Rodzime studio postanowiło spróbować swoich sił na coraz bardziej ciasnym rynku klasycznych gier fabularnych.
Rodzime studio postanowiło spróbować swoich sił na coraz bardziej ciasnym rynku klasycznych gier fabularnych.
Tower of Time to projekt, o którym nie mówiło się zbyt wiele. Wręcz przeciwnie, dopiero niedawno jego twórcy postanowili pokazać swoje dzieło światu. Kiedy po raz pierwszy odebrałem wiadomość od Krzysztofa Monkiewicza, założyciela ekipy Event Horizon, uznałem że to kolejne nowe polskie studio bez doświadczenia, pieniędzy, ani pomysłu, z kolei z wielką potrzebą podboju świata elektronicznej rozrywki. Szybki rzut oka na Tower of Time sprawił jednak, że nieco zmieniłem zdanie. W końcu nie często powstaje w Polsce klasyczny RPG. Albo inaczej, swego czasu powstawało ich wiele, ale dopiero produkcja zespołu Event Horizon ma szanse trafić do sprzedaży.
Rozmawiając z twórcami dyskusję zacząłem tradycyjnie, od sprawdzenia kto stoi za studiem Event Horizon. Jej założyciel ma kilkanaście lat doświadczenia w sektorze bankowym, między innymi przy realizacji dużych projektów IT. Niezbyt pasjonujący charakter pracy sprawił, że Krzysztof Monkiewicz postanowił zmienić branżę i w maju zeszłego roku rozpoczął prace na Tower of Time. Obecnie w studiu w Gdyni pracuje 11 osób wspieranych przez freelancerów zajmujących się modelami budynków czy efektami dźwiękowymi. Ekipa od razu rzuciła się na głęboką wodę, co dla wielu może być nieco niepokojącym sygnałem. Jak jednak sam założyciel Event Horizon przyznał, mimo obaw wie na co się porywa.
Oczywiście, mamy obawy. Młode studio, takie jak nasze, ma dwie opcje. Zrobić prostą grę z dowolnego gatunku, która w jakimś stopniu byłaby kopią innego tytułu, który odniósł sukces i mieć nadzieję, że ta gra wybije się z grona tysięcy podobnych na rynku. Albo zaryzykować i zrobić coś dużo większego. Ryzykujemy.
Fabuła Tower of Time koncentruje się na świecie, w którym ludzkość i kilka innych ras znajduje się na krawędzi wymarcia. Problemy zaczęły się tak dawno, że nikt już nie pamięta co prowadzi wszystkich do zagłady. Grę zaczynamy jako mały chłopiec, który po trzęsieniu ziemi odkrywa niezwykłą wieżę, która może skrywać tajemnicę upadającego świata. Po 25 latach nasz protagonista wraca do budowli, aby odkryć jej wszystkie zakamarki. Być może uda się dzięki temu uratować ludzkość.
Twórcy planują, że cała historia zamknie się w 300 000 słowach (questy, dialogi, książki itp.). Daje to wynik na poziomie klasyków gatunku jak Baldur's Gate czy Wizardry 7. Co ciekawe, Tower of Time nie będzie kolejnym RPG na setki godzin. Jeśli więc jesteś zmęczony ciągnącymi się w nieskończoność produkcjami, tym razem nie będziesz musiał inwestować tyle czasu. Przejście kampanii ma zająć około 30 godzin. Moim zdaniem to dobrze – sam nie mam specjalnie czasu na dłuższą rozgrywkę. Myślę, że fanom gatunku również spodoba się takie rozwiązanie. Przykładowo o Tyranny od Obsidian Entertainment mówiło się wiele dobrego między innymi ze względu na bardziej skondensowaną rozgrywkę.
Fabuła to zazwyczaj jeden z dwóch filarów tego typu produkcji – drugim jest walka. W Tower of Time twórcy przygotowali system w czasie rzeczywistym z opcją spowolnienia. Nasza drużyna będzie się składać z 4 postaci, które możemy stworzyć na podstawie siedmiu klas. Ekipa Event Horizon bardzo mocno stawia na taktyczne elementy i deklaruje, że czasami obranie odpowiedniej strategii będzie ważniejsze niż wypasiony ekwipunek. Wszystko dzięki dynamicznie zmieniającej się sytuacji na polu walki.
Nowi wrogowie mogą się pojawić w paru miejscach i mogą to być to różne jednostki – przykładowo dwóch relatywnie słabych wrogów walczących wręcz albo jeden silny przeciwnik, który atakuje z zasięgu a dodatkowo ma umiejętność drenowania życia. Do tego dochodzi parę nowości. Jeden z przykładów to magiczne zwoje porozrzucane po wieży. Mogą one mieć pozytywny efekt i zwiększyć statystyki naszych bohaterów, ale mogą również coś im zabrać – gracz musi ocenić potencjalny efekt po przeczytaniu fragmentu starożytnego tekstu zawartego w tym zwoju i zdecydować czy chce aktywować zwój czy też lepiej go nie ruszać.
Ciekawie zapowiada się system rozwoju postaci. W Tower of Time nie zdobywamy punktów doświadczenia w czasie walki. W końcu nasi bohaterowie to najlepsi wojownicy, a nie nowicjusze, którzy dopiero muszą uczyć się swojego fachu. Zamiast tego eksplorując wieżę odkrywamy zapomnianą wiedzę i ją rozwijamy. W grze pojawiają się cztery podstawowe atrybuty – Might, Speed, Mastery oraz Life. Każdy z nich wpływa na dwie statystyki. Dzięki temu tę samą klasę postaci można rozwijać w różnych kierunkach w zależności jaką strategię chcemy obrać. Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze umiejętności poszczególnych bohaterów, które wzbogacają paletę możliwości.
Dla przykładu opiszę krótko jedną z nich - Summon Elemental. Mamy główną umiejętność, której kolejne poziomy wzmocnią nam Earth Elementala, dodając mu życie i siłę ataków. Mamy też dwa alternatywne boosty do głównego skilla. Pierwszy z nich zwiększy żywotność elementala poprzez dodanie pancerza oraz odporności na elementy. Dostaniemy do dyspozycji tanka, który odciąży naszych bohaterów na chwile albo pozwoli nam ich przegrupować. Drugi boost natomiast zmieni tę umiejętność całkowicie – do naszej dyspozycji będzie Water Elemental, który nie przemieszcza się po mapie i jest bardzo delikatny, ale ma za to silny atak zasięgowy. Zada w sumie większe obrażenia, ale tylko pod warunkiem że obronimy go przed atakami wrogów.
Obecnie ekipa Event Horizon samodzielnie pracuje nad Tower of Time. Z rozmów z twórcami wiem, że pojawiło się już pewne zainteresowanie zagranicznymi wydawcami. Gra cieszy się dosyć sporą popularnością zwłaszcza wśród rosyjskich firm. Są również potencjalni partnerzy z Chin. Mówimy jednak o mało znanych wydawcach i szczerze wątpię, aby ktokolwiek z czytelników gram.pl o którymś z nich słyszał (twórcy zdradzili mi kilka nazw, wszystkie były dla mnie anonimowe). Być może coś jeszcze się zmieni. W końcu dopiero teraz studio Event Horizon zaczyna promować swoją produkcję, a więc niewykluczone że jednak pozyska jakiegoś partnera. Ekipa jest jednak gotowa na samodzielne skończenie i wydanie gry.
W pierwszym akapicie tekstu wspominałem, że Tower of Time ma szanse być pierwszym polskim tego typu projektem, który ostatecznie trafi do sprzedaży. Mowa oczywiście o pełnej wersji, ponieważ gra od jakiegoś czasu dostępna jest na Steam Early Access. Tam do sprawdzenia jest początek gry, który da się skończyć w około 15 godzin oraz 6 klas postaci. Pierwsze opinie graczy są bardzo pozytywne. Chwalą oni przede wszystkim ciekawy system walki oraz historię. To daje duże nadzieje. W końcu to właśnie na tych elementach opiera się każdy dobry klasyczny RPG.
Data premiery pełnej wersji nie jest jeszcze ustalona. Wstępnie twórcy myślą o październiku lub listopadzie tego roku. Osobiście uważam, że środek najgorętszego okresu w branży to nie najlepszy termin do wydania takiej gry. Z drugiej strony wiele zależy od tego jak Tower of Time poradzi sobie na Steam Early Access. Twórcy liczą na feedback, który pozwoli dopracować produkcję. Na pewno dobra sprzedaż wczesnej wersji sprawi, że będą mogli poświęcić nieco więcej czasu i wydać jeszcze lepszy produkt. Oby tak się stało. Dzięki temu zyskamy kolejnego udanego klasycznego „erpega”, w dodatku wreszcie stworzonego w Polsce.