Czy nowa gra studia Drinkbox powtórzy sukces popularnego Guacamelee?
Czy nowa gra studia Drinkbox powtórzy sukces popularnego Guacamelee?
Severed zawiera w sobie bardzo interesującą i intrygującą historię. Oto główna bohaterka, Sasha, budzi się pewnego dnia w zgliszczach swego dawnego domu. Prócz walających się wszędzie gruzów w budynku nie zostało prawie nic. Rodzina Sashy, jej brat, ojciec i matka, zaginęli, a ona sama nie do końca pamięta, co dokładnie się wydarzyło dnia poprzedniego. Od tajemniczego demona otrzymuje specjalny miecz i wyrusza na poszukiwania rodziny i prawdy o jej zaginięciu. Jest tylko jeden drobny problem - nasza protagonistka utraciła swoją rękę w niewyjaśnionych okolicznościach. Nie oznacza jednak, że nie ma serca do walki.
Rozgrywka w Severed przypomina klasyczne dungeon crawlery. Ruszamy zatem z Sashą po kolejnych lokacjach szukając zwady u czyhających w różnych zakątkach planszy potworach. Nie zabraknie tutaj także kilku ciekawych łamigłówek do rozwikłania, sporej mapy do odkrycia i elementów RPG. Tutaj twórcy odeszli jednak od klasycznego liczenia punktów doświadczenia za pokonanych wrogów i podnoszenia statystyk. Owszem, umiejętności Sashy wraz z postępem rozgrywki mogą być ulepszane, jednak nie odbywa się to z pomocą automatycznego zliczania punktacji. Wszystko zależy tutaj od gracza i jego sprawności w palcach. Bohaterkę możemy doładować z pomocą obciętych części ciała przeciwników. Najczęściej są to kończyny, choć zdarzają się też na przykład oczy. Liczy się zatem i prędkość i precyzja.
Jak zaznaczyłam na wstępie, Severed jest jedną z nielicznych gier, które w pełni wykorzystują panel dotykowy w konsoli PlayStation Vita. Po mapie, oczywiście, chodzimy z pomocą krzyżaka lub analoga. Sama walka nastawiona jest jednak na mocne ćwiczenia dla palców. To one stanowią główny punkt ataku przeciwko przeciwnikom. Nie ma tutaj większej filozofii - atakujemy, blokujemy, atakujemy, blokujemy. A kiedy uda nam się pokonać przeciwnika, odcinamy mu części ciała. Brzmi na bardzo łatwe zadanie, ale w rzeczywistości jest niezwykle problematyczne. Gra stawia na precyzję - zablokujemy nie pod odpowiednim kontem - dostaniemy po łbie.
Od razu rzuca się w oczy złożoność i różnorodność przeciwników. Każdego z nich pokonujemy inaczej, każdy też ma inny słaby punkt czy inaczej walczy. Przykładem może być tutaj wielki pajęczak, którego spotykamy już na samym początku rozgrywki. Jego ataku nie da się uniknąć, jednak bardzo łatwo można wpaść na to, z której dokładnie strony uderzy i zablokować natarcie. Kiedy już opanujemy pewne zachowania podczas walki, szybko okaże się, że możemy bić się z kilkoma przeciwnikami jednorazowo. Zginąć można łatwo, jednak gra nie odsyła nas do początków kazamatów, a jedynie w ostatniej zapisanej lokacji, będącej zazwyczaj sąsiednim pomieszczeniem przy ostatnio rozgrywanej potyczce. Innymi słowy - bez pokonania wrogów dalej nie przejdziemy, ale możemy próbować do skutku. Łagodzi to poczucie bezustannej frustracji z powodu przegranej potyczki i powoduje, że z chęcią wracamy kolejny raz, by dokopać bandzie pokrak w kolejnym podejściu.
Interesująca jest także opcja ulepszania postaci. Części ciała wrogów uzyskujemy, jak wspomniałam, poprzez precyzyjne i szybkie ich odcięcie. Niewłaściwy lub zbyt powolny ruch i tracimy swoją szansę. Kiedy już uzbieramy dostateczną liczbę kończyn czy oczu, możemy je przerobić na ulepszenia dla Sashy. Oczywiście, gracz sam decyduje, na jakich dokładnie umiejętnościach bohaterki się skupić. Nie zmieniają one jednak jej wyglądu. Dodatkowo, części ciała bossów stanowią dla nas dodatkowy sprzęt, dzięki któremu nie tylko zmieniamy aparycję, ale również dodajemy umiejętności umożliwiające odblokowanie kolejnych lokacji na mapie świata.
Samo środowisko w grze również stawia graczowi wyzwania. Podczas „przechadzek” po mrocznych i zniszczonych partiach świata musimy rozwiązywać zagadki, skupiające się głównie na odblokowywaniu zamkniętych drzwi i uzyskiwaniu części ciała, jak skrawki serca. Nie są one wymagające, jeśli jesteśmy nieuważni lub nie skupiamy się na wyznaczonym nam zadaniu, jednak wprowadzają sporo świeżości do rozgrywki składającej się głównie na pokonywaniu wrogów i odkrywaniu kolejnych lokacji.
Jeśli kiedykolwiek mieliście okazję, by zagrać w Guacamelee, w Severed zobaczycie z pewnością wiele podobieństw do oprawy graficznej gry. Na pierwszy rzut oka widać tutaj inspirację meksykańską kulturą. Magiczny, baśniowy świat przenika mroczne, surowe lokacje tworząc niesamowite, ciekawe uniwersum. Muzyka dopełnia całego dzieła i sprawia, że rozgrywka wprawia w osobliwy nastrój i przyciąga tajemniczym, nieco złowieszczym klimatem.
Severed to gra niezwykła. Pomimo klasycznych odniesień, wprowadza wiele świeżości do opartych na dotykowym sterowaniu gier i pokazuje, że da się na nim stworzyć coś więcej, aniżeli kolejne durne klikadło. Ciężko tak naprawdę znaleźć jakikolwiek element, który byłby tutaj niedopracowany. Gra przyciąga niezwykłym klimatem, rozgrywką i naprawdę warto odkurzyć dla niej praktycznie martwą kieszonsolkę Sony. Tym bardziej, że twórcy zadeklarowali się, że jeśli uda im się sprzedać 200 000 kopii to powstanie kontynuacja. Wiecie co robić.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!