Malownicze Mazury, Ford Fiesta RS z logo Lotos na masce, zespół Roberta Kubicy - tak wielu polskich akcentów jeszcze w żadnej grze rajdowej nie było.
Malownicze Mazury, Ford Fiesta RS z logo Lotos na masce, zespół Roberta Kubicy - tak wielu polskich akcentów jeszcze w żadnej grze rajdowej nie było.
Wczoraj zakończył się Rajd Francji (a właściwie Rajd Korsyki), po siedmiu latach ponownie włączony w kalendarz WRC. Najprawdopodobniej właśnie to sprawiło, że programiści z francuskiego studia Kylotonn postanowili jak najbardziej przyspieszyć premierę gry WRC 5. Byłem akurat z wizytą w Techlandzie, gdy polski wydawca dowiedział się o tym, że ktoś na tym świecie, dla odmiany, zmienia datę premiery na... wcześniejszą od pierwotnie zaplanowanej. Kilka dni później okazało się, że Polacy zagrają w najnowszą odsłonę World Rally Championship tydzień po Francuzach. Najwyraźniej nie dało się przyspieszyć części prac - a pośpiech byłby złym doradcą w momencie, gdy po raz pierwszy gra z serii WRC zawiera tyle polskich akcentów.
W sumie to nic dziwnego, bo działa pewne sprzężenie zwrotne. Tak jak wcześniej Robert Kubica zainteresował Polaków F1, tak teraz sprawia, że wielu rodaków stało się fanami rajdów z kalendarza WRC. Zainteresowanie zaś na pewno pomogło w ożywieniu atmosfery dookoła Rajdu Polski i zwiększenie jego prestiżu (między innymi wysiłkami grupy Lotos). W takiej sytuacji, w grze mającej logo WRC nie mogło zabraknąć mazurskiej trasy (notabene w tym roku wytyczonej niemal całkiem na nowo). Zwłaszcza, że na okładce WRC 5 w kilku krajach (tak, tak, nie tylko u nas, ale też chociażby we Włoszech i Hiszpanii) widnieje Ford Fiesta RS Roberta Kubicy. Swoją drogą ciekawe jak długo rajdy będą w naszym kraju modne...
Po tym wprowadzeniu chyba nikogo nie zdziwi fakt, że mając do wykorzystania ograniczone okienko czasowe, skoncentrowałem się na polskich elementach. To znaczy testowałem trasę z bazą w Mikołajkach, a po obcych drogach jeździłem jedynie maszyną Kubicy. Zrezygnowałem z wykorzystania w WRC 5 kierownicy, uznając, że zabawa z padem da mi bardziej miarodajne wrażenia - w sumie większość graczy nie korzysta z drogich zestawów i nie traktuje gier jak symulatorów. No a na dodatek w sumie żaden ze mnie kierowca w realu, a z padem do PS4 jestem za pan brat. Jak najbardziej starałem sie zróżnicować wrażenia, więc na kolejnych trasach dobierałem rozmaite warunki pogodowe, tudzież bawiłem sie poziomami ułatwień oraz modelami zniszczeń.
Z tego, momentami nieco chaotycznego, testowania WRC 5 wyszedłem bardzo zadowolony. Udało mi się zmieścić w krótkim czasie wszystko, co chciałem. Na krętych, ośnieżonych drogach Finlandii sprawdzałem, jak na jazdę w grze wpływają śnieg i ciemność. Wpływały na tyle mocno, że szybko postanowiłem przetestować model zniszczeń (bo i tak co chwila o coś uderzałem). Powiem krótko: jest dobrze. Na modelu widać krzywdy wyrządzone samochodowi, ale nie ma w tym nic komiksowego. Zapomnijcie o widowiskowych wypadkach, bo po takich - jak i w prawdziwym życiu - wasza bryka już nie ruszy. To co zrobiłem z Fiestą RS na tej trasie nie odbiegało od tego, co czasami zdarza się naprawdę na trudnych odcinkach. Tyle, że prawdziwi kierowcy nigdy nie robią tego specjalnie.
Na słonecznych drogach Katalonii sprawdzałem, jak Fiesta RS prowadzi sie po suchym asfalcie w świetle wieczornego słońca, a w Nadrenii porównywałem to z deszczowym porankiem. Szkoda, że w podstawowym widoku nie szalały mi przed oczami wycieraczki - są widoczne jedynie w ujęciu kamery z kokpitu, chyba najsłabszym, bo widzimy świat jak niedzielny kierowca oparty ciałem na kierownicy... Mokry asfalt to zupełnie odmienny model jazdy, a że przy okazji testowałem kilka rajdowych sztuczek, to w efekcie udało mi się zajechać skrzynię biegów. A tu akurat jechałem na automacie, więc uważam to za pewne osiągniecie. Jak się wtedy prowadził mój Ford? Nie prowadził się oczywiście i skorzystałem z funkcji jakże rajdowej czyli... załaduj ostatni punkt zapisu. Tu warto nadmienić, że opcji owej można grając samotnie w WRC 5 używać śmiało, bo nie zostaje nam doliczony karny czas - po prostu cofamy się my i zegar.
Nie testowałem trasy na Korsyce, która okazała sie być tak pechowa dla Roberta Kubicy. Zresztą gra rządzi się swoimi prawami i zależnie od ustawień, wypadnięcia z trasy mogą być mniej lub bardziej tolerowane. Krótko mówiąc sami ustalamy, jak daleko musimy znaleźć się poza drogą, by gra uznała to za porażkę. Ogólnie rozmaitych ustawień, związanych z modelem zniszczeń i realizmem jest mnóstwo i chyba każdy znajdzie dla siebie odpowiedni zestaw, zapewniający wyzwanie i zarazem ograniczający frustrację. Mam takie wrażenie, że studio Kylotonn przejmując markę WRC podjęło najlepsza możliwą decyzję: zostawić za sobą wcześniejsze odsłony serii i zacząć projekt niemalże od zera. To co było dobre zostawić, ale do większości rozwiązań podejść na nowo. Dzięki temu otrzymaliśmy dobrą grę rajdową o dowolnie skalowalnym poziomie trudności i realizmu - biorąc pod uwagę ostatnią posuchę na tym poletku, są powody do mruczenia.