W kraju piłkarskie szaleństwo, a co na to Football Manager?
W kraju piłkarskie szaleństwo, a co na to Football Manager?
Rok w rok wszyscy stajemy przed tym samym dylematem. Gry, które pojawiają się co 12 miesięcy są problemem dla każdego. Deweloperzy muszą (a przynajmniej powinni) stawać na głowie, żeby uzasadnić sens kupna nowego produktu. Recenzenci muszą (a przynajmniej powinni) zachować chłodne głowy i wyłuskać to, co faktycznie przeszło zmiany i czy warto w to inwestować. Gracze muszą (a przynajmniej powinni) zadać sobie pytanie czy istotnie potrzeba gonić za nowościami i czy przypadkiem nie kupują tego samego.
Football Manager jako seria zazwyczaj opierał się typowym zarzutom o recycling i niepotrzebne cojesienne edycje. Tytuł raczej omijały zarzuty tak często wysuwane pod adresem tytułów takich jak FIFA czy Call of Duty. Wiązało się to głównie z tym, że te gry były po prostu dobre i zazwyczaj wypchane nowymi funkcjami po brzegi. Twórcy chwalili się non stop setkami ciekawych i innowacyjnych opcji, z czego przynajmniej kilkadziesiąt faktycznie wpływało na odbiór gry i sprawiało, że nowsze edycje rzeczywiście warte były zakupu.
Dyrektor studia, Miles Jacobson, wspomniał kiedyś w rozmowie, że wiąże się to z cyklem produkcyjnym gry, który trwa za każdym razem kilka lat, a funkcje i nowości zaplanowane są na kilka wydań do przodu. Dzięki temu częściej niż rzadziej mieliśmy do czynienia z trafnymi, ciekawymi zmianami.
I wtedy coś się stało. Właśnie w roku 2016, przy Football Managerze z dopiskiem 2017, pierwszy raz mam poważne wątpliwości czy zmian względem poprzedniej edycji jest wystarczająco dużo, by uzasadniać zakup nowej gry. Pierwszy raz uczucie deja vu było tak silne, że nie wsiąkłem w futbolowy świat bez żadnych hamulców.
W tym momencie warto pamiętać o jednym. Seria wydawana przez Sports Interactive to wciąż w zasadzie najlepszy symulator zarządzania sportem na rynku. To wciąż piekielnie głęboka i wymagająca gra, której systemy przenikają się w misterny sposób budując wiarygodny świat, którego jesteśmy integralną częścią. Wciąż do czynienia mamy z silnikiem meczowym, który nie idealnie, ale wystarczająco wiarygodnie tłumaczy instrukcje przez nas wydawane na język piłki nożnej, dając nam poczucie autentycznego wpływu na to, co dzieje się na boisku, gdzie element losowości jest równoważny z tym, czego spodziewamy się po rzeczywistym futbolu.
Football Manager był dla mnie zawsze najlepszą grą RPG z jaką miałem przyjemność obcować. Może dlatego, że od światów fantasy zawsze wolałem coś realistycznego, a piłka nożna zawsze zajmowała w moim sercu istotne miejsce. W każdym razie stworzenie własnej postaci i wprowadzenie jej do świata, który znam ze stadionów i telewizji, pozwolenie jej na interakcję z innymi, na kreowanie własnej ścieżki, na odgrywanie dobrego, złego, technokratycznego, itd. menadżera, to w przypadku tej serii przeżycie niezapomniane, zjadające setki godzin. I tych emocji gra wciąż dostarcza.
Odpalając tytuł w tym roku pierwsze na co zwrócimy uwagę, to opcja wykreowania własnego alter ego, włącznie z wykonaniem modelu postaci i wszystkimi szczególikami, które mogłyby nas dotyczyć. Można mieć czerwony krawat i żółte buty, a to już o czymś świadczy. W tym miejscu możemy też od razu zaplanować jakim typem menadżera będziemy, jak przydzielimy sobie punkty umiejętności oraz za jakie rzeczy będziemy bezpośrednio odpowiedzialni, a jakie scedujemy na innych pracowników klubu.
Ten element jest dość charakterystyczny w tegorocznej edycji. Wszystko jest tu usprawnione. Nie musimy powtarzać czynności w nieskończoność. Dane prezentowane są w jednym miejscu, w sensowny sposób. Nie jesteśmy zasypywani mailami o miliardzie mało istotnych rzeczy, z których jeden mógł być ważny, więc nie można go przeoczyć. Informacje od pracowników klubu prezentowane są klarownie, a wprowadzenie ich zaleceń czy rad wykonujemy jednym kliknięciem. Wszystko zdaje się po prostu lepiej zaplanowane, lepiej zaprojektowane. Z naciskiem na wygodę użytkownika. To dobra zmiana w grze, w której spędzamy setki godzin na interakcji z menu.
Popracowano dość mocno również nad grafiką i silnikiem meczowym 3D. Od kilku edycji twórcy pieczołowicie pracują nad wyświetlaniem przebiegu meczu w w trzech wymiarach z modelowanymi piłkarzami, stadionami, itd. W tym roku faktycznie widać skok do przodu: lepsze oświetlenie i animacje, więcej ujęć kamer, więcej scenek poza samym meczem. Wszystko to pozytywnie wpływa na ten sposób odbioru meczu, ale wciąż jest to grafika na dość niskim poziomie, szczególnie w porównaniu z tym, co już jest na rynku.
Ciekawym pomysłem jest też dodanie nowych pracowników do klubu – specjalisty od analizy danych i ekspertów od przygotowania sportowego. Jedni mają wpływ na to jak wiele i jak dokładne dane są nam przekazywane, drudzy wpływają na jakość przygotowania fizycznego. Szkoda tylko, że zatrudnianie ich to trochę strzelanie w ciemno, bo nie są tak dobrze opisani statystykami jak inne postaci ze świata Football Managera.
Usprawnienie przekazywania danych graczowi, a także wspomniane nowe postaci w grze, mają jedna bardzo istotną konsekwencję. Informacje, które teraz otrzymujemy są w większym stopniu przekładalne na instrukcje taktyczne. Dostajemy teraz analizę tego co poszło źle lub dobrze, ale także w jaki sposób przełożyć to na język gry. W tym takie rzeczy w jakie role mają się wcielić nasi podopieczni, czego brakuje drużynie pod względem organizacji przestrzeni i implementacja jakich konkretnych poleceń mogłaby temu zaradzić.
Silnik meczowy również został troszeczkę opukany i podkręcony tak, aby wyeliminować obecne w zeszłym roku problemy. Poradzono sobie z przesadnie skutecznymi dośrodkowaniami czy problemami z kryciem. Za to nie ruszono zbyt łatwo zdobywających świetne oceny bocznych obrońców czy problemów z przekazywaniem sobie zawodników w obronie – np. przy współpracy z defensywnym pomocnikiem. Silnik wciąż jest w fazie beta (od recenzji do premiery są jeszcze 3 dni) i jak zwykle przejdzie przez dwie albo trzy łatki w przeciągu najbliższych miesięcy, ale generalnie nie odbiega od tego co dostaliśmy w zeszłym roku. Dalej jest to bardzo dobre narzędzie symulujące futbol całkiem realistycznie.
Wszystkie te zmiany jednak nie mają fundamentalnego znaczenia dla całej gry. Grając wciąż miałem wrażenie, że obcuje nie z zupełnie nową grą, a raczej z wersją 2016 plus. Gra się oczywiście wyśmienicie, ale trudno mi byłoby polecać tę grę jako zupełnie świeży produkt. Dla nas w Polsce sporym plusem będzie w końcu licencjonowana Lotto Ekstraklasa z oryginalnymi fotosami, logami i wszystkim co istotne. Ale znów, czy to wystarczy żeby kupować pełną grę? Zastanowiłbym się dwa razy.
Jeżeli mieliście kilkuletnią przerwę od Football Managera albo chcecie dopiero rozpocząć z nim przygodę to jest to gra ze wszech miar godna polecenia. Jeśli jednak macie na swojej półce edycję ze znaczkiem 2016, to warto pamiętać, że tym razem możecie nowościami, lub ich brakiem, zawiedzeni.