Galeria bohaterów - niezapomniany Thomas Angelo z gry Mafia: The City of Lost Heaven

Z okazji nadchodzącej premiery Mafii III przypominamy sylwetkę Thomasa Angelo z pierwszej odsłony cyklu.

UWAGA!!! Tekst zawiera spoilery z gier Mafia: The City of Lost Heaven i Mafia II!

Ikoniczna postać

Kiedy mówimy o ikonach elektronicznej rozrywki mamy przed oczami bohaterów doskonale znanych z "pierwszych stron gazet", takich jak Lara Croft czy Nathan Drake. Ikonami są również Mario, Pac-Man, Link, Donkey Kong, Ratchet z Clankiem, Kratos, Duke Nukem czy... Można by wymieniać bardzo długo, ale spośród nich dla mnie ikona nie zawsze jest wyłącznie postacią, którą kojarzymy z danym tytułem. To bohater, którego losami przejmowaliśmy się przez całą rozgrywkę i na każdym kroku próbowaliśmy zastanawiać się, jak byśmy zachowali się na jego miejscu. Mam oczywiście na myśli Tommy'ego Angelo z Mafii: The City of Lost Heaven, który dopuścił się czynów zasługujących na najwyższy wymiar kary, by walczyć o przetrwanie w fikcyjnym mieście Lost Heaven nawiązującym do czasów amerykańskiej prohibicji.

Nie chcesz być w jego skórze

Czasem mówimy, że chcielibyśmy poczuć się jak Lara Croft. Jak słynny Nathan Drake szukać przygód na całym świecie i kolekcjonować skarby. Ratować księżniczkę niczym Mario lub nie dopuścić do zagłady cywilizacji w jakiejkolwiek innej grze. To oczywiście wybujałe fantazje, ale tak właśnie jest. Nigdy natomiast nie zaryzykowałbym stwierdzenia, że chętnie wcieliłbym się w Thomasa Angelo z gry Mafia: The City of Lost Heaven. W początkowych scenach nasz bohater jest zwykłym taksówkarzem. Akurat miał przerwę na papierosa, gdy do jego wozu podbiegli gangsterzy, którym chcąc nie chcąc musiał pomóc w zgubieniu pościgu. Już wtedy wiedziałem, że kto, jak kto, ale Tommy ma przechlapane. Nie myliłem się. Choć próbował wrócić do zawodu, niedługo później doszczętnie zniszczono mu gablotę. Uciekając przed gangsterami dotarł do baru Salieriego, głowy rodziny mafijnej, do której dołączył niedługo później.

Od zera do bohatera

Tak naprawdę często próbujemy komentować czyny innych ludzi - zwykle w negatywnym sensie. "Ja w życiu bym tak nie zrobił", "jak on tak mógł", "no czegoś podobnego nie widziałem". Nie znając przeszłości Tommy'ego Angelo można również pomyśleć, że to niezły zwyrodnialec. Ale kiedy zagłębimy się w jego historię i prześledzimy kolejne etapy mafijnej kariery naszego bohatera, który początkowo jest chłopcem na posyłki, a później likwiduje wysoko postawionych członków innych grup przestępczych zauważymy, że wszystko, co robił, było jedynie desperacką walką o utrzymanie się przy życiu. Kiedy ktoś dołącza do mafii niekoniecznie musi być to jednoznaczne z zejściem na złą drogę. Choć z perspektywy sędziego na rozprawie nic nie tłumaczy jego zachowań, tak naprawdę każdy będąc w skórze Tommy'ego Angelo podjąłby te same decyzje. Być może właśnie dlatego gra jest liniowa, a niemożność dokonywania wyborów moralnych idealnie pozwala utożsamić się z głównym bohaterem.

Towarzysząc innym członkom rodziny Salieriego w rutynowych zadań takich jak "wysyłanie pozdrowień" wrogim gangsterom nie tylko poprzez poczęstowanie ich kulką, ale także w mniej dosadny sposób (np. zdewastowanie samochodu), Tommy zachowuje zimną krew, nie dając po sobie poznać, że wszystko, co robi, jest wbrew jego sumieniu. Ma wyrzuty, czego dowiadujemy się wielokrotnie, tak jak wtedy, kiedy wchodząc do hotelowego pokoju widzi, że cel, który miał zlikwidować, jest bliską mu osobą. W misji o nazwie "Dziwka" pozwala Michelle odejść wolno, ale kiedy już w finalnych scenach staje oko w oko z Samem, nie ma skrupułów, by go zabić.

Chęć do życia za wszelką cenę

Tommy Angelo odbył desperacką walkę o przetrwanie, ale do samego końca widzimy w nim człowieka, którym był jeszcze na samym początku, kiedy zamiast pistoletu w rękach trzymał głównie kierownicę swojego wozu. Kiedy zabrnął za daleko postanowił skończyć ze swoim "fachem" mafioza i zeznawać przeciwko innym gangsterom, co pozwoliło skazać wielu ludzi. Jednocześnie sam próbował ułożyć sobie życie na nowo z żoną i córką gdzieś poza miastem. W zamian za spowiedź, którą odbył przed detektywem Normanem, dostał mieszkanie na obrzeżach, nową tożsamość i oczywiście pracę jako kierowca.

Mimo wszystko gdzieś w głębi duszy Tommy doskonale zdawał sobie sprawę, że mafia nigdy nie zapomina, bo mógł się o tym przekonać już wtedy, kiedy dorwała ona Franka z którym współpracował przez długie lata. Nie pomylił się myśląc, że mafia nie wybacza i zawsze znajdzie wszystkich zdrajców. Dlatego też końcowe sceny w grze to prawdopodobnie jedne z najbardziej zapadających w pamięć momentów w dziejach elektronicznej rozrywki. Główny bohater za swoją nielojalność płaci najwyższą cenę - zostaje zamordowany w ogrodzie przed własnym domem. Krótki, ale treściwy monolog protagonisty nakłania graczy do refleksji, nie pozwalając odejść od monitora jeszcze na długo po ujrzeniu napisów końcowych.

Pozytywny bohater?

Mafia: The City of Lost Heaven wielokrotnie zmusza gracza do refleksji.To dojrzała opowieść podejmująca wiele istotnych tematów moralnych i ukazująca różne oblicza ludzkiej natury. Jak mówi Tommy w ostatnich scenach gry "światem rządzą ludzie". Jednocześnie przypomina, że warto trzymać się zasad i pamiętać, by zachować równowagę w życiu, bo ten, kto chce mieć za dużo ryzykuje, że może stracić wszystko. Nie oznacza to jednak, że trzeba się poddać już na starcie - trzeba wiedzieć, czego chce się od życia i dążyć do wyznaczonego celu. Tommy Angelo nie mógł poprowadzić swojego życia tak, jak chciał. Stwierdził, że przegrał je, ale ciężko się z nim zgodzić - w młodości znalazł się w złym miejscu i czasie, ale zrobił przecież wszystko, co mogł, by dożyć sędziwego wieku.