Jedna z najlepszych gier RPG na konsolce Game Boy Advance wylądowała na 3DS-ie. I zupełnie nie czuć, że od debiutu minęło 14 lat!
Jedna z najlepszych gier RPG na konsolce Game Boy Advance wylądowała na 3DS-ie. I zupełnie nie czuć, że od debiutu minęło 14 lat!
Mario & Luigi: Superstar Saga + Bowser's Minions to wzorowy remake. Gra stworzona z myślą o osobach pamiętających oryginalną wersję jak i zupełnie nowej generacji graczy. Trudno mi w to uwierzyć, ale pierwowzór z GBA faktycznie ma już 14 lat, czyli jest starszy od niejednego użytkownika Nintendo 3DS/2DS. Lepiej późno niż wcale – i właśnie z taką myślą powinno się sięgnąć po RPG-ową przygodę Mario i Luigiego w zupełnie nowym wydaniu, jeśli jeszcze ktoś tego nie zrobił.
Oryginalne Mario & Luigi: Superstar Saga było ciekawą i niezwykle zabawną mieszanką turowego jRPG z elementami gry rytmicznej i platformówki. Remake nie zmienia fundamentów i główny tryb dostarcza takiej samej rozrywki. Zauważalna różnica dotyczy oprawy graficznej, która znalazła złoty środek pomiędzy klasycznymi sprite'ami z GBA a wyglądem późniejszych odsłon serii z 3DS-a (np. Mario & Luigi: Dream Team). Nie ma więc pełnego trójwymiaru i różnych ujęć kamery, ale np. nowe cieniowanie nadało temu światu głębi, która sprytnie maskuje staroszkolny charakter 14-letniej gry.
Eksploracja świata przywodzi więc na myśl 16-bitowe jRPG, choć odnajdziemy tu sporo elementów charakterystycznych dla platformówek z udziałem Mario i jego kumpli. Skakanie po platformach, uderzanie w lewitujące kostki to podstawa, do tego dochodzi korzystanie z umiejętności specjalnych Mario i Luigiego. Jeden drugiego może walnąć młotkiem, by pomniejszony w ten sposób hydraulik przecisnął się przez niewielki otwór do sekretu lub dźwigni otwierającej drzwi. Można się wybijać z pleców brata, zmieniać go w deskę surfingową itd. Zaskakujących pomysłów jest co niemiara, więc teoretycznie mało atrakcyjne bieganie po kolorowym świecie, w oczekiwaniu na walkę, zupełnie się nie nudzi.
Przechodząc do tematu potyczek, Mario & Luigi: Superstar Saga już przed laty zaskakiwało nietuzinkowym podejściem do turowej młócki. Cała zabawa nie polega bowiem na mechanicznym wybieraniu komendy, ale rytmicznym wstukiwaniu przycisku odpowiadającego za konkretną akcję ofensywną lub defensywną. Podstawowy cios – skok na głowę przeciwnika – zadaje znacznie więcej obrażeń, gdy wyczujemy dobry moment i wciśniemy "A". To samo tyczy się uników i kontrataków. Jeśli w naszym kierunku leci ognista kula, wystarczy w odpowiedniej chwili ją przeskoczyć. Proste, genialne i świetnie pasujące do RPG w świecie Mario i Luigiego. Co najważniejsze, w walce wykorzystujemu rozmaite przedmioty, korzystamy z ataków specjalnych i drużynowych, więc – szczególnie w potyczkach z bossami – nie ma miejsca na przypadkowe zagrania.
Fabularnie Mario & Luigi: Superstar Saga + Bowser's Minions powtarza historię tytułowych hydraulików, którzy ruszają w pogoń za podstępnymi złodziejami z Beanbean Kingdom, odpowiedzialnymi za kradzież głosu księżniczki Peach. Scenariusz jest prosty, ale autentycznie zabawny, choć nie należy się spodziewać, że będzie on główną motywacją do uczestniczenia w przygodzie Mario i Luigiego. Podstawowa zaleta to w dalszym ciągu mechanika walki i eksploracji, która zapewnia kilka, maksymalnie kilkanaście godzin zabawy. Długość gry to w gruncie rzeczy największa wada Mario & Luigi: Superstar Saga + Bowser's Minions – i tu z pomocą przychodzą tytułowe miniony Bowsera, które 14 lat później doczekały się własnego, autonomicznego rozszerzenia.
Dostęp do nowego dodatku, zatytułowanego Minion’s Quest: The Search for Bowser, otrzymujemy niedługo po rozpoczęciu podstawowej gry. Przygody minionów wynikają z głównej historii, ale są całkowicie opcjonalne i rozgrywane niezależnie. Nie jest więc tak, że grając Mario i Luigim możemy co jakiś czas przełączać się na drugą kampanię, by poznawać dalsze losy Koopasów, Goombasów itp. Minion’s Quest: The Search for Bowser to dodatkowych kilka godzin zabawy w zupełnie innym wydaniu. Zamiast wariacji na temat turowego jRPG mamy tu bowiem do czynienia z prostym RTS-em. Wcielając się w postać kapitana, musimy utworzyć oddział złożony z ośmiu flagowych przeciwników Mario (Koopa, Goomba, Shy Guy, Boo itd.), którzy reprezentują jednen z trzech rodzajów jednostek. Są więc żołnierze latający, walczący wręcz i uderzający z dystansu. Wystawienie odpowiednich ludków do danej bitwy jest kluczowe, gdyż walki bazują na regułach papier-kamień-nożyce. Ranged rozwalają Flying, Flying młócą Melee, a Melee są skuteczni w walce z Ranged.
Jako kapitan oddziału nie mamy wiele do roboty poza obserwowaniem poczynań naszych jednostek. Co prawda od czasu do czasu możemy wspomóc żołnierzy ofensywnie lub defensywnie, ale przepisem na sukces będzie w dalszym ciągu odpowiedni dobór jednostek i poziom doświadczenia. Minion’s Quest: The Search for Bowser niejednkrotnie zmusza do grindu i trzeba się po prostu z tym pogodzić.
Minion’s Quest: The Search for Bowser to z jednej strony ciekawy dodatek – komiczny i pozwalający spojrzeć na znane realia z zupełnie nowej perspektywy. Z drugiej strony walki potrafią być nużące przez swoją chaotyczność i stosunkowo niewielki udział gracza w ich przebiegu. Pamiętajmy jednak, że jest to całkowicie opcjonalne rozszerzenie głównej przygody, które można bez żadnych konsekwencji pominąć.
Kolejną nowością w Mario & Luigi: Superstar Saga + Bowser's Minions jest wsparcie dla Amiibo. Niby nic wielkiego, ale kolekcjonerów tych figurek z pewnością ucieszy fakt, że podpinając jedną z nich (Mario, Luigi, Bowser, Yoshi i sześć innych, w tym dwie nowe – Goomba i Koopa Troopa), można otrzymać dodatkowe przedmioty, sprzęt, a nawet permanentne ulepszenie statystyk.
Mario & Luigi: Superstar Saga + Bowser's Minions ma ogromny szacunek do oryginału, a przy okazji robi wszystko, by zachęcić do zabawy zupełnie nowe pokolenie graczy. Ponadczasowa rozgrywka w uwielbianym uniwersum nie podlega krytyce, podobnie jak zabawny, choć zdecydowanie za krótki scenariusz. Dodatek z minionami Bowsera to ciekawa odskocznia, jednak grając w nią w przerwach od głównej przygody, można szybko zatęsknić za tytułowymi hydraulikami. Skakanie Marianem po głowach przeciwników jest mimo wszystko znacznie przyjemniejsze niż "kierowanie" oddziałem grzybów, żółwi czy duszków. Nie zmienia to faktu, że 3DS w siódmym roku swojego życia dostał kolejną świetną produkcję. Niby odgrzewany kotlet z dokładką, ale nawet jeśli ktoś zasmakował w tym daniu 14 lat temu, to i tak powinien spróbować nowej wersji. Jest pysznie!
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!