Lara Croft nie była w żadnym wypadku pierwszą ważną kobietą w historii gier komputerowych. Przed nią pojawiły się takie postaci jak np. Samus Aran z serii Metroid czy Chun Li ze Street Fightera. Jednak to właśnie Lara namieszała najwięcej spośród nich wszystkich, na co się złożyło wiele czynników: wielu graczy nie miało pojęcia o prawdziwej płci bohaterki Metroida ze względu na to, że prawie całą grę spędziła w kombinezonie, podczas gdy Chun Li grała w zasadzie drugie skrzypce względem m.in. Ryu i Kena, którzy byli twarzami serii. Lara to z kolei niekwestionowana gwiazdą gier w których występowała, a na dodatek swój debiut zaliczyła na pierwszym PlayStation, jednej z najpopularniejszych konsol w historii.
Lara w ekspresowym tempie zawojowała serca graczy i graczek, zaczęła pojawiać się na okładkach czasopism nie tylko związanych z grami, trafiła też na ekrany kinowe. Sposób jej przedstawienia zaczął wzbudzać kontrowersje - niektórzy uznawali ją za godny pochwał przykład silnej postaci kobiecej, według innych jej strój i wygląd był uwłaczający. Obecnie już Tomb Raider nie wywołuje takiej burzy, i myślę, że to jest dobry moment, by na spokojnie sprawdzić, co o tych grach sądzą same zainteresowane - grające dziewczyny. O stosunek do Lary postanowiłem najpierw zapytać redakcyjną koleżankę, Katarzynę Dąbkowską:
W przygody Lary gram od lat, od kiedy tylko na pecetach pojawiło się Tomb Raider II. Pamiętam, że demo do gry zdarzało mi się przechodzić nawet po 3 razy dziennie. Wiem, chore, ale uwielbiałam Larę (i nadal uwielbiam). Jak już zdobyłam pełną wersję ciężko mnie było oderwać od komputera.
Według Kasi oskarżenia o seksistowskie przedstawienie główej bohaterki były absurdalne, szczególnie w wypadku najstarszych części.
Tamta grafika w niczym nie przypominała dzisiejszej, a piersi Lary były tak kanciaste, że ciężko się było czymkolwiek zachwycać. Niespecjalnie miało wtedy znaczenie jaką postacią się gra. Wszystko przypominało zlepek pikseli. Poza tym "szczucie cycem" absolutnie mi nie przeszkadza, jeśli cyc jest „zacny”. Jestem miłośniczką serii Dead or Alive, a pomachanie „bimbałami” po zwycięskiej walce (rzadko przegrywam, to wiem) doprowadza mnie do łez. Czy wolę grać kobietami? W bijatykach – tak, Diablo – także, ale tylko dlatego, że Łuczniczką lepiej mi się gra. Ale niespecjalnie przejmuję się i kompletnie nie rozumiem, kiedy podnosi się bunt o to, że w jakiejś tam grze nie ma kobiecej postaci do wyboru, bo w końcu nie zawsze możemy zagrać w grze mężczyzną (heloł, Lara).
Trochę inaczej na tę kwestie patrzy moja znajoma spoza redakcji, Zuza.
Uważam, że dzięki temu, że Lara jest kobietą, o wiele łatwiej było mi się z nią utożsamić. Szczerze mówiąc, chciałam wtedy być nią jak dorosnę - nie śmiej się, miałam wtedy dziesięć lat. Z czasem moje drogi z Larą się rozeszły, ale wciąż gram kobietami, jeśli mam taką możliwość - wszystkie moje postaci w World of Warcraft to dziewczyny.
Podczas gdy Kasia najlepiej wspomina drugą odsłonę cyklu, Zuzie najlepiej zapadła w pamięć trzecia część, a konkretnie jej wersja demonstracyjna.
W tamtych czasach najczęściej grało się w dema, pełnych wersji na ogół nie widziałam na oczy. Larę pamiętam przede wszystkim z dema “trójki”, gdzie udostępniono poziom w Indiach. Nie mogłam sobie z tym levelem poradzić, ale i tak zrobił na mnie wielkie wrażenie: zjeżdżanie na linie, starcie twarzą w twarz z tygrysem - po prostu wow, wciąż to świetnie pamiętam po ponad 15 latach. A to, że moja znajomość z Tomb Raiderem ograniczała się do głównie do dem, nie przeszkadzało mi powiesić sobie plakatu z Larą na ścianie.
Opinię wyraziła jeszcze Asia, która pierwszy bezpośredni kontakt z Larą miała dużo później niż Kasia i Zuza.
Niestety, grałam tylko w Tomb Raidera z 2013 roku, czyli drugi reboot serii. Poprzednie odsłony ominęły mnie po prostu ze względu na wiek - pierwsza część, 1996 rok, wyszła, kiedy miałam 4 lata, więc były to gry zdecydowanie za trudne dla tak małego dziecka.
Asia jest osobiście dosyć sceptyczna wobec burzy rozpętywanej wokół Lary jako kobiecej ikony:
Ze względu na swój wiek, najwcześniejsze części Tomb Raidera znam z tego, jak grali w nie moi bracia, i zupełnie sobie nie przypominam reakcji "Wow, oni grają DZIEWCZYNĄ!". Nigdy mnie to nie szokowało - i umówmy się, nie powinno. Nie ma dla mnie znaczenia, czy gram kobietą czy mężczyzną, zwłaszcza, że męscy bohaterowie są standardem. Człowiek się po prostu przyzwyczaja i jakikolwiek problem z identyfikacją z postacią ze względu na płeć znika. Ostatecznie wszystko sprowadza się w końcu do tego, JAK napisana jest postać, a nie jakiej jest płci. Przechodząc wreszcie do samej Lary - nie, nie miało dla mnie znaczenia, czy to kobieca bohaterka, choć to miła odmiana.
W tym tekście starałem się skupić przede wszystkim na opiniach zwykłych graczek, mniej zwracając uwagę na bardziej akademickie podejście. Jednak chciałbym zawrzeć tutaj słowa Nikki Douglas z monografii From Barbie to Mortal Kombat:
Wreszcie mogłam spojrzeć na ekran i zobaczyć tam kobietę - było to dla mnie coś zupełnie nowego, świeżego, nawet jeśli to, co robiłam było zupełnie nierealistyczne, wciąż czułam “To ja jestem w tej grze, jestem sobą, kobietą”. Czemu musiałam na to czekać tak długo?
Osobiście, najbardziej przekonują mnie opinie Asi oraz Nikki Douglas. Dla mnie przede wszystkim Lara Croft przyniosła grom pewną normalność, w końcu gracze i graczki mieli wybór, mogli utożsamiać się także z kobiecymi bohaterkami, przynajmniej częściowo została przełamana hegemonia facetów w głównych rolach w grach.
I tutaj pytanie do czytelniczek gram.pl: jakie są Wasze doświadczenia z Larą? Czy też się utożsamiałyście z nią, czy odwrotnie - postać, którą kierowałyście miała dla Was małe znaczenie, i skupiałyście się przede wszystkim na rozgrywce? A może w jeszcze inny sposób podchodzicie do tej kwestii?
Niedzielne spotkania z Larą Croft są efektem wspólnej akcji gram.pl i Microsoftu
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!