Czy warto kupić kolejny dodatek do Black Ops III, który tak jak poprzednie oferuje nowe mapy dla multiplayera i rozdział opowieści z zombie?
Czy warto kupić kolejny dodatek do Black Ops III, który tak jak poprzednie oferuje nowe mapy dla multiplayera i rozdział opowieści z zombie?
Jako prawdziwy fan trybu zombie w Call of Duty: Black Ops III z niecierpliwością czekałem na premierę DLC zatytułowanego Descent głównie ze względu na kolejną opowieść z nieumarłymi stworami, Gorod Krovi. Przede wszystkim dlatego, że twórcy zaserwowali tym razem ciekawy (dla wielu kontrowersyjny) miszmasz. Akcja toczy się podczas II wojny światowej na terenie Stalingradu. Graczom przychodzi eksplorować zrujnowaną lokację, gdzie roi się nie tylko od zmutowanych żołnierzy. Wśród przeciwników znajdziemy bowiem także gigantyczne mechy sterowane przez wrogów, latające, futurystyczne roboty oraz - przede wszystkim - smoki! Tak, smoki to kompletna nowość w recenzowanym dodatku, która może nie przypaść graczom do gustu. Studio Treyarch postanowiło jednak zaryzykować. I słusznie, bo obecność tych stworzeń idealnie wpasowuje się w alternatywną wersję zdarzeń historycznych przedstawionych w tym rozdziale kampanii, a możliwość zginięcia niekoniecznie z rąk nieumarłych stworów stanowi ciekawe urozmaicenie.
Rozgrywka w trybie zombie nie uległa zmianie za sprawą nowej lokacji, Gorod Krovi. Dlatego też ponownie zajmujemy się kolekcjonowaniem punktów, odblokowywaniem nowych rodzajów broni i licznych bonusów. Na uwagę zasługuje jednak fakt, że kolejny rozdział opowieści o nieumarłych stworach, wprowadzony w Call of Duty: Black Ops III - Descent, oferuje możliwość eksplorowania wielopoziomowej mapy, gdzie liczne kondygnacje są ze sobą połączone na różne sposoby. Sprawia to, że rozgrywka za każdym razem jest nieco inna, a śmierć można ponieść stosunkowo łatwo. Atakowani jesteśmy ze wszystkich stron, a konieczność lawirowania w piętrowym budynku i wyjścia na zewnątrz, gdzie łatwo zginąć ze względu na ziejącego ogniem smoka sprawia, że trzeba się bardzo pilnować.
O ile nowa lokacja dla trybu zombie spełniła moje oczekiwania w stu procentach, tego samego nie mogę powiedzieć o wszystkich mapach przeznaczonych do rozgrywki wieloosobowej. Zacznijmy może więc od kompletnego rozczarowania. Rumble to nic innego, jak stadion, czyli lokacja, która budzi skojarzenia z możliwością eksplorowania dużego, otwartego terenu. Szkoda jednak, że wychodzimy na wielką przestrzeń stosunkowo rzadko, a tak naprawdę akcja rozgrywa się głównie w zamkniętych pomieszczeniach, takich jak np. strefa dla vipów. Kiedy jednak zdołamy wyjść na zewnątrz, będziemy mogli trochę pobiegać nieopodal wraków ogromnych robotów. Rozczarowanie nie wynika zatem z tego, że mapa jest źle zaprojektowana - to bardzo ciekawa lokacja do walki na krótkim dystansie, ale cóż - myśląc o stadionie spodziewałem się zupełnie czegoś innego.
Druga mapa to Cryogen, czyli więzienie zlokalizowane nieopodal Morza Martwego. Jednym z elementów przykuwających uwagę są kriogeniczne tuby, gdzie przechowywani są kryminaliści. Lokacja podzielona jest na dwie zasadnicze części. W środku eksplorujemy, długie i wąskie korytarze, gdzie nie ma miejsca na wykorzystywanie możliwości skakania czy też innych umiejętności naszych postaci, natomiast kiedy wyjdziemy na zewnątrz i będziemy rywalizować z przeciwnikami w okolicach lotniska, niewykluczone że uda nam się zaskoczyć wroga, skacząc mu na głowę. Trzeba jednak uważać, bo ze względu na niekoniecznie dobry projekt lokacji, łatwo tutaj zginąć, próbując szybko przemieścić się po ścianie.
Jeżeli chodzi o niezapomniany klimat, to w Call of Duty: Black Ops III - Descent zdecydowanie góruje mapa Berserk. To nic innego, jak wioska wikingów, ale w dość nietypowym wydaniu - pokryta śniegiem. Wydawać by się mogło, że miejscówka nijak nie wpasowuje się w futurystyczne klimaty najnowszego Call of Duty, ale o to chyba właśnie chodzi. Stanowi ona ciekawy kontrast między żołnierzami przyszłości, a opuszczonymi chatkami. Właśnie - chatkami. Przez większość czasu starcia toczą się na zewnątrz, ale kiedy wejdziemy do środka, nie przejdziemy obojętnie obok klimatycznego wystroju domków z wędzonym mięsem, tarczami, różnymi typami broni czy też skórami.
W nowym DLC do Call of Duty: Black Ops III studio Treyarch udostępniło także odświeżoną wersję znanej już areny. Tym razem mowa o przebudowanej mapie Raid z Call of Duty: Black Ops II, którą tutaj nazwano Empire. Nie znajdziemy już na niej boiska do koszykówki, ale wciąż obecne są superszybkie samochody, które kontrastują z pozostałą częścią lokacji. Skojarzenia z ekskluzywnymi budynkami Imperium Rzymskiego są tutaj jak najbardziej na miejscu, bo poruszamy się w okolicach pięknej wilii, a po drodze możemy natrafić również na liczne rzeźby czy fontannę. Choć znajdziemy tu sporo ciasnych miejsc, ostatecznie autorom nie udało się wykorzystać potencjału tej miejscówki i umożliwić graczom wskakiwanie na większą liczbę obiektów otoczenia. Niemniej kluczem do sukcesu okazuje się tutaj zdolność walki na krótkim dystansie, przy ziemi.
Standardowo odpowiedź na pytanie zadane we wstępie uzależniona jest od dwóch czynników: czy regularnie gramy w Call of Duty: Black Ops III i czy jesteśmy w stanie wydać kilkadziesiąt złotych na pakiet składający się z czterech lokacji dla rozgrywki sieciowej oraz nowego epizodu w trybie z nieumarłymi stworami w roli głównej. Osoby, które próbuja swoich sił na serwerach stosunkowo rzadko, mogą to DLC spokojnie sobie odpuścić (tak samo, jak poprzednie), ale entuzjaści zabawy sieciowej czy też kooperacyjnego wariantu z zombiakami w roli głównej, zdecydowanie powinni zaopatrzyć się w Call of Duty: Black Ops III - Descent, bo to solidne rozszerzenie.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!