Wielki, dosłownie i w przenośni, Gabe Newell, jest nieugięty. Razem z resztą Valve konsekwentnie prze do celu, czyli do wprowadzenia na Steamie jakiejś formy płatności za modyfikacje. I nie zrażają się faktem, że gdy próbowali to zrobić dwa lata temu, w ramach programu pilotażowego obejmującego na próbę tylko modyfikacje do Skyrima, to społeczność praktycznie rzecz biorąc dostała szału i po zaledwie kilku dniach trzeba się było wycofać z poronionego systemu, pod naciskiem opinii tejże społeczności właśnie. Valve tłumaczy, że błędem było wprowadzenie nowej funkcjonalności w takiej formie jak wtedy, ale zasadniczo sama koncepcja płatnych modów jest jak najbardziej słuszna, sprawiedliwa i tak dalej. I oni jej nie porzucają, bo uważają, że modderom absolutnie się należy wynagrodzenie za wykonywaną przez nich pracę. Czy mają rację?
Czyli co? To dobrze, czy źle, że mody będą płatne? Wychodzi chyba jednak na to, że dobrze, tak? Uczciwie postawienie sprawy mówi, że ludziom należy się płaca za pracę. A Valve i twórcy gier, które są bazami dla modów, też mają prawo mieć w tym jakiś udział. Tak? No niby tak. Tyle, że nie. Bo po co, tak naprawdę? Jest taka złota zasada – jeśli się nie zepsuło, to nie naprawiaj. Społeczności modderskie kwitną jak nigdy dotąd. Coraz więcej producentów gier albo przekonuje się do tej idei, albo też do niej wraca po latach przerwy, widząc w modach doskonały sposób na przedłużenie żywotności ich produkcji, zwiększenie jej popularności, a co za tym idzie również i sprzedaży. Wszystko to działa bardzo dobrze i wszyscy są zadowoleni. Gdyby modderzy czuli się wykorzystywani, czuli, że to nie jest uczciwe, że oni wkładają w swoje dzieła taki ogrom pracy, a nic z tego nie mają, to by chyba nie zajmowali się tworzeniem tychże modów, prawda? A tu proszę, żadnych głosów protestu, żadnych roszczeń czy zbiorowych strajków, nic z tych rzeczy. Wręcz przeciwnie, są bardzo zadowoleni z obecnego układu i to do tego stopnia, że pierwsi podnieśli głos przeciw wprowadzeniu płatnych modów wtedy, w 2015, gdy Valve próbowało po partyzancku wbudować tę opcję w Steam. Gaben wydaje się chcieć ich uszczęśliwić na siłę.
Modderzy chcą, żeby zostawić wszystko tak jak jest. I fani modów również, z jeszcze bardziej oczywistych powodów. Nikt nie chce wydawać pieniędzy. To znaczy, no dobra, niektórzy chcą. Tak z wdzięczności. I to jest bardzo piękne z ich strony. Ale dobrowolne datki to troszeczkę inna para kaloszy niż płacenie za produkt, prawda? Taka metoda odwdzięczania się modderom za ich pracę nie narusza całego układu. Układu, który nie jest rynkowy, tylko społecznościowy. Modderzy i fani modów to jest jedna, niepodzielna społeczność. I to jest właśnie świetne w tym wszystkim. Ludzie robią różne fajne rzeczy sami dla siebie, nie z chęci zysku, nie po to, żeby zarobić, tylko tak po prostu, z potrzeby serca, z samej radości tworzenia czegoś i dzielenia się tym z innymi. I teraz wprowadzamy w tę wielką, szczęśliwą, zadowoloną z życia rodzinę zasady rządzące rynkiem. Czy to przypadkiem nie jest przepis na katastrofę? Jak szybko ta społeczność przekształci się na obraz i podobieństwo tej większej zbiorowości fanów gier w ogóle? Tej, w której jest jasny podział na producentów tworzących dla zysku i graczy, którzy zostają sprowadzeni do roli klientów? Co wtedy się stanie? Znikną te dzisiejsze więzi, ta atmosfera, te piękne równość, wolność i braterstwo, nie wypaczane przez pieniądze.
Płatne mody oznaczają koniec tej społeczności. I koniec wielu modderów również. Jeśli tylko na modach można będzie zacząć naprawdę zarabiać, to zaraz zbiegną się profesjonaliści, którzy wcześniej by palcem nie kiwnęli, żeby coś zrobić za darmo. Mody przestaną być modami a staną się pakietami DLC. Prawdopodobnie całkiem niezłymi jakościowo, to prawda. Lepszymi i bogatszymi niż te teraz, tworzone po amatorsku i z pasji. Są plusy takiej sytuacji, jasne, że tak. Tylko czy te plusy faktycznie są w stanie przesłonić jej minusy? Mnie się wydaje, że w żadnym wypadku nie. W tym momencie sceny modderskie to są takie spontaniczne społeczne ruchy, zbiorowości strasznie fajnych, kreatywnych ludzi, którzy robią coś z czystej radości robienia. Nie wiem jak dla kogoś innego, ale dla mnie to jest piękne i podnoszące na duchu, że komuś się chce coś tworzyć dla samego tworzenia. I Valve chce to piękno zamienić w sklep. W rynek. W rządzące się prawami podaży popytu odbicie całej reszty tego biznesu zwanego grami. I mnie osobiście bardzo się to nie podoba. Tak, mają mocne argumenty, ale… serio, o co dłubać w czymś, co doskonale działa i bez dłubania? Po co uszczęśliwiać ludzi na siłę, skoro już są szczęśliwi? Cóż, wydaje mi się, że wiem po co. Żeby na nich zarobić. Nie wiem, może jestem cynicznym pesymistą, ale nie łykam tej gadki Valve o uczciwości i chęci czynienia dobra. Gaben i jego pomagierzy chcą po prostu położyć ręce na potencjalnym źródle dużych dochodów. I przy okazji zabić w społeczności modderów to, co jest w niej najcenniejsze i najpiękniejsze. No niefajnie. Bardzo niefajnie.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!