Tanie płyty główne sprzedają się w największych ilościach, bo trafiają do zestawów komputerowych w tandemie z procesorami, które nie mają wysokich wymagań prądowych. To oznacza, że można sobie podarować pokaźne radiatory, rozbudowane sekcje zasilania i wielowarstwowe PCB, bo o podkręcaniu i tak nie ma mowy, a oszczędzone pieniądze przesunąć na rzecz lepszej karty graficznej.
Do bijącego rekordy popularności Intel Core i5-10400F dobiera się więc przeważnie chipset B460, bo ten pozwala w paru solidniejszych modelach poprawić wydajność procesora przez podniesienie limitu mocy do 255 W. Przy większości H410 i tańszych B460 maksymalne wartości sięgają 180 W, co dobrze obrazuje różnice w sekcjach zasilania między płytami.
Źródło: https://wccftech.com/intel-comet-lake-non-k-cpus-power-limit-overclocking-asus-asrock-msi-h470-b460-h410-motherboards-detailed/
Największe zyski w czystej wydajności taka manipulacja daje przy droższych procesorach. W zależności od producenta płyty głównej moc Intel Core i9-10900 daje się podnieść nawet o 29%, podczas gdy zysk dla i5-10600K nie przebija 10%. Wydawałoby się, że dopuszczenie takiego działania przez Intel może zwiastować lepsze traktowanie szerokiego grona użytkowników w nadchodzących generacjach.
Chipset B560 był następnym dobrym omenem, bo dozwolono w nim na podkręcanie pamięci, jednak dzisiaj potwierdzono informację o kompatybilności, która te pozytywne przedbiegi pokryła grubą warstwą korporacyjnego gruzu.
Rocket Lake – stary socket, nowa płyta
W zeszłym miesiącu pisałem o tym, że nowe procesory od Intel mogą wygrać tylko dostępnością. Śmiała teza odnosi się do faktu, że ludzie głosują portfelami, a AMD przez niskie dostępności przestało być konkurencyjne cenowo wobec 6-rdzeniowego, 12-wątkowego i5-10400F.
W grach za to przy najczęściej wybieranych przez Was kartach graficznych różnice w wydajności są na tyle niewielkie, że można je pominąć, co dodatkowo poprawia sytuację Niebieskich w średnim segmencie.
Dochodziło do tego, że taniej i sensowniej było kupić do tego procesora podstawową płytę na chipsecie Z490 tylko po to, by móc podkręcić pamięć, bo ceny przyzwoitych B550 z AM4 do najniższych nie należą.
Nowa, 11. generacja procesorów od Intel nie przynosi wielkich zmian architektonicznych, a więc i wydajnościowych. Socket też został ten sam, stąd fizycznie jednostki Rocket Lake będą wchodzić na starsze płyty główne, jednak nie są z nimi kompatybilne. Bez aktualizacji BIOS o nowe mikrokody Rakietowe procesory nie ruszą, a Intel nie ma zamiaru ich dla swoich partnerów przygotować.
Zamiast tego wraz z 11. generacją będziemy zmuszeni do zakupu nowej płyty głównej, dopóki jakiś dobry człowiek nie znajdzie obejścia tego problemu, jak to miało miejsce przy 8. generacji i H110. Jedynie użytkownicy MOBO opartych o Z490 unikną komplikacji.
Mam jednak nieodparte wrażenie, że tym razem nikt się tego wyzwania nie podejmie. Dlaczego? Bo przesiadka z 10. generacji na 11. nie ma większego sensu. Czasem może być nawet gorzej, bo w najwyższym segmencie zabrakło 10-rdzeniowego procesora, który został wyparty przez 8-rdzeniówkę z wyższymi zegarami.
W związku z tym nowe płyty główne będą wybierane jedynie przez osoby, które kupują od razu cały PC gamingowy i nie dbają specjalnie o drogę ulepszenia. To odbiera krytykującym ruch Intela sporo amunicji, choć ogólnej optyki nie poprawia.
Źródło: https://wccftech.com/intel-next-gen-alder-lake-desktop-cpu-lga-1700-socket-pictured/
Widmo krótkiej generacji też jej nie sprzyja, bo z nieoficjalnych informacji wynika, że Adler Lake i nowy socket LGA 1700 pojawią się jeszcze w tym roku lub na początku 2022.
Źródło: @MebiuW na Twitter
W połączeniu z niechybnym końcem wsparcia dla gniazda AM4 od AMD skłaniam się do refleksji, że w tym roku nikt nie kupi płyty głównej, która obsłuży następny odczuwalny skok generacyjny, a ten zdarzy się w przeciągu najbliższych dwóch lat.
Co prawda generacja Warhol pozostaje przy architekturze Zen 3, ale może też wnosić wsparcie dla pamięci DDR5 i PCI-E 5.0, co wymusi zmianę gniazda. Nie znamy jednak detali, więc pozostawiam to w sferze spekulacji.
Tak czy inaczej, największe przyrosty wydajności przyniesie dopiero architektura Raphael, korzystająca z 5-nanometrowej litografii, a ta na AM4 nie wyląduje na 100%.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!