Pierwsze trzy miesiące roku za nami. Jest kilka gier, które w tym okresie wybiły się jakością. Sprawdzamy, które tegoroczne produkcje konieczne trzeba ograć.
Pierwsze trzy miesiące roku za nami. Jest kilka gier, które w tym okresie wybiły się jakością. Sprawdzamy, które tegoroczne produkcje konieczne trzeba ograć.
Kiedy zaczynał się 2020 rok twierdziłem, że to będzie dobre 12 miesięcy dla gier wideo. Po części ze względu na wiele świetnie zapowiadających się premier i perspektywą nowej generacji. W największym jednak stopniu decydowało o tym mocne rozczarowanie 2019 rokiem, który nie okazał się wybitnie udany. Teraz ma być lepiej. Pytanie czy po pierwszym kwartale nadal jestem takim optymistą. Wprawdzie styczeń i luty były tragiczne, ale już w marcu doczekaliśmy się kilku znaczących premier. TOP 10 pierwszego kwartału wygląda więc całkiem ciekawie.
Zapraszam więc do zestawienia dziesięciu najlepszych gier pierwszego kwartału 2020 roku. Kryteria wyboru – średnia ocen na Metacritics. Pominąłem produkcje, które zostały wydane wcześniej, a w interesującym nas okresie otrzymały tylko porty na nowe platformy.
Zestawienie zaczynamy od produkcji, która nie jest specjalnie znana, ale na pewno warta sprawdzenia. The Pedestrian to gra logiczna, niespecjalnie odkrywcza pod względem mechaniki. Siłą gry jest otoczka wizualna. Wszystko dzieje się na tle ruchliwej ulicy, dzięki czemu nawet standardowy gameplay robi bardzo dobre wrażenie. W końcu chodzi w nim o ustawianie plansz w odpowiednich miejscach, aby nasz mały bohater mógł dojść do celu. Do tego dochodzą jeszcze elementy platformowe, ponieważ to my sterujemy postacią. To wszystko dało nam produkcję, która swoją średnią ocen przebiła poziom 80%. Warto więc zagrać.
Gry sportowe zazwyczaj trafiają do sprzedaży pod koniec roku, ale tym razem mamy do czynienia z wyjątkiem. MLB The Show to wręcz kultowa marka w portfolio Sony, która od lat zapewnia PlayStation dopływ wielu amerykańskich fanów. W końcu w Europie zainteresowanie baseballem jest niewielkie. A czym w tym roku zachwyciło MLB The Show? Jak zwykle tym samym – nowa odsłona to jeszcze bardziej realistyczna wersja symulatora baseballu. Dla fanów marki PlayStation to również szczególna część. Marka straciła ekskluzywność i od kolejnej odsłony trafi na wszystkie możliwe platformy. Posiadacze PC, Xboksa czy Switcha mogą zacierać ręce.
Kolejne miejsce na liście to ponownie mniej znany tytuł, który cieszy się bardzo dużym uznaniem recenzentów. Lair of the Clockwork God to coś więcej niż tylko oryginalny indyk. To połączenie z pozoru dwóch odmiennych gatunku. W grze sterujemy dwójką postaci. Pierwsza to Ben, którego gameplay to typowa platformówka point&click. Drugi protagonista to Dan. Zabawa nim przypomina dynamiczny platformer. Połączenie więc nietypowe, ale jak pokazują recenzje, bardzo udane. Warto więc zagrać, aby Lair of the Clockwork God nie okazało się kolejnym świetnym indykiem, który przepadł przez brak odpowiedniej promocji.
Liczyliście, że teraz w zestawieniu znajdą się już tylko dobrze rozpoznawalne tytuły? Nie, jest jeszcze jedna niszowa gra. Jest nią Panzer Corps 2, czyli kontynuacja duchowego następcy Panzer General z 2011 roku. Dla fanów hardcorowych strategii to dobrze znana produkcja. Serwis Strategy Gamer ocenił ją nawet na maksymalne pięć gwiazdek. Inne serwisy nie były tak hurraoptymistyczne, ale i tak udało się zbudować imponującą średnią w wysokości 84%. Media doceniły, że w kontynuacji czuć ducha i grywalność pierwszej odsłony. Niektórzy z kolei narzekają, że podobieństwa są aż zbyt duże. Nie ma jednak znaczenia czy to tylko oryginalny Panzer Corps w 3D czy coś więcej. Dla fanów strategii to pozycja obowiązkowa.
Musimy się przyzwyczaić do faktu, że każdego roku na rynek musi trafić przynajmniej jedna produkcja z gatunku souls-like z wyższej półki. Dzięki drugiej odsłonie Nioh wyrasta za numer jeden w gatunku, oczywiście po wykluczeniu produkcji From Software, które są definicją tego typu gier. Tytuł od Team Ninja zachwyca wszystkim tym, czym powinien – rozbudowanym systemem walki, spektakularnymi pojedynkami z bossami i bogatym w opcje rozwojem postaci. Fani gatunku nie mają więc wyjścia i w oczekiwaniu na Elder Ring powinni sięgnąć po Nioh 2. Szkoda tylko, że oprawa wizualna nie nadąża i nieco odstaje. Nie można mieć wszystkiego.
Po Media Molecule mogliśmy się spodziewać tylko dobrej gry. Dreams nie rozczarowało. Studio idzie utartą przez Little Big Planet ścieżką i nadal stawia na kreatywność graczy. Tym razem praktycznie cała gra to jeden wielki edytor, który pozwala stworzyć niesamowite rzeczy. Gracze już zdążyli pokazać jego ogromne możliwości. Ciężko im się dziwić, ponieważ na klasyczną kampanię nie poświęcą zbyt wiele czasu. Jej przejście zajmuje raptem 2-3 godziny (to bardziej rozbudowany tutorial). Nic więc dziwnego, że Dreams trafiło tylko do ograniczonej grupy odbiorców. Jeśli do tego dodamy bardzo oszczędną kampanię promocyjną w wykonaniu Sony, mamy jednego z mocniejszych kandydatów do pokazania się w tekście w stylu „10 najlepszych gier tego roku, w które pewnie nie grałeś”.
Sprawdź naszą recenzję
Poprzedni DOOM był sporym pozytywnym zaskoczeniem. Spodziewaliśmy się więc wiele po nowej produkcji id Software. Czy się zawiedliśmy? Średnia ocen udowadnia, że Eternal to kawał fantastycznego shootera. Szalenie szybkiego, krwawego, efektownego i perfekcyjnie dopracowanego. Tutaj czuć, że każdy wystrzelony pocisk ma swoją moc i nic nie dzieje się przypadkiem. Rozkładając tę grę na czynniki pierwsze widać jak wiele zrobiło studio id Software, aby DOOM Eternal zdobył tak wysokie oceny. Kiedy jednak kurz po premierze nieco opad, na wierzch wyszły słowa krytyki. Nie wpływają one jakoś szczególnie na całościowy odbiór gry, ale na pewno trzeba o tym pamiętać. Gracze głównie narzekają na męczącą na dłuższą metę intensywność walki (zwłaszcza pod koniec gry) oraz fabułę. Mimo wszystko fani shooterów nie mają wytłumaczenia – w DOOM Eternal trzeba zagrać.
Nowe Ori to mój osobisty faworyt do GOTY 2020 ze wszystkich gier, które wyszły w pierwszym kwartale. Produkcja Moon Studios to kolejna odsłona najpiękniejszej baśni tej generacji – z jeszcze wspanialszą oprawą wizualną i bardziej rozbudowaną mechaniką. Z pozoru wydaje się, że to dokładnie to samo co w Ori and the Blind Forest. W praktyce jednak widać jak ogromną pracę wykonali deweloperzy, aby stworzyć coś niepowtarzalnego. Może troszkę brakuje świeżości, którą miała pierwsza odsłona, ale i tak czuć niesamowitą magię zamkniętą w tej produkcji. Szkoda, że ogólną ocenę nieco obniżają pewne drobne bolączki techniczne. Całe szczęście, że już pierwsze patche uporały się ze sporą częścią bugów. Trudno więc znaleźć usprawiedliwienie dla kogoś, kto jeszcze nie zagrał. Jedynym jest brak wydajnego komputera lub Xboksa One.
Kolejna duża gra Nintendo, która zyskuje ogromną popularność i przychylność recenzentów. Japońska korporacja ciągle dopieszcza klasyczną dla siebie formułę i dostarcza dokładnie to, czego oczekują fani. W tym jednak wypadku trzeba pamiętać o licznych kontrowersjach. Mimo bardzo wysokiej średniej not (91%), opinie samych graczy są podzielone. Wiele osób mocno narzeka na limit jednej wyspy na konsolę oraz ograniczenia w trybie wieloosobowym. Przykładowo aby zdobyć wszystkie przedmioty i surowce trzeba odwiedzać innych graczy. Wykorzystał to pewien Chińczyk, który na swojej wyspie otworzył… sklep. Stworzył kod QR powiązany z jego kontem w WeChat Pay i zaczął sprzedawać przedmioty w grze za prawdziwe pieniądze. To się nazywa smykałka do biznesu.
Obecna pandemia jest chyba równie dużym zaskoczeniem co fakt, że w 2020 roku najwyżej ocenianą grą (na ten moment) jest nowy Half-Life. Oczywiście piszę to pół żartem, pół serio, choćby z tego względu że o Alyx wiemy od zeszłego roku. Mimo wszystko wielki powrót Half-Life jest nadal tak abstrakcyjny, że wielu będzie ciężko w to uwierzyć. Tym bardziej, że popularność gry na pewno nie będzie proporcjonalna do sukcesu Half-Life 2. Nowa produkcja Valve to głównie motor napędowy sprzedaży zestawów VR oraz pokazówka możliwości tej technologii. Wielu graczy zapewne nigdy nie zagra w Alyx. Szkoda, bo gra wygląda genialnie. Może jednak za sprawą swojego sukcesu sprawi, że wirtualna rzeczywistość wejdzie w nowy etap rozwoju, dzięki któremu gogle trafią pod strzechy.