzy
  • poprawiona gra w defensywie
  • mnogość trybów rozgrywki
  • animacje zawodników
Minusy
  • interfejs
  • praca arbitrów
  • nudny komentarz
  • nieaktualne składy w dniu premiery
Komentarze
10
Usunięty
Usunięty
05/10/2015 21:30

No cóż odwieczna wojna pomiędzy FIFA, a PES także ocenią gracze. Ja jeszcze w PES nie grałem ale cierpliwości to nieuniknione :P

Usunięty
Usunięty
29/09/2015 17:52

Mam pytanie jak zrobić transfery zawodników do klubu bez wymiany za innego?

Usunięty
Usunięty
28/09/2015 17:52
Dnia 25.09.2015 o 09:42, WiK1992 napisał:

Polski dystrybutor mógłby się wkońcu ogarnąć i wydać grę w wersji PL. Odpalam ostatnio demo a tam z 30 języków do wyboru, polskiego oczywiście brak, żal na to patrzeć...

Była kiedyś wersja PL tylko już nie pamiętam kiedy. :)))




Trwa Wczytywanie