Trafienie krytyczne #7. Mody. Płacić czy nie płacić?

Sławek Serafin
2017/02/18 19:42
0
0

Valve jest uparte i zamierza wprowadzić na Steamie system monetyzacji modyfikacji. Czy twórcom modów należy się wynagrodzenie za ich pracę?

Wielki, dosłownie i w przenośni, Gabe Newell, jest nieugięty. Razem z resztą Valve konsekwentnie prze do celu, czyli do wprowadzenia na Steamie jakiejś formy płatności za modyfikacje. I nie zrażają się faktem, że gdy próbowali to zrobić dwa lata temu, w ramach programu pilotażowego obejmującego na próbę tylko modyfikacje do Skyrima, to społeczność praktycznie rzecz biorąc dostała szału i po zaledwie kilku dniach trzeba się było wycofać z poronionego systemu, pod naciskiem opinii tejże społeczności właśnie. Valve tłumaczy, że błędem było wprowadzenie nowej funkcjonalności w takiej formie jak wtedy, ale zasadniczo sama koncepcja płatnych modów jest jak najbardziej słuszna, sprawiedliwa i tak dalej. I oni jej nie porzucają, bo uważają, że modderom absolutnie się należy wynagrodzenie za wykonywaną przez nich pracę. Czy mają rację?

Trafienie krytyczne #7. Mody. Płacić czy nie płacić?

Wydaje się, że mają, prawda? W końcu każdemu należy się wynagrodzenie za pracę. Ktoś wkłada mnóstwo czasu, mnóstwo wysiłku i często również samorodnego talentu w tworzenie modyfikacji. Dlaczego by nie miał za to dostać trochę pieniędzy, nie? Zwłaszcza w sytuacji, gdy jest w tym naprawdę dobry. Jeśli jego, czy też ich, mod jest bardzo obiecujący, nakreślony z rozmachem, dużo zmienia i przekształca grę w coś nowego, lepszego i bardziej atrakcyjnego, to kupowanie go nie jest już tylko takim czystym płaceniem za czyjąś pracę. Wpływy umożliwiają jego twórcom dalsze rozwijanie tegoż moda, być może na pełen etat już, skupienie się na nim niemożliwe w sytuacji gdy jest to praca pro publico bono, którą można zajmować się wyłącznie po godzinach, bo przecież na życie też trzeba jakoś zarabiać. W sytuacji gdy mody są płatne, to właśnie tworzenie ich może być pracą zarobkową, nie? I najlepsi modderzy mogą jej się w pełni poświęcić, tak jak robią to już teraz zwykli producenci gier. Ma to sens, czyż nie? Tych argumentów nie można odrzucić, bo po prostu trzymają się kupy. Płacenie za mody jest uczciwe. Zaprzeczyć się temu nie da. Tylko… dlaczego mi to nie pasuje wszystko, hmm?

Czy Valve ma dobre serduszko i nie może spać po nocach z powodu niesprawiedliwości i krzywdy, jaka się dzieje twórcom modów, zasuwającym za darmo? No nie. Może trochę. Ale ogólnie to nie o to chodzi, moim zdaniem. Mody to duża rzecz. Jest ich w obrocie całe mnóstwo, i w przypadku popularnych, wielkich produkcji, i małych, niszowych. Małe mody, duże mody, totalne konwersje. Jest tego trochę na Steamie. I Valve nic na tym nie zarabia. To znaczy, owszem, zarabia, w swoich grach, gdzie już dawno zmieniło twórczość graczy w zyskowny dla siebie rynek. Ale te wszystkie mody do różnych Skyrimów i Falloutów? Steam nic z nich nie ma. A przecież mógłby mieć. Jakiś mały procencik, jakieś grosiki, niewiele przecież chcą. Ale ziarnko do ziarnka, nie? I ja ich rozumiem. Valve to nie instytucja charytatywna. Ma zarabiać. A to jest jeszcze jedno potencjalne źródło dochodów, dziewicze i nietknięte. To dość oczywiste, że Gaben i spółka chcą się do niego podłączyć, tak samo jak sami producenci modowanych gier. Bo przecież oni też nic bezpośrednio na tych modach nie zarabiają, nie? A mogliby. Ba, według nich, to pewnie nawet nie mogliby, tylko powinni. A się nie da, bo nie ma jak płacić za mody. I właśnie dlatego Valve, fałszywie moim zdaniem zatroskane losem modderów, chce mimo wszystko wprowadzić te płatności.

GramTV przedstawia:

Czyli co? To dobrze, czy źle, że mody będą płatne? Wychodzi chyba jednak na to, że dobrze, tak? Uczciwie postawienie sprawy mówi, że ludziom należy się płaca za pracę. A Valve i twórcy gier, które są bazami dla modów, też mają prawo mieć w tym jakiś udział. Tak? No niby tak. Tyle, że nie. Bo po co, tak naprawdę? Jest taka złota zasada – jeśli się nie zepsuło, to nie naprawiaj. Społeczności modderskie kwitną jak nigdy dotąd. Coraz więcej producentów gier albo przekonuje się do tej idei, albo też do niej wraca po latach przerwy, widząc w modach doskonały sposób na przedłużenie żywotności ich produkcji, zwiększenie jej popularności, a co za tym idzie również i sprzedaży. Wszystko to działa bardzo dobrze i wszyscy są zadowoleni. Gdyby modderzy czuli się wykorzystywani, czuli, że to nie jest uczciwe, że oni wkładają w swoje dzieła taki ogrom pracy, a nic z tego nie mają, to by chyba nie zajmowali się tworzeniem tychże modów, prawda? A tu proszę, żadnych głosów protestu, żadnych roszczeń czy zbiorowych strajków, nic z tych rzeczy. Wręcz przeciwnie, są bardzo zadowoleni z obecnego układu i to do tego stopnia, że pierwsi podnieśli głos przeciw wprowadzeniu płatnych modów wtedy, w 2015, gdy Valve próbowało po partyzancku wbudować tę opcję w Steam. Gaben wydaje się chcieć ich uszczęśliwić na siłę.

Modderzy chcą, żeby zostawić wszystko tak jak jest. I fani modów również, z jeszcze bardziej oczywistych powodów. Nikt nie chce wydawać pieniędzy. To znaczy, no dobra, niektórzy chcą. Tak z wdzięczności. I to jest bardzo piękne z ich strony. Ale dobrowolne datki to troszeczkę inna para kaloszy niż płacenie za produkt, prawda? Taka metoda odwdzięczania się modderom za ich pracę nie narusza całego układu. Układu, który nie jest rynkowy, tylko społecznościowy. Modderzy i fani modów to jest jedna, niepodzielna społeczność. I to jest właśnie świetne w tym wszystkim. Ludzie robią różne fajne rzeczy sami dla siebie, nie z chęci zysku, nie po to, żeby zarobić, tylko tak po prostu, z potrzeby serca, z samej radości tworzenia czegoś i dzielenia się tym z innymi. I teraz wprowadzamy w tę wielką, szczęśliwą, zadowoloną z życia rodzinę zasady rządzące rynkiem. Czy to przypadkiem nie jest przepis na katastrofę? Jak szybko ta społeczność przekształci się na obraz i podobieństwo tej większej zbiorowości fanów gier w ogóle? Tej, w której jest jasny podział na producentów tworzących dla zysku i graczy, którzy zostają sprowadzeni do roli klientów? Co wtedy się stanie? Znikną te dzisiejsze więzi, ta atmosfera, te piękne równość, wolność i braterstwo, nie wypaczane przez pieniądze.

Płatne mody oznaczają koniec tej społeczności. I koniec wielu modderów również. Jeśli tylko na modach można będzie zacząć naprawdę zarabiać, to zaraz zbiegną się profesjonaliści, którzy wcześniej by palcem nie kiwnęli, żeby coś zrobić za darmo. Mody przestaną być modami a staną się pakietami DLC. Prawdopodobnie całkiem niezłymi jakościowo, to prawda. Lepszymi i bogatszymi niż te teraz, tworzone po amatorsku i z pasji. Są plusy takiej sytuacji, jasne, że tak. Tylko czy te plusy faktycznie są w stanie przesłonić jej minusy? Mnie się wydaje, że w żadnym wypadku nie. W tym momencie sceny modderskie to są takie spontaniczne społeczne ruchy, zbiorowości strasznie fajnych, kreatywnych ludzi, którzy robią coś z czystej radości robienia. Nie wiem jak dla kogoś innego, ale dla mnie to jest piękne i podnoszące na duchu, że komuś się chce coś tworzyć dla samego tworzenia. I Valve chce to piękno zamienić w sklep. W rynek. W rządzące się prawami podaży popytu odbicie całej reszty tego biznesu zwanego grami. I mnie osobiście bardzo się to nie podoba. Tak, mają mocne argumenty, ale… serio, o co dłubać w czymś, co doskonale działa i bez dłubania? Po co uszczęśliwiać ludzi na siłę, skoro już są szczęśliwi? Cóż, wydaje mi się, że wiem po co. Żeby na nich zarobić. Nie wiem, może jestem cynicznym pesymistą, ale nie łykam tej gadki Valve o uczciwości i chęci czynienia dobra. Gaben i jego pomagierzy chcą po prostu położyć ręce na potencjalnym źródle dużych dochodów. I przy okazji zabić w społeczności modderów to, co jest w niej najcenniejsze i najpiękniejsze. No niefajnie. Bardzo niefajnie.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!