Nowi twórcy nie dają się tak łatwo zaszufladkować w sztywnych gatunkowych ramach, prezentując zupełnie różne sposobu na straszenie widzów w kinach. Jedni stawiają na mrok i jump scare’y, inni wykorzystują niepokojącą atmosferę, zaś niektórzy najlepiej czują się, łącząc horror z komedią.
To właśnie oni stoją za takimi dziełami jak Obecność, Śmierć nadejdzie dziś oraz całą rzeszę tzw. post-horrorów, czyli najświeższego nurtu gatunku, który oprócz straszenia i wywoływania ciarek na plecach, stawia równe silny nacisk na dyskomfort, atmosferę grozy, ale również wielowarstwową historię i niejednoznacznych bohaterów. Poznajcie współczesnych mistrzów horroru.
James Wan
- Wiek: 43
- Liczba filmów: 9
- Najwyżej oceniany film: Obecność (Metacritic – 68, Rotten Tomatoes – 86%)
Jeden z najważniejszych współczesnych reżyserów kina grozy, który w swojej karierze trwającej już szesnaście lat stworzył trzy filmowe serie, które zmieniły gatunek. Rozpoczął niewielkim projektem kosztującym zaledwie ponad milion dolarów, który zarobił na całym świecie aż 103 mln zielonych i doprowadził do stworzenia serii, która liczy aż osiem części, a dziewiąta już jest w drodze. Jeżeli pomyśleliście o Pile, to znak, że horrory nie mają przed wami tajemnic.
Na kolejny film Wana musieliśmy czekać aż trzy lata. Powrócił sensacyjniakiem Wyrokiem śmierci oraz dobrze ocenionym horrorem Dead Silence, który nie zachęcił widzów do obejrzenia go na wielkim ekranie. Reżyser najwyraźniej lubi pracować w trybie trzyletnim, bo na pierwszą część Naznaczonego również musieliśmy czekać trzy lata. Tak samo, jak na drugą część oraz Obecność, która rozpoczęła nowy rozdział w historii kina.
Uniwersum Obecności, do których należą dwie części filmu oraz trzy spin-offy: seria Annabelle, seria Zakonnica oraz Topielisko. Klątwa La Llorony udowodniło, że nie tylko blockbusterowe, superbohaterskie franczyzy mogą posiadać własne rozbudowane uniwersum. Jednak to dwie części Obecności od Jamesa Wana uważane są za te najlepsze, które nie tylko w pełni korzystają z gatunkowych ram, ale prezentują nowy poziom straszenia dzięki pomysłowym jump scare’om.
Sukces Obecności to również prawdziwe historie małżeństwa Warrenów – licencjonowanych demonologów, na których opowieściach zostały oparte oba filmy. Można więc śmiało założyć, że produkcje opowiadają prawdziwe historie, co czyni je jeszcze bardziej przerażającymi.
Między dwiema częściami Obecności Wan wyreżyserował siódmą część Szybkich i wściekłych, a jego ostatnim filmem pozostaje Aquaman. W obu przypadkach udowodnił, że jest równie zręcznym twórcą opowieści grozy, jak wysokobudżetowych produkcji z najsłynniejszych serii. Nie będzie to jednak jedyny reżyser na tej liście, który potrafił połączyć obie stylistyki.
Na następny projekt reżysera przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Malignant nie ma jeszcze daty premiery, a szczegóły dotyczące fabuły nie są znane. Jeżeli jednak Wan będzie kontynuował swoją passę znaną z Obecności, możemy być pewni, że ponownie dostaniemy film pełen wrażeń, po którym nie będzie łatwo zasnąć.
John Krasinski
- Wiek: 41
- Liczba filmów: 2
- Najwyżej oceniany film: Ciche miejsce (Metacritic – 82, Rotten Tomatoes – 96%)
Krasinski swoją przygodę z reżyserią rozpoczął od wyreżyserowania trzech odcinków The Office, w którym grał ulubieńca fanów - Jima Halperta. To właśnie ta rola rozpoczęła jego aktorską karierę, ale również tę reżyserską. Po zakończeniu serialu w 2013 roku skupił się na swoim pierwszym autorskim dziele, który wcale nie zapowiadał, że wkrótce stanie się jednym z najbardziej rozpoznawalnych osób w Hollywood.
Komediodramat Hollarsowie wydawali się dosyć bezpieczną próbą stawiającego pierwsze kroki w reżyserii Krasinskiego. Gatunek, jak i sama historia o rodzinnym zjednoczeniu w obliczu choroby to samograj, który najwidoczniej przerósł reżysera. Film nie spodobał się ani widzom, ani tym bardziej recenzentom chłodno przyjmując debiut za kamerą Krasinskiego.
W lipcu 2016 roku w jego ręce trafił scenariusz napisany przez Scotta Becka i Bryana Woodsa – dwójki przyjaciół z dzieciństwa. Od początku podobał mu się koncept desperackiej próby ratowania swoich dzieci przez rodziców, nawet w obliczu śmiertelnego zagrożenia. Dla Krasinskiego było to szczególnie ważne, gdyż dopiero co z Emily Blunt powitali na świecie ich drugie dziecko. To właśnie żona namówiła go do wyreżyserowania Cichego miejsca.
Rok później Paramount uwierzyło w talent całej trójki i kupili prawa do scenariusza, a Krasinskiego zatrudnili jako reżysera. Dla niego był to prawdziwy przełom, a widzowie dostali jeden z najciekawszych i najoryginalniejszych horrorów ostatnich lat. Ciche miejsce miało swoje scenariuszowe problemy, głównie z logiką, ale sam pomysł, szczególnie w tak dużym filmie, był odważny. Spodobało się to widzom i produkcja zarobiła 340 mln dolarów na całym świecie, stając się jednym z największych kasowych hitów 2018 roku.
Nic więc dziwnego, że szybko ogłoszono powstanie drugiej części, która miała zadebiutować już dwa lata po poprzednim filmie. Plany pokrzyżowała pandemia, która wymusiła na studiu przeniesienie premiery na kwiecień przyszłego roku. Wtedy też dowiemy się, czy Krasinski jest rzeczywiście tak dobrym reżyserem, za jakiego wielu go uważa.
Jordan Peele
- Wiek: 41
- Liczba filmów: 2
- Najwyżej oceniany film: Uciekaj! (Metacritic – 85, Rotten Tomatoes – 98%)
Peele przebojem wdarł się do Hollywood, od razu stając się ulubieńcem Fabryki Snów. Mało kto przypuszczał, że ten niższy i krępy gość z serialu komediowego Key and Peele, może tak namieszać w przemyśle filmowym. Chyba nikt już sobie nie wyobraża kina bez kolejnych filmów tego reżysera.
To, co wyróżnia Peele’a na tle innych twórców, to społeczne i polityczne zaangażowanie jego dzieł. Niektórzy krzywo patrzą na wypowiedzi reżysera, który chce kręcić produkcje przede wszystkim z czarną obsadą, ale mając taki status, Peele może sobie pozwolić niemal na wszystko.
Nawet na złożone historie, które nie są łatwe w zrozumieniu dla widzów. Niedoinformowane osoby mogą pójść na jego film, tak jak na każdy inny horror, licząc na nieskomplikowaną rozrywkę, gdzie od czasu do czasu będą podskakiwać na fotelu ze strachu. Dla Peele to za proste i poza absolutnie genialnym klimatem w jego filmach, na pierwszym miejscu stoi przede wszystkim historia z mocnym i niezwykle celnym komentarzem społecznym i politycznym.
Gdy w Uciekaj! jest on jeszcze wyłożony łopatologicznie, jakby nie wierzył w inteligencję widzów, tak w To my prostych rozwiązań już nie ma. Sami musimy dojść do własnych wniosków wyłącznie na podstawie elementów zaprezentowanych przez reżysera. W swoim drugim filmie Peele udowodnił, że dojrzewa jako reżyser i scenarzysta, z misterną precyzją plotąc swoją historię.
Z horrorami związany jest również jako scenarzysta i producent. Na HBO możemy aktualnie oglądać Krainę Lovecrafta, zaś w przyszłym roku w kinach pojawi się remake Candymana, do którego sam Peele wybrał Nia DaCostę do wyreżyserowania filmu. Jego kolejny reżyserski projekt nie jest jeszcze znany, ale jedno jest pewne – warto już teraz na niego czekać.
Robert Eggers
- Wiek: 37
- Liczba filmów: 2
- Najwyżej oceniany film: Lighthouse (Metacritic – 83, Rotten Tomatoes – 90%)
Jeden z najmłodszych, ale i najoryginalniejszych twórców horrorów. Eggers zaistniał w świadomości widzów swoim debiutem wykorzystującym tradycyjne wierzenia i kulturę angielskich Purytanów z XVII wieku. Reżyser od najmłodszych lat zafascynowany był historią wiedźm, a swoją bogatą wiedzę przełożył na Czarownicę: Bajka ludowa z Nowej Anglii.
Film opowiada o pobożnej rodzinie, która nieświadomie walczy z samym szatanem. Jedynie najstarsza córka Thomasin zdaje sobie sprawę z zagrożenia. Produkcja cechuje się rewelacyjnym klimatem i świetną historią o rozpadzie rodziny.
Jednak to trzy lata później Eggers pokazał, że jego świetny debiut nie był przypadkiem i mamy do czynienia z twórcą o nieograniczonej wyobraźni, potrafiący przerazić bez właściwego straszenia. Lighthouse to dzieło niemal idealne, korzystające pełnymi garściami z greckiej mitologii, ale również morskich opowieści i legend. Wszystko to wymieszane z minimalistyczną formą z wąskimi, czarno-białymi kadrami.
Lighthouse to techniczny majstersztyk, ale to przede wszystkim pasjonująca historia o dwójce zamkniętych w klaustrofobicznej wieży mężczyzn, dla których jedyną rozrywką jest picie grogu. Jak w Wiedźmie mieliśmy proces rozkładu rodziny, tak w Lighthouse ten sam problem dotyczy podstawowych norm społecznych, ale również roli mężczyzny i całej tony zupełnie innych spraw podatnych na różne interpretacje. Ten film to jedna wielka metafora i tylko od widza zależy, którą z nich odkryje i zaakceptuje.
Na całe szczęście kolejny projekt Eggersa jest już zapowiedziany. The Northman zadebiutuje w przyszłym roku i tym razem reżyser weźmie się za nordyckie legendy i kulturę wikingów. Trzymajmy kciuki, żeby film był równie oryginalny i świeży co jego dwie poprzednie produkcje.
Drew Goddard
- Wiek: 45
- Liczba filmów: 2
- Najwyżej oceniany film: Dom w głębi lasu (Metacritic – 72, Rotten Tomatoes – 92%)
Swoje pierwsze szlify Drew Goddard zdobywał pisząc scenariusze do Buffy: Postrachu wampirów, Anioła ciemności i Zagubionych. W 2008 roku w kinach pojawił się doskonale przyjęty przez publikę Projekt: Monster, a trzy lata później Goddard zadebiutował jako reżyser Domu w głębi lasu.
Film okazał się rewelacyjnym pastiszem gatunku, który wyśmiewał powielane przez kolejnych twórców schematy kina grozy. Pomimo komediowej warstwy swojego filmu, Goddard nie zapomniał o tym, co jednak w horrorach najważniejsze. Dom w głębi lasu nie jest produkcją, po której będziecie bali się w nocy zasnąć, ale ma kilka momentów, które potrafią wystraszyć.
Produkcja była jednak dopiero przedsmakiem przed tym, czym reżyser miał uraczyć nas w przyszłości. Dwa lata temu w kinach zadebiutowało Źle się dzieje w El Royale. Nie był to horror, a thriller, ale nie brakowało w nim atmosfery grozy, poczucia ciągłego zagrożenia, zaszczucia i skąpanych w mroku kadrów. Fabułę spinała klamra kilku nieznajomych sobie osób zamkniętych w tajemniczym motelu, który to motyw odwoływał się do klasyki kryminałów.
Wydaje się, że na kolejny horror od Goddarda będziemy musieli jeszcze trochę poczekać. Reżyser obecnie zajęty jest niezatytułowaną jeszcze komedią oraz napisaniem scenariuszy do Roboapokalipsy od Michaela Baya i Sinister Six, który należy do uniwersum Spider-Mana.
Oz Perkins
- Wiek: 46
- Liczba filmów: 3
- Najwyżej oceniany film: Zło we mnie (Metacritic – 68, Rotten Tomatoes – 72%)
Reżyser najniżej notowanych w tym zestawieniu horrorów, ale jest wiele powodów, dla których Oza Perkinsa warto mieć na oku. Chociażby ze względu na to, że niewielu twórców zetknęło się z horrorami na tak wczesnym etapie swojej kariery. Już w wieku dziewięciu lat zadebiutował w drugiej części Psychozy, gdzie zagrał młodego Normana Batesa, w którego wcielał się jego ojciec Anthony Perkins.
Jako aktor nie zrobił zawrotnej kariery, grywając wyłącznie role trzecioplanowe i epizodyczne. Gdy wydawało się, że dołączy do szerokiego grona dzieci sławnych rodziców, którym kariera w Hollywood nie wyszła, w 2015 roku wyszedł jego reżyserski debiut, który przyczynił się do rozwoju gatunku post-horrorów.
Zło we mnie nie było objawieniem i pomimo dobrych ocen recenzentów, film nie stał się kasowym hitem. Dużej części publiczności produkcja nie przypadła do gustu – widownia oczekiwała klasycznego horroru, nie zaś podgatunku, który dopiero podbijał rynek. Mimo to obraz zaskakiwał doskonałą atmosferą, trzymającą w napięciu historią i psychologią postaci. Jeżeli szukacie ciekawych i oryginalnych post-horrorów, tej pozycji nie możecie przegapić.
Niestety swoim kolejnym filmem, tym razem stworzonym dla Netflixa, nie potwierdził wysokiej formy i reżyserskiego kunsztu. I Am the Pretty Thing That Lives in the House to powolny thriller, w którym Perkinsowi nic nie wyszło. Od historii, przez budowanie atmosfery, po kwestie techniczne.
Mimo to ciężko było nie ekscytować się jego kolejnym projektem. Małgosia i Jaś na pierwszych zapowiedziach wyglądała doskonale. Intrygujące kompozycje kadrów, oryginalne wykorzystanie kolorów i nowa interpretacja znanej baśni. Rzeczywistość okazała się jednak zgoła inna i choć film nie był aż tak zły od produkcji Netflixa, to nadal był sporym rozczarowaniem.
Po dwóch porażkach wielu mogłoby skreślić Oza Perkinsa, ale to twórca, który pracuje z bardzo ograniczonym budżetem. W jego dziełach, nawet tym najgorszym, widać autorskie podejście reżysera, które rozwija się z każdą kolejną produkcją. Może przy większych projektach poradziłby sobie lepiej, dlatego warto obserwować poczynania reżysera i trzymać kciuki, żeby powtórzył w przyszłości sukces swojego debiutu.
Christopher Landon
- Wiek: 45
- Liczba filmów: 5
- Najwyżej oceniany film: Śmierć nadejdzie dziś (Metacritic – 58, Rotten Tomatoes – 71%)
Kino grozy jest tak pojemnym gatunkiem, że można zbudować swoją karierę wyłącznie na komediowych horrorach. Takim twórcą jest właśnie Christopher Landon, którego interesuje nie tylko straszenie widzów, ale również rozbawienie ich. Udało mu się to już trzykrotnie, a czwarta próba już wkrótce zadebiutuje w kinach.
Landon rozpoczął swoją karierę jako scenarzysta. Na koncie ma skrypty do thrillera Niepokój z Shią LaBeoufem oraz do czterech części Paranormal Activity. To właśnie piątą część serii o podtytule Naznaczeni, która miała więcej wspólnego z gatunkiem fantasy niż horrorem, samemu wyreżyserował. Nie był to jednak jego reżyserki debiut, bo ten zaliczył trzy lata wcześniej zapomnianym już filmem Burning Palms.
Kolejne jego filmy pojawiały się na dużym ekranie co dwa lata. W 2015 roku zadebiutowali Łowcy zombie z Tyem Sheridanem. Produkcja była mało oryginalną komedią o zombie, w której trójka skautów chce ochronić swoje miasto przed atakiem nieumarlaków. Obraz okazał się finansową klapą.
Przełom w karierze Landona nastąpił w 2017 roku filmem Śmierć nadejdzie dziś. Połączenie Krzyku z Dniem Świstaka było strzałem w dziesiątkę i film kosztujący niecałe 5 mln, zarobił aż 125 mln dolarów na całym świecie. Reżyser postawił na sprawdzone schematy znane z obu tytułów, ale to wystarczyło, aby Universal Pictures dało zielone światło do nakręcenia kontynuacji.
Ta nadeszła w zeszłym roku i nie była już tak udana, jak poprzedniczka. Nadal film wyróżniał się przede wszystkim dzięki świetnej roli Jessici Rothe, ale odejście od horroru na rzecz wątkom sci-fi i podróżom w czasie odebrało produkcji nieco klimatu. W rezultacie produkcja zarobiła dwukrotnie mniej pieniędzy od pierwszej części, a plany dotyczące trzeciej części nie są znane.
Landonowi nie podcięło to skrzydeł i reżyser już w przyszłym miesiącu powraca z nową komediową produkcją. Piękna i rzeźnik zapowiada się ciekawe, choć daleko produkcji do oryginalności. Tym razem reżyser połączył wątek zamiany ciał z seryjnym mordercą w konwencji nastoletniego dramatu. Już niedługo dowiemy się, co z tego wyszło.
David F. Sandberg
- Wiek: 39
- Liczba filmów: 3
- Najwyżej oceniany film: Shazam! (Metacritic – 71, Rotten Tomatoes – 90%)
Nazwisko Davida F. Sandberga może kojarzyć wam się przede wszystkim z Shazama! dla DC Comics, ale to również utalentowany twórca horrorów niepozbawiony własnej wizji. Swoją karierę rozpoczął od kilku krótkometrażowych filmów grozy. Jeden z nich stał się podstawą do pełnometrażowego debiutu w 2016 roku.
Kiedy gasną światła miało klasyczny koncept śmiertelnie groźnej zjawy, która pojawia się w ciemnościach. Bohaterowie filmu muszą więc zadbać, aby w każdym momencie było jakieś silne źródło światła, inaczej zostaną pogrążeni w wiecznym mroku. Brzmi tendencyjnie i taki jest też ten film, ale już wtedy Sandberg potrafił wszystko stworzyć na tyle poprawnie, że nawet pomimo nienajlepsze historia i takiego sobie klimatu, film potrafił się obronić.
Rok później szwedzki reżyser nakręcił Annabelle: Narodziny zła, czyli kolejną część uniwersum Obecności. Produkcję można uznać za najlepszą z całej serii o nawiedzonej lalce, ale nie oznacza to, że był to udany film. Sandberg nie mógł pozwolić sobie na zbyt dużą kreatywność i wyszedł obraz podobny do innych produkcji z uniwersum.
Warner Bros. zadowolone było jednak ze współpracy i zaproponowali reżyserowi nakręcenie komedii o mało znanym szerszej publiczności superbohaterze. Shazam! przez wielu uważany jest za najlepszą produkcję z uniwersum DC Comics i nie można się temu dziwić. Wartka akcja, widowiskowe sceny walki, stojący na odpowiednim poziomie humor i konwencja kina familijnego sprawiły, że Shazam! jest dobrym wstępem do superbohaterskiego świata zarówno dla młodszych, jak i starszych.
Sandberg pracuje obecnie nad drugą częścią przygód Shazama, które zadebiutują w kinach w czerwcu 2023 roku. Prace na planie zostały opóźnione przez pandemię koronawirusa, który zmusił reżysera do powrotu do początków swojej kariery. Lockdown spędził kreatywnie, tworząc dwa krótkometrażowe horrory.
Szczególnie warta uwagi jest Shadowed, w której reżyser odwrócił motyw z Kiedy gasną światła i zamiast potworów czających się w mroku, mamy zjawy, które nawiedzają przy zapalonym świetle. Ten genialny pomysł zasługuje na pełnometrażowy film. Obyśmy szybko doczekali się kolejnego horroru od szwedzkiego twórcy.
Mike Flanagan
- Wiek: 42
- Liczba filmów: 10 + 2 seriale
- Najwyżej oceniany film: Gra Geralda (Metacritic – 77, Rotten Tomatoes – 91%)
Ciężko uwierzyć, że czterdziestodwuletni Mike Flanagan ma na koncie dziesięć pełnometrażowych filmów i dwa seriale. Choć jego trzy pierwsze filmy powstałe w latach 2000-2003 zostały zapomniane, to kolejne lata w karierze reżysera można uznać za niezwykle owocne. Nic dziwnego, że jest jednym z najważniejszych twórców horrorów.
Na jego pierwszy film, którym zaczął budować swoją pozycję w przemyśle filmowym, musieliśmy czekać do 2011 roku. Przez te wszystkie lata reżyserskiej abstynencji (przerwane na krótką chwilę w 2006 roku krótkometrażowym filmem Oculus: Chapter 3 - The Man with the Plan), Flanagan spędził na nauce montażu w kilku telewizyjnych produkcjach. Zaowocowało to tym, że rodowity mieszkaniec Salem nie tylko reżyseruje i pisze scenariusze, ale również samodzielnie montuje swoje produkcje.
Wszechstronność Flanagana widać również w jego dziełach. Mało który twórca z taką gracją łączy kino grozy z opowieściami o ludziach. Jego produkcje są równie straszne, co wzruszające i emocjonalne, dzięki przedstawieniu zróżnicowanych ludzkich charakterów, ich dramatów i skomplikowanych historii.
Zrozpaczona wdowa, siostra próbująca oczyścić oskarżonego o zbrodnie brata, głuchoniema pisarka walcząca we własnym domu ze stalkerem, syn uciekający do świata koszmarów z powodu śmiertelnej choroby matki i kobieta zdradzona przez swojego męża – to tylko niektóre postacie z barwnego katalogu bohaterów z filmów Flanagana. Każdy z nich radzi sobie z własnymi traumami, które urzeczywistniają się pod postacią duchów, demonów, zjaw i wszelkiego innego zła.
Flanagan szerszej publiczności dał się poznać w 2016 roku dwoma kinowymi filmami: Ouija: Narodziny zła i Zanim się obudzę. To ta pierwsza produkcja pokazała pełnię możliwości reżysera, która stała się idealnym przykładem na wzorową kontynuację. Rok później na Netflixie ukazała się adaptacja prozy Stephena Kinga Gra Geralda, która jest jak do tej pory najbardziej udanym filmem reżysera.
Jednak to serial nakręcony dla Netflixa w 2018 roku przyniósł prawdziwą popularność reżysera i umiejscowienie go wśród najlepszych twórców horroru. Nawiedzony dom na wzgórzu to doskonała produkcja, w której reżyser otrzymał możliwość stworzenia nie tylko horroru z prawdziwego zdarzenia, który rzeczywiście straszy, ale również czas do budowania postaci i rozwinięcia ich charakterów. Poskutkowało to jedną z najlepszych serialowych produkcji platformy streamingowej.
Ledwo co jesteśmy po drugim sezonie serialu, w którym Flanagan mocno zaskoczył. Produkcja nie przypominała tego, co znaliśmy z poprzedniej serii, mocniej odwołując się do gatunkowej klasyki z XVIII wieku. Reżyser wciąż świetnie radzi sobie na polu filmowym, co udowodnił zeszłorocznym Doktorem Sen. Przed Flanaganem świetlana przyszłość, dzięki której dostaniemy wiele stojących na wysokim poziomie produkcji.
Ari Aster
- Wiek: 34
- Liczba filmów: 2
- Najwyżej oceniany film: Dziedzictwo. Hereditary (Metacritic – 87, Rotten Tomatoes – 89%)
Ciężko wyobrazić sobie współczesny gatunek horrorów bez tego twórcy. Ari Aster pojawił się znikąd i momentalnie zmienił nasze postrzeganie kina grozy. To już nie tylko mają być produkcje, które straszą, wywołują lęk i zapewniają rozrywkę. Ari Aster wniósł post-horrory na zupełnie nowy poziom, dodatkowo wprowadzając je do mainstreamu.
Nie każdy jednak akceptuje te zmiany. Po premierze Dziedzictwo. Hereditary pojawił się analizy, dlaczego wielu widzów jest niezadowolonych po seansie filmu. Czyżby zawinił marketing produkcji, a może to ludzie przyzwyczaili się, że każdy horror oferuje z grubsza to samo. Podobny problem pojawił się rok później przy premierze Midsommar. W biały dzień, na którego wielu widzów narzekało.
Ari Aster nie jest jednak twórcą jak każdy inny. Jego filmy to wymagające skupienia i myślenia dzieła, które nie są łatwe i przystępne, ale w zamian oferują niezrównane z niczym innym doznania. Jeżeli ktoś szuka prawdziwego kina przez duże K, to znajdzie je właśnie w filmach Astera.
Jego obrazy oczarowują genialną, unikatową atmosferą, której pomagają doskonałe zdjęcia Pawła Pogorzelskiego. Ale wszystkie techniczne aspekty produkcji Astera stoją na najwyższym poziomie, dzięki czemu widzowie mogą skupić się na historii i filozoficznych aspektach, których w dziełach reżysera nie brakuje.
O nowym projekcie Aster nie wiemy zbyt wiele. Tym razem reżyser chce spróbować swoich sił w komedii grozy. Oczywiście nie powinniśmy spodziewać się po prostu zabawnego horroru, tym bardziej że twórca celuje w aż czterogodzinny film. Przed Asterem więc kolejne trudne wyzwanie, ale jestem przekonany, że i tym razem sobie poradzi.