Homeworld: Deserts of Kharak - recenzja

Kamil Ostrowski
2016/01/25 11:00
0
0

Dla takich gier jak Homeworld: Deserts of Kharak kupuje się pecety, a nie konsole.

Homeworld: Deserts of Kharak - recenzja

Mam wielki sentyment do pierwszego Homeworlda. Pamiętam jak dzisiaj pierwszą misję w czasie której rozpoczynała się nasza podróż. Już sam skok w nieznane, poszukiwanie swojej ojczyzny wydawał mi się intrygującym otwarciem, a przecież chwilę później docierała do nas straszliwa informacja o ataku na naszą rodzinną planetę. Atmosfera momentalnie z radosnego wyczekiwania nowych przygód zmienia się w podszytą desperacją walkę o przetrwanie. Jesteśmy samotni w wielkiej, czarnej otchłani kosmosu. Do tego ambientowa muzyka, operowanie w trzech wymiarach, świetna jak na tamte czasy grafika, wyśrubowany poziom trudności. Homeworld wywierał, właściwie to nadal wywiera ogromne wrażenie.

Najnowsza część, będąca prequelem poprzednich części, nie zabiera nas w gwiazdy, ale zdaje się uderzać w te same struny. Wszak pustynia to inny rodzaj pustkowia, a misja mająca na celu zdobycie danych, które pomogą uratować miliony od śmierci z odwodnienia i głodu, jest niemal równie desperacka, co skok w bezdenną otchłań przestrzeni kosmicznej. Do tego świetna muzyka, grafika, świetna historia, majestatyczne, ogromne statki. Hej, to naprawdę jest nowy Homeworld!

Gra powoli odkrywa przed nami pełnię mechaniki, jaka kryje się za walkami na pustynnej planecie Kharak. Pierwsza, najważniejsza lekcja, to nauka kierowania naszym statkiem-matką. Podobnie jak o oryginalnym Homeworldzie i tutaj mamy do dyspozycji ogromną, mobilną bazę. Na pokładzie pojazdu wyglądającego jak lotniskowiec na gąsienicach będziemy budować nowe jednostki, opracowywać ulepszenia, itd. Poza tym jest on wyposażony w silne uzbrojenie, ma mnóstwo punktów życia, itd. Z czasem będziemy odkrywać artefakty, które ulepszą nasz statek-matkę i pozwolą aktywować kolejne systemy, co zwiększy zasięg działek, przyspieszy regenerację, itd.

Kampania to istny smakołyk dla każdego miłośnika RTSów. Każda misja przynosi coś nowego - zazwyczaj są to kolejne jednostki, nowe artefakty, które ulepszają nasz statek-matkę, albo specjalne umiejętności naszych bohaterów (granat EMP, atak z orbity, itd.). Pod tym względem single-player przypomina trochę tę ze Starcrafta II. Żeby lepiej zobrazować Wam wrażenia płynące z grania w kampanię dodajcie jednak do tego szczyptę rogalizmu a'la The Banner Saga czy FTL: Faster Than Light. Dlaczego? Bo jednostki z którymi zakończymy daną misję, zostają z nami i biorą udział w następnej, dokładnie tak jak w oryginalnych Homeworldach. Jeżeli stracimy ich zbyt wiele, to może się okazać, że mamy problem ze startem w kolejnym rozdziale.

GramTV przedstawia:

Elementów, które składają się na to, jak dobra jest kampania w Homeworld: Deserts of Kharak jest więcej. Projekty poszczególnych map zachęcają do tego, żeby myśleć taktycznie. Chociaż deweloper zrezygnował z walk w kosmosie, to dzięki ostremu wymodelowaniu terenu pustyni, m.in. poprzez formacje skalne i hałdy wydm, udaje się zmuszać nas, abyśmy kombinowali i myśleli przestrzennie. Ogólna zasada jest prosta - kto strzela z wysoka, ten jest na lepszej pozycji. Do tego dochodzą jednak jeszcze konotacje pomiędzy poszczególnymi typami jednostek, umiejętności specjalne, m.in. rakiety taktyczne, samoloty, umiejętności specjalne, możliwość budowania wieżyczek, itd. Uwierzcie mi, w nowym Homeworldzie przyjdzie Wam się ostro nagłowić, a palce będziecie musieli mieć niemal równie szybkie, co podczas gry w Starcrafta. To nie jest RTS dla mięczaków.

Kiedy już opanujemy podstawy, walka na pustyni zaczyna sprawiać niesamowitą przyjemność. Mechanika jest nie tylko głęboka, ale i dobrze zbalansowana. Widok naszej armii złożonej z pustynnych buggie, ogromnych krążowników na gąsienicach, myśliwców, bombowców i tym podobnych, krążących wokół ogromnego lotniskowca-statku-matki potrafi stworzyć niesamowity klimat. Po paru godzinach przestałem być Kamilem Ostrowskim, a stałem się kosmicznym feldmarszałkiem Erwinem Rommlem, lisem pustyń planety Kharak. No dobra, trochę poniosła mnie wyobraźnia. Niemniej, zabawa była przednia.

Na wielki plus odnotowuję fakt, że historia w nowym Homeworldzie jest naprawdę dobra. Świat gry jest intrygujący, postaci dosyć nieźle zarysowane, a tempo akcji przyzwoite. Co prawda fabuła o wiele lepiej wygląda w ogóle, niż w szczególe, ale biorąc pod uwagę skalę walki i pewien poziom "związania" fabułą poprzednich gier z serii, jestem w stanie to zrozumieć. Najważniejsze jest to, że podczas zabawy czułem, że znalazłem się w obcym świecie i mam coś ważnego do zrobienia - misję, która musi zakończyć się powodzeniem. Kończąc temat kampanii wspomnę jeszcze, że trwa około ośmiu godzin i nie należy do najprostszych. Nawet na najniższym poziomie trudności można poczuć jak sztuczna inteligencja podszczypuje nas, nie zawsze dając się grzecznie wysadzić w powietrze. Na wyższych czeka na gracza prawdziwe wyzwanie.

Szkoda trochę, że za świetną kampanią dla jednego gracza nie idzie równie atrakcyjny multiplayer. Co prawda możemy mierzyć się nawet w sześć osób, co sprawia, że skala bitew potrafi przyprawić o zawrót głowy, ale map jest tylko pięć, z czego dwie przewidziane wyłącznie na pojedynki jeden na jednego, dwie dla czterech i jedna dla maksymalnej liczby graczy. Brakuje też specjalnie zaprojektowanych trybów - jest tylko jeden, przejmowanie artefaktów, w innych przypadkach gramy zwyczajnie na wyniszczenie. Trybu kooperacji brak. Mam nadzieję, że deweloper nie zostawi multiplayera samemu sobie i doczekamy się jego rozwinięcia.

Mimo pewnych braków, Homeworld: Deserts of Kharak to świetna gra, mająca mnóstwo uroku i charakteru. Wielka skala idzie tutaj w parze ze świetnym klimatem, piękną grafiką (i dobrą optymalizacją!), przemyślaną mechaniką, ciekawą kampanią i jedną z najlepszych ścieżek dźwiękowych jakie słyszałem od paru dobrych lat (a konkretnie od The Last of Us). Tak jak pisałem we wstępie - dla takich produkcji warto jest grać na pececie.

8,9
Dla takich gier warto jest mieć peceta
Plusy
  • Świetny klimat walki na pustyni
  • Głęboka, dobrze przemyślana mechanika
  • Przyjemna kampania
  • Grafika i muzyka leją miód na oczy i uszy
Minusy
  • Tylko pięć map w trybie multiplayer
  • Przydałoby się więcej trybów gry sieciowej
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!