Tylko japońskiej wersji sędzi Anny Marii Wesołowskiej (na razie) brakuje...
Tylko japońskiej wersji sędzi Anny Marii Wesołowskiej (na razie) brakuje...
Gdy w ubiegłym roku moim oczom ukazały się końcowe napisy Yakuza 6: The Song of Life ukazała się również w nich łza wzruszenia. Historia Kazumy Kiryu opowiedziana łącznie w siedmiu grach (oraz kilku spin-offach) została zakończona, a na Shin Yakuza - przygody Kasugi Ichibana - z pewnością przyjdzie nam jeszcze poczekać.
W międzyczasie, Yakuza Studio postanowiło uraczyć graczy czymś innym, choć podlanym tym samym, "yakuzowym" sosem. Judgment, znane wcześniej jako Project Judge czy Judge Eyes to gra akcji z elementami detektywistycznymi i mimo pewnych podobieństw do poprzednich produkcji czuć, że RGG Studio postanowiło mocno poekspetymentować oferując nie tylko nowe elementy rozgrywki, ale również zupełnie inny klimat opowiadanej historii. A my mieliśmy okazję przedpremierowo
Takayuki Yagami, główny bohater Judgement grany przez Takuyę Kimurę, to były prawnik po przejściach i właściciel biura detektywistycznego prowadzonego w Kamurocho. Z jednej strony przyjdzie mu rozwiązywać kolejne sprawy zlecane przez swoich klientów, a z drugiej - znów będzie musiał poradzić sobie z demonami przeszłości oraz kontrowersyjną sprawą prowadzoną przez niego kilka lat wcześniej.
Zaskoczeniem więc nie jest, że Judgment stawia w dużym stopniu na poszukiwanie tropów prowadzących do rozwiązania zleconej sprawy. W dwugodzinnym demie możliwe było śledzenie podejrzanych (również za pomocą drona), prowadzenie przesłuchań czy poszukiwanie cennych wskazówek w konkretnych miejscach w Kamurocho. Znalazło się również miejsce dla pościgu na ulicach miasta. Na tym skupiło się mniej więcej 60-70 procent zaprezentowanego pierwszego rozdziału i to zaskakuje. Nawet, jeśli pewne elementy pojawiały się w serii Yakuza i były one raczej miłym urozmaiceniem, tak w przypadku Judgement opiera się na nich właściwie cały szkielet rozgrywki. Każda pominięta informacja w jakiś sposób się mści. A to będziemy kręcić się bez celu po okolicy, a to stracimy kilka dodatkowych punktów doświadczenia zadając pytanie, które w żaden sposób nie pomoże w przeprowadzanym śledztwie.
Świetnie, że Yakuza Studio zmienia sposób oraz tempo opowiadania historii w Judgment i eksperymentuje na zupełnie nowym gruncie. Wszystko przypomina raczej gęsty serial kryminalny niż film akcji z przeróżnymi wstawkami komediowymi. To dobra wiadomość dla tych, którzy po przygodach Kazumy Kiryu poszukiwali odmiany, ale nie chcieli również zbyt daleko odchodzić od dobrze znanego już wcześniej schematu rozgrywki. Tego typu mieszanka z pewnością znajdzie swoich zwolenników, jak i przeciwników. Pytanie nie czy, tylko kiedy twórcy pójdą o krok dalej i zaproponują graczom coś więcej niż tylko mieszankę nowych pomysłów w starym stylu. Tym bardziej, że to właśnie Judgment miał być swego rodzaju poligonem doświadczalnym i tak - kilka eksperymentów widać, są one nawet udane, ale brakuje czegoś więcej. Czegoś, co wprowadziłoby gry Yakuza Studio w zupełnie nową erę.
Wszystko, co robi gracz poza głónym wątkiem fabularnym (oraz dodatkowymi sprawami) jest wręcz przeniesieniem tego, co już wcześniej pojawiło się w pozostałych grach Yakuza Studio. Znajdzie się więc miejsce dla potyczek z użyciem praktycznie wszystkiego, co Yagami może znaleźć na ulicy. Co ciekawe, twórcy wracają w jakimś stopniu do systemu znanego chociażby z Yakuzy Zero czy Kiwami, w którym możemy wybrać odpowiedni styl walki do danej sytuacji. Pojawiły się również dodatkowe ataki z wykorzystaniem stojących nieopodal ścian, od których bohaterm może się odbić wykonując efektowne kopnięcie z półobrotu. Wszystko to sprawia, że z jednej strony nie czułem się szczególnie zagubiony, a nowe sztuczki rodem z filmów akcji z Jackie Chanem przyjmowałem z uśmiechem na twarzy. Jeśli to ma być znak firmowy Takayuki Yagamiego, to jestem na tak!
Nie mogło również zabraknąć przeróżnych mini-gier oraz misji pobocznych, które są wręcz znakiem firmowym twórców. Znalazło się również miejsce na urządzenie swojego siedziby biura detektywistycznego, zawodów w lataniu dronem czy . O tę warstwę zabawy raczej nie ma co się obawiać, choć zabrakło m.in. karaoke, które było jednym z najlepszych elementów trybu przygodowego w Yakuzach obok prowadzenia klubu w Zero i Kiwami 2. Szkoda.
Graficznie, tak jak zwykle w przypadku Dragon Engine, jest niezwykle porządnie, choć aż chciałoby się zobaczyć silnik w wersji 2.0. Być może jako przedsmak tego, co może czekać graczy pod tym względem w Shin Yakuza. To wszystko nadal robi dobre wrażenie. Podobnie jest pod względem dźwiękowym - tutaj gry tworzone przez Yakuza Studio zawsze trzymały dość wysoki poziom i w Judgment jest podobnie. Zresztą sam fakt, iż grupa Alexandros nagrała tytułowy kawałek do czołówki Judgment sprawia, iż twórcy na promocję nowej gry raczej nie żałują - Appregio z łatwością znajdziecie chociażby na Spotify.
Skłamałbym, gdybym powiedział, że Judgment nie wywarło na mnie wrażenia. Yakuza Studio wpuściło do Kamurocho trochę świeżego, choć niezwykle tajemniczego powietrza i było to niezwykle potrzebne po wielu latach spędzonych z tymi samymi bohaterami. Pytanie brzmi: na ile wpłyną one na ostateczny odbiór samej gry? Czy nowy protagonista będzie na tyle ciekawą osobowością, aby o nim wspominać miesiącami czy latami, tak jak w przypadku bohaterów Yakuzy? Na ten moment jestem zaintrygowany, zaciekawiony i wiem, że bardzo chętnie (i już zupełnie na spokojnie) rozwiążę kilka kryminalnych spraw w Kamurocho.
P.S.: Pamiętam jak po pokazie powiedziałem, że Judgment to skrzyżowanie Yakuzy z serią Phoenix Wright. Dużo w tym się nie pomyliłem ;)
Premiera Judgement przewidziana jest w 2019 roku na PlayStation 4. W grze pojawi się japoński i angielski pełny dubbing.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!