Tony Hawk wrócił z zaświatów i znowu poczułem się jak nastolatek, który 20 lat temu męczył szare pady, wlepiając ślepia w 21-calowy telewizor CRT.
Tony Hawk wrócił z zaświatów i znowu poczułem się jak nastolatek, który 20 lat temu męczył szare pady, wlepiając ślepia w 21-calowy telewizor CRT.
20 lat. Już tyle minęło od wydania jednej z najlepszych gier wideo w historii. To nie tylko moja opinia o Tony Hawk's Pro Skater 2, bo wystarczy rzucić okiem na Metacritic, gdzie zajmuje drugie (sic!) miejsce tuż za nieśmiertelną The Legend of Zelda: Ocarina of Time, a przed GTA IV. Z drugiej strony, ważniejsze od cyferek, procentów i ocen krytyków są wspomnienia i doświadczenia graczy. Tu nie mam wątpliwości, że wielu z was, tak jak ja, darzy serię Tony'ego Hawka, a zwłaszcza jej drugą odsłonę, ogromnym szacunkiem i sentymentem.
Po roku 2000, kiedy THPS2 szalał na konsolach wszelkiej maści i pecetach, deskorolkowa seria miewała liczne wzloty i upadki. Przypominałem o nich na łamach gram.pl, gdy jedną z ostatnich gier sygnowanych nazwiskiem legendy był nieszczęsny remaster Tony Hawk's Pro Skater HD. Na szczęście nie musimy się już nim przejmować, gdyż oto pojawił się godny następca tronu. Remake pierwszych dwóch części THPS, któremu sporo brakuje do ideału, ale trudno sobie wymarzyć lepsze wskrzeszenie legendy niż to, co prezentuje Tony Hawk's Pro Skater 1+2.
Zgodnie z zapowiedzią i wymownym tytułem, Tony Hawk's Pro Skater 1+2 jest kompilacją odświeżonych klasyków z 1999 i 2000 r. Lokacje, zawodnicy, piosenki, triki, zadania – wszystko to zostało żywcem przeniesione do gry, która buduje na tych wspaniałych fundamentach nową jakość. Puryści nie muszą się obawiać zmian w mechanice i innych rewolucyjnych rozwiązań, które przez lata sprowadziły serię THPS na manowce. W Tony Hawk's Pro Skater 1+2 gra się niemalże tak samo, jak 20 lat temu. A wprowadzone zmiany czy ulepszenia w większości wyszły klasycznym grom na dobre.
Pierwsze nowości rzucają się w oczy już podczas oglądania intra, utrzymanego w duchu starej taśmy ze skate'owym filmem. Po prezentacji starych wyjadaczy, którzy wracają po 20 latach na nasze ekrany (Tony Hawk, Rodney Mullen, Geoff Rowley, Bob Burnquist itd.), Tony Hawk's Pro Skater 1+2 wprowadza do gry szereg zupełnie nowych twarzy. A wśród nich wielokrotny mistrz świata i najlepiej zarabiający skater Nyjah Huston, syn Tony'ego Hawka - Riley Hawk, Aori Nishimura, Shane O’Neill czy Tyshawn Jones (łącznie ośmiu nowych zawodników).
Niektórych z tych osób nie było jeszcze na świecie, gdy świat oszalał na punkcie Tony Hawk's Pro Skater. Zakładam więc, że wprowadzenie ich do gry to przede wszystkim ukłon w stronę nowych odbiorców, którzy jarają się wyczynami 19-letniej Nishimury czy dorastali razem z Hustonem. Z myślą o młodym pokoleniu ułożono też nową ścieżkę dźwiękową, która zawiera aż 37 kawałków, których nie słyszeliśmy w dwóch pierwszych THPS. Przed premierą pojawiły się spore obawy, że Tony Hawk's Pro Skater 1+2 będzie miał okrojony soundtrack, albo że zdominują go współczesne przeboje. Jak jest w rzeczywistości – można sprawdzić na Spotify. Krótko mówiąc, mamy mieszankę starych szlagierów, które ukształtowały gust muzyczny niejednego gracza, z hitami współczesnych wykonawców. Jest więc stare dobre Rage Against the Machine z "Guerrila Radio" i "Bring The Noise" Anthrax & Public Enemy, a dla kontrastu dorzucono "Bloody Valentine" Machine Gun Kelly, "Shutdown" Skepta czy "Let’s Ride" MxPx. Ale na liście nowości nie znalazły się tylko kawałki nagrane na przestrzeni ostatnich kilku lat. Przykładem jest "Can I Kick It?" A Tribe Called Quest czy "She’s Famous Now" Reel Big Fish, które mogłyby zabrzmieć w pierwszych edycjach THPS.
Ogromnie cieszy mnie zachowanie oryginalnych piosenek, bez których nie wyobrażam sobie jeżdżenia po starych lokacjach. Tamte kawałki były po prostu integralną częścią gry i tworzyły to doświadczenie, które tkwi w pamięci po 20 latach. Z nowych przebojów mało który przypadł mi do gustu, ale może to kwestia osłuchania. Grunt, że nie jesteśmy skazani na żaden z nich, bo wystarczy wcisnąć prawą gałkę, by przeskoczyć do następnego utworu, bez konieczności wychodzenia do menu.
Z drobnych nowości, czy raczej pewnych zmian w stosunku do oryginałów, trzeba wspomnieć chociażby o braku banknotów porozrzucanych w powietrzu na planszy. Kiedyś po zgarnięciu kasy można ją było wydać m.in. na punkty doświadczenia itp. Teraz, żeby rozwinąć jakąś umiejętność danego zawodnika (ollie, air, manual, rail itd.), trzeba szukać lewitujących znaczków Stat Points, którymi automatycznie ulepszamy daną cechę. To drobna zmiana, ale powiązana z zupełnie nowym systemem wyzwań, zdobywania punktów XP i pieniędzy.