Kolejny rok na karku, a Dziki Gon ciągle nie ma sobie równych. Z tej okazji zastanowimy się dlaczego.
Kolejny rok na karku, a Dziki Gon ciągle nie ma sobie równych. Z tej okazji zastanowimy się dlaczego.
Chociaż od premiery (prawdopodobnie) najlepszej polskiej gry w historii minęło tyle czasu, wydaje się że to ciągle świeża produkcja. W ciągu tych sześciu lat Wiedźmin 3 niewiele stracił ze swojej jakości czy popularności. Spójrzmy zresztą na Fallouta 4, który pojawił się pół roku później. Zainteresowanie tym tytułem dawno przeminęło. W związku z tym, z okazji kolejnych urodzin Dzikiego Gonu, postanowiłem szerzej spojrzeć na źródła sukcesu tej gry. Odpowiedź „bo wysoka jakość” mnie nie satysfakcjonuje. Źródło musi być inne, głębsze. Być może za chwilę je znajdziemy.
Analizując sytuację znalazłem pięć moim zdaniem kluczowych czynników sukcesu Wiedźmina 3. Czy to wszystko? Być może nie, a więc zachęcam do dzielenia się przemyśleniami w komentarzach. Skala sukcesu i kultu gry są na tyle duże, że powodów takiego stanu rzeczy na pewno jest sporo.
To, że Dziki Gon to wspaniała produkcja to nic odkrywczego. Nie oznacza to jednak, że to jedyna świetna gra na rynku. Takich jest więcej, chociaż z oczywistych względów ich liczba nie powala. W przypadku produkcji CD Projektu trzeba jednak zwrócić uwagę na postawioną poprzeczkę. Sześć lat temu polskie studio było już uznawane za jedną z lepszych ekip w swoim segmencie (RPG). Nadal jednak na szczycie była Bethesda czy BioWare. Oczywiście oczekiwania mocno wzrosły po pierwszej dużej prezentacji, która odbyła się w 2014 roku na konferencji Microsoftu na E3. Pisząc tekst odświeżyłem sobie ten moment (możecie zobaczyć go niżej) i nawet dzisiaj robi ogromne wrażenie.
Nie da się więc ukryć, że oczekiwania były spore. Trudno je jednak porównywać do tego co się działo przy okazji premiery Cyberpunka 2077. Wtedy świat oczekiwał czegoś przełomowego, nowego króla gier wideo. Wiedźmin 3 nie miał aż takiej presji. To troszkę przypomina historię Red Dead Redemption. Niby była to kolejna produkcja Rockstar Games, ale jednak oczekiwania nie były wybitnie wysokie. Kiedy więc gracze położyli ręce na finalnej wersji, okazało się że otrzymali dzieło wyjątkowe i znacząco lepsze niż się spodziewali. Dla jakiegokolwiek twórcy to najlepsza sytuacja – dostarczenie czegoś lepszego niż widownia oczekiwała. W końcu zrobienie tego daje znacznie lepszy efekt niż nawet minimalne przeskoczenie rekordowo wysoko postawionej poprzeczki. Nic dziwnego, po prostu lubimy być pozytywnie zaskakiwani.
Psychologia od lat już wie (głównie dzięki badaniom profesorów Tverskyego i Kahnemana), że to co jest przez nas najlepiej zapamiętywane to początek, koniec i ekstrema. Dlatego właśnie produkcje, które od startu do samego finału trzymają równy poziom nie są należycie doceniane. Po prostu brakuje im momentów, których poziom ekscytacji wyraźnie wzrasta. Wiedźmin 3 to ma. Oczywiście od razu przypomina się najbardziej kultowy moment gry, a więc wątek Krwawego Barona. Liczba emocji i zwrotów akcji jest tak ogromna, że wybija się nawet ponad ogólny, bardzo wysoki poziom całej gry. Wbrew pozorom bez tych momentów nie da się osiągnąć wybitnej jakości. Coś po prostu musi zapadać w pamięci.
Wiedźmin 3 ma zresztą więcej momentów, które miały budzić emocje, nie zawsze takie same jak wątek Krwawego Barona. Kiedy trzeba było zwolnić tempo i dodać troszkę wrażliwości, wybitnie ze swojej roli wywiązała się scena ze śpiewającą Priscillą. W momencie kiedy emocje rosły pod sufit, wszystko fantastycznie dopełniła bitwa o Kaer Morhen. Wielu graczy pewnie wymieni inne momenty jak zadanie poboczne z Dziadami czy spotkanie z trzema wiedźmami. Mało gier może się pochwalić tym, że potrafi tak skutecznie grać na emocjach. Nawet w dodatku Serca z Kamienia etap w rezydencji von Evereców to kopalnia genialnych pomysłów. Wrażeń i zwrotów akcji jest tam więcej niż w niejednej, wysoko ocenianej grze. To jest więc moim zdaniem jeden z głównych powodów sukcesu Wiedźmina 3. Gra jest od początku do końca genialna, ale w kluczowych momentach przebija skalę.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!