Jest rok 50. przed naszą erą. Cała Galia została podbita przez Rzymian… Cała? Nie! Jedna, jedyna osada, zamieszkała przez nieugiętych Galów, wciąż stawia opór najeźdźcom i uprzykrza życie legionom rzymskim stacjonującym w obozach Rabarbarum, Akwarium, Relanium i Delirium…
Powyższy wstęp do serii komiksów, której autorami są scenarzysta Rene Goscinny i rysownik Albert Uderzo, zdążył już setnie ubawić kilka pokoleń – jesienią bieżącego roku wypadają 60. urodziny Asteriksa i jego przyjaciół (pierwsza historyjka ujrzała światło dzienne w magazynie „Pilote” w październiku 1959 roku). Od tego czasu ukazało się 37 komiksów, 10 filmów animowanych i cztery fabularne (aktorskie) oraz przynajmniej dwa tuziny – o ile nie lepiej – gier na rozmaite platformy, dlatego ciężko dziś znaleźć osobę, co to nie słyszała o galijskiej wiosce, której mieszkańcy wspierani magicznym wywarem, dającym nadludzką siłę, tłuką na kwaśne jabłko legiony Cezara, w czym wiodą prym śmiałkowie o imionach Asteriks i Obeliks vel Asterix i Obelix, nie widziała choć jednego zeszytu przygód owych bohaterów albo nie oglądała jakiegokolwiek filmu na ich temat. Jeśli zaś jakimś cudem ktoś się uchował, to Asteriks i Obeliks: Tajemnica magicznego wywaru, choć nie należy do dzieł mistrza Goscinnego, będąc oryginalną, autorską historią, a nie ekranizacją konkretnego albumu, stanowi dobry punkt startowy. Wyśmienicie oddaje ducha wcześniejszych utworów i pewnie zachęci, by po nie sięgnąć.
Twórcy niniejszego obrazu to Louis Clichy (reżyseria) i Alexandre Astier (reżyseria i scenariusz), którzy uprzednio przygotowali film Asteriks i Obeliks: Osiedle bogów (2014). Wykreowali oni tu opowieść nawiązującą do wątków przewijających się przez cały graficzny cykl. Esencją ukazanej historii jest oczywiście tytułowa Tajemnica magicznego wywaru. Wszystko zaczyna się od dosłownego, a zarazem metaforycznego upadku druida Panoramiksa. Szacowny starzec chlubił się tym, że pomimo lat na karku i długiej, siwej brody wciąż jest sprawny i śmiga po drzewach niczym młodzieniaszek, a wiadomo wszak, iż druid w służbie czynnej, aby dobrze wypełniać swe obowiązki i godnie reprezentować kastę, winien charakteryzować się nie tylko kondycją intelektualną, ale i fizyczną. Niestety, wypadek podczas zbierania jemioły sprawił, że nasz bohater zweryfikował mniemanie o swej tężyźnie... Zrozpaczony uznał, że to koniec jego kariery – nie można już pokładać nadziei w jego umiejętnościach i czas przejść na emeryturę. Pozostał jednak problem magicznego wywaru – tak potrzebnego mieszkańcom zaprzyjaźnionej wioski. Obdarzający nadnaturalną siłą napój od wielu lat stanowi opus magnum Panoramiksa, siłą rzeczy trzyma więc go w tajemnicy nawet (zwłaszcza?) przed innymi druidami, teraz jednak musi znaleźć wśród nich godnego następcę... Przecież tylko druid może poznać sekrety druida. A zatem Panoramiks, wraz z Asteriksem i Obeliksem, a jak się wkrótce okaże – nie tylko – wyruszają w podróż, by odszukać młodego i utalentowanego chłopaka, mającego to „coś”, któremu zostanie powierzona tajemnica magicznego wywaru.
Przedstawiona wyżej sytuacja to otwarcie fabuły, gdzie niczym w druidycznym kotle kotłują się miodne, a zarazem pikantne elementy. Siłą komiksów o przygodach Asteriksa, która zapewniła im popularność i swoisty eliksir młodości, jest uniwersalny humor. Znajdziemy tu i humor slapstickowy – ucieczki i pościgi, pranie biednych, pechowych piratów, ciągłe postponowanie i rozgramianie nieudolnych Rzymian (ale oczywiście tak, że nikt nie ginie), absurdalne sceny związane z bardem Kakofoniksem czy noszonym na tarczy wodzem Asparanoiksem – który podoba się wszystkim, a szczególnie dzieciom, oraz dowcipy bardziej skomplikowane, przeznaczone głównie dla ich rodziców, a w każdym razie dla starszych czytelników i czytelniczek. Są to żarty przewijające się w warstwie dialogowej (i w samych imionach postaci); obecne w nawiązaniach do innych dzieł popkultury, co przejawia się w przerabianiu popularnych dowcipów i adaptacji piosenek, albo też upodabnianiu postaci na kadrach do znanych osób i ikon kultury, a nawet religii; satyrycznie komentujące wydarzenia / mechanizmy polityczne i odwołujące się do zmian społecznych, co widać w ewolucji zachowań mieszkańców wioski w kolejnych zeszytach i pojawianiu się na ich kartach nowego typu bohaterów i bohaterek. Asteriks i Obeliks: Tajemnica magicznego wywaru zawiera wszystkie te cechy.
Film Louisa Clichy’ego i Alexandre’a Astiera bazuje na opowieści drogi, która podkreśla wszystkie aspekty ważne w komiksach, do których się odnosi: przyjaźń i wzajemna lojalność, pomimo uszczypliwości i nieporozumień (Asteriks często kłóci się z Obeliksem, a mieszkańcy wioski nie ustają w swarach i bitkach), pochwała odwagi i sprytu oraz szukania rozwiązań i niepoddawania się nawet w obliczu, zdawałoby się, nieuniknionej klęski. Mamy tu kilka zgrabnych wątków, nieraz o dydaktycznym zabarwieniu, i operowanie serwowanymi z przymrużeniem oka kliszami – jak nawiązanie do walki potworów z wielkimi robotami niczym w japońskich filmach albo Pacific Rim; zawiedzione nadzieje, poczucie krzywdy i kompleksy, które wiodą obiecującą personę do zniszczenia przyjaźni tudzież wstąpienia na drogę zła i występku, a także motyw kary za brak uczciwości i wierności samemu sobie. Twórcy bawią nas, ukazując środowisko i zwyczaje czcigodnych druidów i ich uczniów, kolejnych kandydatów prezentujących ku uciesze widza swe „magiczne wizytówki” zdruzgotanemu Panoramiksowi; rozbrajającą sytuację w wiosce pod nieobecność ekipy „łowców talentów” (naturalnie obowiązkowo zaatakowanej przez Rzymian) i – jak to u Goscinnego i Uderzo bywało – prześmiewki z korupcji, hipokryzji i serwilizmu urzędników, okraszone wielką dawką absurdu (cudne sceny z wodzem Kolaboriksem albo doradcą Cezara), a do tego wraże działania przemrocznego druida Sulfuriksa, którego wygląd ewidentnie nawiązuje do Rogatego Boga. Obraz Asteriks i Obeliks: Tajemnica magicznego wywaru zawiera sporo rozmaitych humorystycznych akcentów, w tym nader odważną scenkę... i tu, nie zdradzając szczegółów, trzeba niestety powiedzieć, iż biorąc pod uwagę obecność sprzedawcy ryb, potencjał sytuacji nie został w pełni wykorzystany...
Trzeba przyznać, że o ile dubbing filmów aktorskich, prócz nielicznych wyjątków, jak właśnie przygody Asteriksa i Obeliksa, wychodzi nam zwykle kiepsko, o tyle jesteśmy mistrzami w adaptacji językowej wszelakich animacji. Autorem polskiej wersji językowej recenzowanego filmu Clichy’ego i Astiera jest Jakub Wecsile, który wcześniej tworzył ścieżki dialogowe do Asteriksa na Olimpiadzie, pracował też przy takich hitach jak Auta, Kraina Lodu czy Coco. Aktorzy udzielający głosu postaciom centralnym spisali się znakomicie. Asteriksem został Wojciech Mecwaldowski, Obeliksem – niezrównany w tej roli Wiktor Zborowski (notabene związany z owym bohaterem od dwóch dekad), w Sulfuriksa zaś wcielił się Kuba Wojewódzki. Bardzo dobrze brzmią również głosy kobiece. Na wielką pochwałę zasługuje plastyczna, dająca wrażenie głębi animacja autorstwa Coline Veith i Jerome’a Chartona oraz żywa, podkreślająca humor prezentowanych scen muzyka Phillipe’a Rombi’ego.
Asteriks i Obeliks: Tajemnica magicznego wywaru jest świetnym wyborem na kinowy seans zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. To obraz niezbyt skomplikowany (nie na tym zresztą polega urok „Asteriksów”), ma wartkie tempo, akcja zaś naszpikowana jest zwariowanymi, ale bynajmniej nie głupimi gagami, dzięki czemu widzowie nie będą się nudzić i odpoczną od trudów dnia codziennego. Warto dodać, że ukazał się już album na podstawie niniejszej animacji... ale nie warto się nań nasładzać. No, chyba że chcecie nabyć ilustrowaną książeczkę dla dzieci, a nie kolejny komiksowy tom traktujący o bohaterach i bohaterkach z galijskiej wioski z roku 50. przed naszą erą, która wciąż stawia opór rzymskim najeźdźcom.
Film spodoba się miłośnikom i miłośniczkom komiksowej serii, zupełnie nowej widowni, a także tym, którym zdarzyło się relaksować dzięki dowolnej z wielu gier z niepokornymi Galami w rolach głównych.