Blizzard zaprezentował parę nowości, nie obyło się bez hajpu, aczkolwiek był to dosyć spokojny i stonowany Blizzcon.
Blizzard zaprezentował parę nowości, nie obyło się bez hajpu, aczkolwiek był to dosyć spokojny i stonowany Blizzcon.
Przejście na model free-to-play zdaje się być bez wątpienia największą informacją z tegorocznego Blizzconu. Firma z Anaheim wreszcie zdecydowała się na krok o którym mówiło się od lat. Deweloper zdecydował się na udostępnienie w całości trybu wieloosobowego i pierwszej z kampanii, a także sporego kawałka trybu kooperacyjnego. Zapłacić przyjdzie nam za kampanie poza Wings of Liberty (po 14,99 euro za każdą z nich), dodatkowych dowódców do trybu kooperacji oraz paczki ze skórkami. Brzmi jak świetny sposób, aby podreperować popularność leciwego już „stara”.
Na potrzeby swojej popularnej sieciowej strzelaniny firma przygotowała nieco nowej zawartości. W Overwatch pojawi się nowa postać wsparcia – Moira, która będzie mieszanką healera i damage dealera. Drugą nowością jest nowa mapa – Blizzardland, inspirowana na swój sposób disney’owskimi parkami rozrywki. Niestety, nie spełniły się oczekiwania części fanów, którzy mieli nadzieję na jakiś rodzaj single-player'a.
Najlepsza MOBA o umiarkowanej popularności pozostaje ważnym elementem portfolio Blizzarda i jako taka korzysta w pełni z synergii wynikającej z silnej pozycji „Zamieci”. Tak jest, zgadliście – firma dodaje do Heroes of the Storm kolejną postać z uniwersum Overwatch. Tym razem jest to Hanzo (będzie pełnił rolę DPSa). Do spółki z łucznikiem pojawi się smoczyca Alexstraza (tutaj będzie healerem) znana ze świata Warcrafta.
Nowe rozszerzenie do niezwykle popularnej karcianki Blizzarda czai się tuż za rogiem. Koboldy i Katakumby wprowadzą znów ponad setkę nowych kart, legendarne bronie, parę nowych mechanik (w tym nowe słowo aktywne „Rekrutuj!”). Co ciekawe wraz z dodatkiem pojawi się darmowa zawartość PvE – rodzaj losowo generowanych „rajdów po podziemiach”. Premiera w grudniu.
Wciąż niezwykle popularne MMORPG doczekało się aż dwóch ważnych nowości. Po pierwsze, gracze dostaną kolejne (siódme) rozszerzenie. Battle for Azeroth wprowadzi szereg atrakcji i nowości, m.in. dwa kolejne kontynenty: Kul Tiras (siedzibę rodu Proudmoore’ów) i Zandalar (krainę trolli), podniesienie limitu poziomu postaci do stu dwudziestu oraz świeżutkie lochy i rajdy. Rozszerzenie skupiać się będzie na historii nowych wojen toczonych pomiędzy Hordą a Przymierzem.
Po drugie, Blizzard zapowiedział pojawienie się serwerów World of Warcraft Classic. Na nich będą zbierali się gracze, którym zamarzy się powrót do korzeni i zabawa w starej szacie graficznej i na zasadach znanych z pierwszej iteracji WoWa. Oznacza to także uwiązanie graczy na maksymalnie sześćdziesiątym poziomie doświadczenia.
Jeżeli chodzi o Overwatch, to pule nagród nie były tak wyjątkowe z uwagi na charakter sceny e-sportowej tegoż tytułu. Zawodnicy szykują się do startującego lada moment Overwatch League w której mają mieć wypłacane pensje. W Anaheim walczyły ze sobą drużyny narodowe w ramach swoistego showmatchu. Nikogo chyba nie zdziwi, że , że wygrali bezkonkurencyjni Koreańczycy z południa, zamykając spotkanie z Kanadą wynikiem 4:1. Specyficznie prezentował się również turniej w Hearthstone – w dziwacznej formule meczów w systemie kołowym w różnych trybach gry (Standard, Dzicz i nowy tryb będący wariacją na temat poszukiwania skarbów) mierzyły się ze sobą drużyny pro-gamerów wybranych przez społeczność. Ekipa Grimestreet Grifters składająca się z Reynada, Thijsa i Pathry zwyciężyła w tej dziwacznej konkurencji. Tytuł mistrzów świata w World of Warcraft Arena i nagrodę w wysokości 120 000 dolarów zdobyła nieznana wcześniej drużyna ABC, złożona z zapaleńców bez powiązań z profesjonalnymi teamami (chociaż powiedzmy sobie szczerze – scena World of Warcraft nie jest zbyt wielka).
Prestiżową rangę nadano bez wątpienia turniejowi w Heroes of the Storm, w którym w puli nagród znalazł się okrągły milion dolarów. Zdecydowanie bezkonkurencyjni byli znów Koreańczycy, tym razem z MVP Black, które wcześniej w tym roku dominowało na krajowej scenie.
Polakom najwięcej radości musiało jednak przynieść oglądanie turnieju Starcrafta II. Na turniej WCS Global Finals w którego puli znalazło się aż 700 000 dolarów pojechało aż dwóch naszych rodaków: Artur "Nerchio" Bloch oraz Mikołaj "Elazer" Ogonowski. Niestety pierwszy z wymienionych odpadł już w fazie grupowej, natomiast drugi w pierwszej kolejce play-offów. Warto jednak zauważyć, że Elazer znalazł się w niewielkiej grupie dwóch nie-Koreańczyków, którzy dotarli tak daleko. Zwycięzcą całego turnieju został Lee "Rogue" Byung Ryul, który w wielkim finale pokonał 4:2 swojego rodaka Eo "soO" Yoon Su.
PS. Niech nie zdziwi Was całkowita nieobecność Diablo. To żaden błąd – po prostu w tym roku Blizzard zupełnie odpuścił to uniwersum. To stały trend czy raczej zbieranie sił przed zapowiedzią czwartej części? Nie mnie odpowiadać na to pytanie.