Zawodowy gracz w Hearthstone poparł podczas protesty w Hong Kongu za co został bezlitośnie ukarany przez Blizzarda. Jak możecie się domyślić, rozpętało się piekło.
Zawodowy gracz w Hearthstone poparł podczas protesty w Hong Kongu za co został bezlitośnie ukarany przez Blizzarda. Jak możecie się domyślić, rozpętało się piekło.
Na tym etapie już chyba niewiele osób nie słyszało o protestach w Hong Kongu. Od marca tego roku, a więc od ponad pół roku, zdesperowani mieszkańcy tego miasta walczą o zachowanie autonomii. Wszystko zaczęło się od ustawy, która miała umożliwiać ekstradycję do Chin kontynentalnych w przypadku podejrzenia o przestępstwo (rzekomo tylko te nie mające podłoża politycznego, ale wiadomo jak to by się skończyło). W szczytowym momencie, w czerwcowych protestach wzięło 2 miliony z 7 milionów mieszkańców tego miasta. Włodarze miasta, zarządzający autonomią, pierwotnie zawiesili tylko prace nad tą ustawą, później zupełnie z niej zrezygnowali. Niemniej, protesty nie ustają, demonstranci bowiem za swój nowy cel obrali zupełną wymianę władz. To tyle w kwestii tła dla afery.
Podczas zawodów w najpopularniejszą wirtualną karciankę na świecie, mowa oczywiście Hearthstone: Heroes of Warcraft, podczas transmisji na żywo gracz o nicku Blitzchung (pochodzący właśnie z Hong Kongu) postanowił wyrazić swoje wsparcie dla protestów. Podczas wywiadu po wygranym pojedynku wykrzykiwał hasła nawołujące do walki o suwerenność jego rodzinnego miasta. Efekt? Blizzard postanowił odebrać mu nagrodę, zbanować go z profesjonalnych rozgrywek Hearthstone na rok. Oberwało się także prowadzącym stream. Po chińskiej stronie Wielkiego Firewalla zaczęły się pojawiać też bardzo służalcze oświadczenia Blizzarda, których nie przytoczę z uwagi na swoją i Waszą wrażliwość na cringe.
Oczywiście spotkało się to z ostrym sprzeciwem szeroko pojętej społeczności graczy z Zachodu. Ostatecznie więc Blizzard zmniejszył karę dla Blitzchunga - stwierdził, że jednak wypłaci mu nagrodę, a samego bana skróci do pół roku. Żeby przypadkiem afera nie przygasła, Blizzard wycofał ze swojego sklepu produkty związane z Mei. Jest to o tyle ciekawe, że nawet już wyprzedane akcesoria są zawsze wyświetlane na oficjalnej stronie firmy. Tym razem po Mei nie zostało ani śladu. PSZYPADEG?! Oczywiście że nie - gracze wyczuli krew, sączącą się z rany zaropiałej od hipokryzji. Doszło nawet do tego, że w sieci zaczęła krążyć plotka, jakoby Blizzard chcąc ograniczyć straty ograniczył możliwość usuwania kont. Ostatecznie okazało się, że to informacja fałszywa, ale wiecie jak jest… niesmak pozostał.
Zachowanie Blizzarda w zatargu z Chinami to dowód na to, że ich deklaracje np. w sprawach dotyczących wspierania LGBT to czyste wyrachowanie, rozpisane na przyciągnięcie poparcia “progresywnych” środowisk w krajach Zachodu, tudzież zwykłe wpisanie się w szerszy trend. Działanie absolutnie fałszywe, wyrachowane i zwyczajnie nieszczerze. Czy można mieć twórcom Warcrafta, Starcrafta, Diablo i Overwatcha to za złe? Można przecież podnieść argument, że to prywatna firma, wobec czego trudno się dziwić, że przede wszystkim dbają o swoją pozycję, której elementem jest również obecność na ogromnym rynku chińskim.
Sęk w tym, że my też mamy prawo wymagać. Mamy prawo wymagać również od prywatnych podmiotów, aby były społecznie odpowiedzialne. Aby nie bały się stracić części swoich zysków w słusznej sprawie. Mamy prawo oczekiwać, że firma, która przystraja się w ciuszki “sympatyczności” faktycznie reprezentuje sobą cokolwiek poza chęcią zysku. To trochę jak z FIFA czy UEFA - nikt nie kryguje się, gdy ta organizacja karze kiboli za faszystowskie czy homofobiczne hasła, transparenty czy krzywe akcje wybranych zawodników, wykraczające poza granice dobrego smaku.
W tym przypadku rozchodzi się o jedno. Chiny to ogromny rynek, a Blizzard poczuł się zwyczajnie zastraszony. Po fakcie pojawiły się oczywiście komunikaty, że firma nie życzy sobie żadnej politycznej agitacji, w jakiejkolwiek formie. Jak to się jednak ma do ideałów, które rzekomo deweloper/wydawca promuje? Nijak. Jak to się ma do szerokiej krytyki tego, w jaki sposób protesty w Hong Kongu są tłumione? Nijak. Nie mówiąc o tym, że w sytuacji w której Blizzardowi autentycznie zależało przede wszystkim na utrzymaniu neutralności światopoglądowej, to wystarczyłoby ostrzeżenie, upomnienie czy oficjalny komunikat. Firma zareagowała panicznie, bo również rząd chiński podchodzi panicznie do tematu tych zamieszek.
Nie będę Was przekonywał do tego, że należy Blizzarda bojkotować. Myślę, że każdy z Was powinien działać w zgodzie z własnym sumieniem. Osobiście mam ogromny sentyment do produkcji tego dewelopera, zarówno starszych, jak i tych młodszych. Nie mam w sobie aż tyle wzburzenia, żeby odciąć się zupełnie od Blizzarda. Niemniej wymagam i będę wymagał od tej firmy więcej. Więcej niż dobrych gier, więcej niż przyzwoitego traktowania społeczności, więcej niż zwykłego rachunku zysków i strat w prowadzeniu działalności. Jeżeli Blizzard nie ma zamiaru stosować podwyższonych standardów w stosunku do siebie, to zaczynam zastanawiać się czy ja robię słusznie stosując wobec niego taryfę ulgową.