Finału dobiegła jedna z najciekawszych historii jakie do tej pory powstały na wyłączne potrzeby Netflixa. Co równie ciekawe, był to serial animowany.
Finału dobiegła jedna z najciekawszych historii jakie do tej pory powstały na wyłączne potrzeby Netflixa. Co równie ciekawe, był to serial animowany.
BoJack Horseman nieprzerwanie bawił przez sześć sezonu. No dobra, to teraz to poleciałem trochę jak recenzent, który bierze się za pisanie, chociaż materiał źródłowy śledził jednym okiem, o ile w ogóle. W rzeczywistości serial Netflixa bawił rzadziej, niż można się było spodziewać. Chociaż niejednokrotnie zdarzało mi się zaśmiać, nawet na głos, to większość odcinków pozostawiała mnie zasadniczo z poczuciem niesmaku, bądź w najlepszym wypadku melancholii. BoJack Horseman to bowiem w najlepszym wypadku opowieść o tragikomizmie życia.
Poznajcie tytułowego BoJacka. Jest kimś w rodzaju przypadkowego dziecka Hollywood. Nie ma szczególnych uzdolnień aktorskich (chociaż powiedzmy uczciwie, że nie jest też tragiczny), a w zbiorowej pamięci funkcjonuje wyłącznie jako bohater sitcomu z lat 90tych. Ten szczęśliwy traf, jedna udana rola, pozwoliła mu zgromadzić majątek i przeniknąć do świata hollywoodzkiej socjety. W pewnym momencie jak się okazuje, jakiekolwiek kompetencje przestają mieć znaczenie. Liczy się to, że on już zaistniał, wobec czego nigdy nie będzie narzekał na brak pracy czy pieniędzy. Sęk w tym, że BoJackowi niczego się nie chce. Poza narzekaniem.
BoJack Horseman to wiwisekcja nihilistycznych postaw, ale nie tylko. Znajduje się tutaj sporo miejsca na tematy rozmaite. Na pierwszym miejscu są oczywiście problemy emocjonalne głównego bohatera. Koń w średnim wieku (swoją drogą ciekawe czy twórcy znają polskie określenie “stary koń”, które idealnie by pasowało do BoJacka) ma problemy z utrzymaniem motywacji do czegokolwiek na dłużej niż kilka chwil. Zapala się do nowego pomysłu, po raz enty “zmienia swoje życie”, tylko po to, żeby po chwili w wyniku niby-zbiegu-okoliczności, znów wrócić do zgnuśnienia, albo wałkowania swoich problemów po raz enty.
W sieci przeczytałem mądre zdanie na temat tego serialu: wreszcie pokazano osobę z problemami, toksyczną wręcz, bez niepotrzebnego gloryfikowania jej i usprawiedliwiania. BoJack w pewnej mierze oczywiście był ukształtowany przez doświadczenia, które przypadły jego udziałem niekoniecznie po jego myśli, bądź wręcz wbrew niemu. Niemniej, jest dorosłym człowiekiem (okej, koniem), wobec czego ile razy może się usprawiedliwiać nieudanym małżeństwem rodziców, bądź faktem, że hollywoodzka machina solidnie go przemieliła, niszcząc jego przyjaźń, poczucie własnej wartości i wystawiając go na potężne pokusy. Oczywiście każdy ma prawo być nieszczęśliwy, również sławni, bogaci i piękni. Ale powiedzmy sobie szczerze - do pewnego stopnia nieszczęścia można wartościować. A nieszczęścia BoJacka nie były z pewnością tego kalibru, aby usprawiedliwiać lata bycia totalnym dupkiem.
Serial zresztą sporo zyskuje, kiedy przestaje być bojackocentryczny. Twórcy wykreowali parę naprawdę ciekawych postaci. Nieco płaczliwa Nyugen potrafi zmęczyć, ale w gruncie rzeczy jej życie wewnętrzne jest równie bogate co BoJacka. Świetnie śledziło mi się problemy dziwnych kumpli głównego bohatera, tzn. Todda (aseksualnego… włóczęgi?) oraz Peanutbuttersa, który mimo ultraoptymistycznego nastawienia potrafił, dzięki swoim tendencjom do popadania w kłopoty, skłonić do refleksji. No i oczywiście niezawodna, najlepsza, pół kicia, pół kariera - Księżniczka Carolyn.
Uczciwie muszę powiedzieć, że momentami BoJack Horseman nieco mnie męczył. Zdarzało się, że miałem wrażenie mielenia w kółko tego samego, identycznych schematów, powielanych problemów, ale… czy o to właśnie nie chodziło twórcom? Żeby pokazać zaklęty krąg w jakim obracają się toksyczni, narcystyczni, uzależnieni od doznań i uwagi kolesie czy babki? Wydaje mi się, że właśnie o to mogło chodzić. Jeżeli tak, to udało się to znakomicie. A że od czasu do czasu serial naucza poprzez trud, a nie samą zabawę? No cóż, nikt nie mówił, że zawsze będzie łatwo i przyjemnie.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!