Nawet przy szóstej części serii Sunward Games jest w stanie udowodnić, że zna się na robieniu "hopek" jak mało kto. Więzy krwi są naprawdę udane.
Nawet przy szóstej części serii Sunward Games jest w stanie udowodnić, że zna się na robieniu "hopek" jak mało kto. Więzy krwi są naprawdę udane.
Po raz kolejny zatem główną bohaterką kierują rodzinne motywy, ale nie tylko - znowu musi uratować świat, odnajdując cenny przedmiot nim dobiorą się do niego "czarne charaktery". Historia ukazana w nowej odsłonie cyklu Bractwa Tajemnic nie jest więc może oryginalna, a jej finał łatwo przewiedzieć, lecz mimo to kolejne wydarzenia fabularne śledzi się tu z ogromną przyjemnością. Zwłaszcza, że ewentualne niedopowiedzenia czy też rozwinięcia głównego wątku można poznać, grając w dodatkową przygodę odblokowywaną po ujrzeniu napisów końcowych. Co ważne, znajomość opowieści przedstawionych w poprzednich części serii nie jest wymagana do zrozumienia tego, co dzieje się w Więzach krwi.
Rozwiązując kolejne łamigłówki zauważymy, że część z nich żywcem przeniesiono z wcześniejszych odsłon cyklu Bractwa Tajemnic bądź też innych "hopek", ale oprócz nich nie zabraknie również zupełnie nowych zagadek. Mamy tu więc rozplątywanie liny, dopasowywanie kształtów, przełączanie, zabawę z przewodami zasilającymi, kierowanie promieni lasera na kamień w celu otwarcia przejścia czy też aktywowanie mechanizmu z zębatkami. Nowością jest między innymi zagadka polegająca na manipulowaniu soczewką w taki sposób, by odnaleźć wskazane symbole. Kluczowe okazuje się rzecz jasna zbieranie przedmiotów rozrzuconych w kolejnych lokacjach oraz rozmawianie z napotkanymi postaciami. W razie problemów zawsze można skorzystać z podpowiedzi, a nawet pominąć łamigłówki (nie tylko wtedy, kiedy nie dajemy sobie z nimi rady, ale w momencie, gdy po prostu nie mamy ochoty na szukanie rozwiązania).
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!