Nowa generacja jest już z nami, należy więc powoli żegnać się z konsolami poprzedniej epoki. Jeżeli macie coś do nadrobienia, to teraz jest najlepszy moment.
Nowa generacja jest już z nami, należy więc powoli żegnać się z konsolami poprzedniej epoki. Jeżeli macie coś do nadrobienia, to teraz jest najlepszy moment.
Kolejna francuska perełka. A Plague Tale: Innocence to gra stworzona przez francuskie Asobo Studio z siedzibą w południowo-zachodniej części Francji, a dokładnie w Bordeaux. Historia przedstawiona w grze ma z kolei miejsce w XIV-wiecznej Francji, trapionej przez nadgorliwą inkwizycję i śmiertelną zarazę przenoszoną przez równie zabójcze szczury.
Gra jest wyjątkowa z kilku względów. Po pierwsze, to jedna z lepszych w tej generacji historii - nieoczywista, ludzka, żywa i chwytająca za serce. Główna bohaterka Amicia musi ciągnąć za sobą (czasami dosłownie) swojego 5-letniego brata Hugo, który z oczywistych względów bardziej jest ciężarem, niż pomocą. Pomiędzy graczem a chłopcem z czasem tworzy się prawdziwa więź, którą buduje również nieustanne poczucie wspólnego zagrożenia. Do tego dochodzi bardzo duża dawka skradania, ślicznej muzyki i francuskiego akcentu. Oui.
To jedna z tych produkcji, które Sony uwielbiało pokazywać na rozmaitych targach, a która doskonale wpisuje się w formatkę mema “Sony Exclusive - Cinematic Third Person Over The Shoulder Action Game”. Lekko steampunkowy klimat, z dużymi naleciałościami wizualnymi rodem z wiktoriańskiej Anglii, a do tego spora domieszka fantasy w postaci magiczno-potwornych stworów i tytułowego “Zakonu”, mającego na celu ochronę świata przed złem. Szczerze przyznam, że szczegółów fabuły już nie pamiętam, ale były tam takie fajne bestie które robiły “wrrrr” i w ciemności się strzelało do nich z fajnych pukawek.
Poza tym gra była śliczna, fabułę można było fantastycznie rozwinąć w kolejnych odsłonach, a klimat naprawdę zapadał w pamięć. Szkoda, że gra była taka krótka, aczkolwiek do zakupu “z drugiej ręki” był to tytuł idealny. Wielka szkoda, że Sony nie skusiło się na kontynuację.
Kto nie marzył o tym, żeby odstawić akcji ucieczki z więzienia rodem z Prison Break? Dziwaczny serial z lat dwutysięcznych działał na wyobraźnię wszystkich nastolatków i młodszych dorosłych w Polsce i na świecie. Był lżejszy niż dotychczasowe hity o ucieczce z więzienia, bardziej przygodowy, a do tego starał się sprawiać wrażenie skierowanego do tego słynnego “inteligentnego” (ale nie za bardzo) widza. W te same nuty doskonale uderzyło A Way Out.
Stworzona przez Hazelight produkcja do ekscytacji związanej z ucieczką z więzienia dodaje prawdopodobnie najlepiej wykonaną kooperację w dziejach. Wspólna zabawa wymaga tylko jednej kopii gry, nawet w wypadku gdy bawimy się z kimś przez internet. Ciągła komunikacja jest obowiązkowa, skutkiem czego nie ma nawet możliwości gry z kompanem sterowanym przez sztuczną inteligencję. Trzeba sprawdzić, koniecznie z kimś.