Czy nawiązanie do bliskich nam mitów to jedyny atut nowego rozszerzenia do ostatniej produkcji Crystal Dynamics?
Czy nawiązanie do bliskich nam mitów to jedyny atut nowego rozszerzenia do ostatniej produkcji Crystal Dynamics?
Rzadko się zdarza, aby dodatek do gry wzbudzał takie zainteresowanie w Polsce. W końcu nie często zagraniczne studia sięgają po mity i wierzenia słowiańskie. Do tej pory słynął z tego tylko Wiedźmin, ale być może popularność produkcji ekipy CD Projekt RED przełożyła się na większe zainteresowanie bliskimi nam tematami wśród innych deweloperów. Jakby nie było, ekipa Crystal Dynamics postanowiła że tym razem Lara Croft rozwikła zagadkę Baby Jagi. Pomysł nietypowy, ale i bardzo ciekawy. DLC miało więc potencjał, aby jakościowo nie odstawać od niezwykle udanej podstawki.
Aby rozpocząć nową misję konieczne jest udanie się do Kompleksu radzieckiego. To jedna z lokacji z początku gry. Rozszerzenia nie da się zacząć z poziomu menu głównego. Jeśli więc z jakiegoś powodu utraciłeś zapisane stany rozgrywki, będziesz musiał rozpocząć zabawę od początku. Po dotarciu do jednego z budynków można rozpocząć nowe zadanie. Najpierw Lara musi pokonać kilku przeciwników, a potem przeszukać szafki. W jednej z nich schowana jest młoda kobieta, którą trzeba uratować. Z pozoru wygląda to na jedno z wielu mini zadań pobocznych dostępnych w Rise of the Romb Raider. Szybko jednak okazuje się, że na tym nie koniec. Uratowana kobieta prosi o jeszcze jedną przysługę.
W tym momencie zaczyna się właściwa rozgrywka. Dziadek owej kobiety pracował niegdyś w pobliskim gułagu. Wraz z nim była babcia, która jednak tam zmarła. Za jej śmierć odpowiadać ma legendarna Baba Jaga, która budzi postrach wśród okolicznych mieszkańcach. Starszy mężczyzna postanowił zmierzyć się z mitem i przede wszystkim zemścić na zabójcy jego ukochanej. Plan bardzo ambitny, zwłaszcza jak na staruszka. Nic więc dziwnego, że szybko to on stał się kolejną ofiarą, a Larze przyjdzie rola koła ratunkowego. Nie pierwszy zresztą raz. Ponownie altruizm bohaterki przewyższa jej strach przed nieznanym przeciwnikiem. Tak zaczyna się Baba Yaga: The Temple of the Witch.
W historii pojawia się nie tylko dobrze nam znana Baba Jaga, ale i charakterystyczny dla niej domek na kurzych nóżkach znajdujący się gdzieś w gęstym lesie. Więcej znanych odniesień jednak nie zauważyłem. Baba Yaga: The Temple of the Witch nie jest więc produktem zawierającym tonę nawiązań do słowiańskich wierzeń i folkloru. Pod tym względem DLC do Rise of the Tomb Raider oraz serię Wiedźmin dzieli przepaść. Może więc scenariusz nadrabia starty? Nic z tych rzeczy. Historia zaczyna się bardzo ciekawie, ale szybko staje się bardzo przewidywalna. O tym co wydarzy się w zakończeniu twórcy równie dobrze mogli napisać w opisie dodatku, nie byłoby wielkiej różnicy. Duże znaczenie ma w tym przypadku pośpiech. W Baba Yaga: The Temple of the Witch wszystko dzieje się zdecydowanie zbyt szybko. Nic więc dziwnego, że finał nastąpił po około 1,5 godzinie zabawy.
W tym momencie wielu pewnie skreśliło to rozszerzenie. Warto jednak przemyśleć tę decyzję z dwóch powodów. Po pierwsze, twórcy za przyjemność poznania historii Baby Jagi życzą sobie 35 złotych. Nie jest to szczególnie wygórowana cena, chociaż 1,5 godziny rozgrywki to jednak nadal tyle co nic. Oczywiście jeśli ktoś chce przejść DLC na 100% to czas spędzony z grą będzie w jego przypadku dwa razy dłuższy. Nie każdego jednak interesują znajdźki, bonusowe wyzwania i osiągnięcia. Drugi powód, dla którego warto jednak dać szansę temu dodatkowi to jego zawartość. Jest on krótki i nieciekawy pod względem fabularnym, ale sama rozgrywka to, podobnie jak w podstawce, najwyższa możliwa jakość.
Już od samego początku klimat rozgrywki jest niesamowity. Poddana działaniu halucynogennych substancji Lara przeżywa rzeczy, których w głównym wątku fabularnych Rise of the Tomb Raider po prostu nie było. Nie trwa to może długo, ale jeśli dla kogoś jakość jest najważniejsza to Baba Yaga: The Temple of the Witch spełni jego oczekiwania. W czasie zabawy niewiele jest walki, więcej czasu poświęcono na zagadki logiczne. Dodatek kończy się za to bardzo ciekawym finałowym pojedynkiem. Na pewno jest on znacznie lepszy niż to co przygotowali twórcy w podstawce. Na koniec za to Lara otrzymuje nowy strój (ten sam, w którym paradowała Baba Jaga) oraz kolejny łuk. Różni się on tym, że wystrzelona za jego pomocą trująca strzała zamiast zabijać przeciwników, na jakiś czas dezorientuje ich. Omamieni toksyną żołnierze atakują swoich sprzymierzeńców.
Ogrywając Baba Yaga: The Temple of the Witch zauważyłem jeszcze jedną, niezwykle ważną rzecz. W Rise of the Tomb Raider grałem przy okazji premiery edycji na Xbox One, którą zresztą recenzowałem. Nie ukrywałem wtedy zachwytów nad tą produkcją. Przy okazji nowego DLC musiałem zacząć rozgrywkę od nowa i kolejny raz przejść kawałek gry. Nie zdarza mi się to często, stąd moja początkowa niechęć do robienie ponownie tego samego. Mimo wszystko po kilku minutach wsiąkłem w rozgrywkę nawet mocniej niż w zeszłym roku. Tym razem nie towarzyszył mi hype i wielkie oczekiwania. Podszedłem nawet do rozgrywki nieco z obowiązku, a mimo wszystko bawiłem się jeszcze lepiej. Ponownie ukończenie gry przypomniało mi jak niezwykła jest to produkcja. Klimat i lokacje możliwe do zobaczenia w Rise of the Tomb Raider nie pojawiają się w żadnej innej produkcji, nawet w niekiedy wyżej cenionym Uncharted. Nowe DLC pod tym względem niczym nie ustępuje podstawce. To rozgrywka zdecydowanie na najwyższym poziomie.
Baba Yaga: The Temple of the Witch to rozszerzenie, któremu można wybaczyć jedynie 1,5 godziny rozgrywki oraz kiepską historię. Klimat towarzyszący tej niezwykle krótkiej przygodzie trudno porównać do czegokolwiek dostępnego obecnie na rynku. Jeśli podobnie jak ja zachwycałeś się Rise of the Tomb Raider będziesz na fabularne rozszerzenie mocno narzekać, ale potem i tak uznasz, że dla kolejnej przygody w tym świecie warto sięgnąć do portfela. Na rynku wiele jest dodatków, które pod względem objętości biją na głowę Baba Yaga: The Temple of the Witch. Mimo wszystko jeśli bezpośredniej konkurencji brak, dużego pola do manewru nie ma. Na ocenę końcową musiała wpłynąć długość rozgrywki oraz fabuła, ale i tak warto to DLC sprawdzić, nawet jeśli miałoby to być przy okazji pierwszej przeceny.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!