Gry na wyłączność - jak Sony i Microsoft idą zupełnie inną drogą

Mateusz Mucharzewski
2020/09/18 17:15
1
0

Przed nową generacją trzeba liczyć się z tym, że podejście obu gigantów będzie zupełnie inne, a więc bezpośrednie porównania mogą być ciężkie.

Gry na wyłączność - jak Sony i Microsoft idą zupełnie inną drogą

Gry na wyłączność zawsze najbardziej rozpalały wyobraźnię graczy. Często to właśnie one decydowały o wyborze konsoli. Z drugiej strony to również one w większości przypadków zaczynały wojny między zagorzałymi zwolennikami jednego lub drugiego sprzętu. Trudno się temu dziwić. W końcu w konsolach chodzi właśnie o gry, a więc ich oferta jest kluczowa. Nie trudno też znaleźć tytuły, które same sprzedawały kolejne egzemplarze któregoś z PlayStation czy Xboksa. Przez lata takie rzeczy udawały się kolejnym częściom Halo, Uncharted, Gears of War czy God of War. Czasy się jednak zmieniają i możliwe, że w zbliżającej się wielkimi krokami nowej generacji Sony i Microsoft znacznie inaczej podejdą do kwestii gier na wyłączność.

W sierpniu Microsoft dostarczył na rynek aż cztery własne tytuły. Był to Wasteland 3, Microsoft Flight Simulator, Tell Me Why oraz Battletoads. To dwa razy więcej niż Sony od początku roku. Z drugiej strony Japończycy postawili na spektakularne AAA – The Last of Us Part II oraz Ghost of Tsushima. Ten rozjazd w podejściu do gier first party widać od dłuższego czasu. To pięknie pokazuje jak inny jest model biznesowy obu firm. To również sprawia, że dotychczasowe miary trzeba będzie zaktualizować. Microsoft i Sony nie walczą już tylko na blockbustery. W zasadzie to z tego wyścigu wycofał się ten pierwszy. Z drugiej strony fani AAA też powinni być zadowoleni z jego oferty.

Obfity w nowe premiery sierpień to nie przypadek. W całym 2020 roku Microsoft wydał rekordową liczbę gier. Oprócz czterech wyżej wymienionych trzeba jeszcze wspomnieć o innych tytułach. Świetne noty zebrało Ori and the Will of the Wisps, niespodziewanie dobrze zaprezentowało się Gears Tactics, a małe Grounded okazało się pełne grywalności. Nie zapominajmy też o Minecraft Dungeons i mniej spektakularnym, ale jednak utrzymującym swoją grupę odbiorców Bleeding Edge. Jest więc tego bardzo dużo. Wszystko ma jednak swój powód. W przypadku Microsoftu jest to Xbox Game Pass. Model biznesowy jest tam prosty – użytkownik musi co miesiąc opłacić abonament. Zawsze musi więc otrzymać nową treść. Chociaż stworzenie własnej gry jest droższe, finalnie bardziej opłaca się niż pozyskiwanie tytułów od zewnętrznych deweloperów. Raz, nie trzeba się martwić o wygaśnięcie licencji, a więc grę ma się w ofercie na zawsze, dwa, nie pojawia się na innych platformach.

GramTV przedstawia:

Model biznesowy Game Passa wymaga nie tylko stałego dostarczania nowych treści. Ten biznes spina się dopiero kiedy osiągnie się dużą skalę. Wyzwanie jest więc podwójne. Z jednej strony trzeba dostarczać dużo treści milionom graczy, z drugiej mieć na uwadze wiele gustów. Dlatego właśnie Phil Spancer od dawna mówi o tym jak ważna jest dla niego różnorodność portfolio. Spójrzmy więc jeszcze raz na tegoroczny plan wydawniczy Microsoftu. Faktycznie gier jest dużo, ale i każda z nich jest czymś zupełnie innym. Nic więc dziwnego, że producent Xboksa od kilku lat mocno inwestuje w nowe studia. Chociaż od ostatniego przejęcia (Double Fine) minął ponad rok, trudno uwierzyć aby Phil Spancer nie kupił niedługo nowej ekipy.

Nowy model biznesowy będzie się utrzymywać nie tylko dlatego, że taka jest strategia Microsoftu. On się po prostu sprawdza. Patrząc po listach bestsellerów Steama widać, że wiele z tych produkcji sprzedaje się na PC fantastycznie – przede wszystkim Gears Tactics, Microsoft Flisght Simulator, Ori and the Will of the Wisps czy wydane w tym roku na platformie Valve Halo: Master Chief Collection czy Sea of Thieves. Jak również pokazują dane, użytkownicy Game Passa wcale nie rezygnują z wydawania kasy na gry. Wręcz przeciwnie, kupują więcej cyfrowych produktów – nie tylko gier, ale i dodatków. Obecność danej produkcji w usłudze zwiększa również jej popularność, co przekłada się na większą sprzedaż wśród osób, które nie opłacają subskrypcji. Model biznesowy przynosi więc wiele korzyści na różnych polach. Phil Spancer miał więc intuicję obierając taką strategię rozwoju. Na pewno więc będzie ją mocno rozwijać w kolejnych latach.

Game Pass wymaga więc większej liczby gier oraz sporej różnorodności. Aby sprostać temu wyzwaniu potrzeba nowych ekip. Moce przerobowe Microsoftu mocno w ostatnich dwóch latach wzrosły, co pokazują chociażby tegoroczne premiery. Problem jednak w tym, że zasobów nie wystarczy na dodawanie co miesiąc kilku dużych gier. W efekcie trzeba się liczyć z tym, że oferta Microsoftu będzie zawierać również wiele mniejszych tytułów, które będą zapełniać luki. Dlatego w tegorocznym portfolio jest Grounded, Battletoads czy Bleeding Edge. Nawet jeśli Xbox Game Studios poszerzy się o kilka dużych ekip, nadal będzie to za mało, aby zapełniać Game Passa tylko grami AAA. Dobrym przykładem jest Netflix, który oczywiście ma swoje hity, ale oprócz nich regularnie inwestuje w dokumenty, mini seriale czy niszowe filmy.

Nie chciałbym jednak abyście uznali, że Microsoft porzuca gry AAA. Wręcz przeciwnie, takich tytułów ma być sporo. Już teraz zapowiedziane są Hellblade II, Everwild, Avowed, State of Decay 3, Halo Infinite czy Fable. Nad dużymi projektami pracują też The Initiative, The Coalition, Compulsion Games, inExile Entertainment czy drugi team Playground Games (Forza Horizon).

Komentarze
1
Headbangerr
Gramowicz
19/09/2020 08:23

Windows PC + PS5 zdaje się kolejny raz najlepszą kombinacją.