Trochę rdzy
Żeby jednak nie było, że tylko chwalę, to i ponarzekać nieco wypada. Choć to w sumie detale. Wzorowany na Falloutach inwentarz przywołuje miłe wspomnienia, ale dla mnie, zbierającego wszystkie śmieci, jest już dziś nieco męczący. Także import postaci z poprzedniej gry, jeśli podbiliśmy tam mocno poziom, sprawia, że przez Trudograd przejdziemy, jak przez masło. No i ponoć fani się tego domagali, ale uważam, że wysyp kupców, jako losowych spotkań, mocno nadszarpuje balans gry. No niby to duże miasto, ale amunicji nosiłem w pewnym momencie po kilkaset sztuk. Za łatwo tak jakoś, mimo wybrania na starcie wyższego niż domyślny poziomu trudności. Co zresztą polecam w obydwu grach.

Najgorszą rzeczą jest jednak fakt, że chciałoby się więcej zawartości i ma się wrażenie, że paru rzeczy wciąż tu brakuje. Podobnie było jednak w przypadku podstawki ATOM-a, ale twórcy z czasem zaczęli dodawać brakujące obszary, czyniąc z niego ostatecznie świetną grę. Już teraz zresztą zapowiedziano grudniowy patch, w którym poza poprawkami i ulepszeniami, znajdziemy między innymi nowy bunkier do zwiedzania, nowych enpeców, spotkania losowe i dodatkowe opcje dla pancerza wspomaganego. Zapewne takich dodatków będzie więcej. Tak się powinno wspierać gry.
Co do technikaliów, to typowych bugów prawie nie uświadczyłem. Kilka drobiazgów, ale żadnego wpływającego na wykonywanie zadań. Oprawa graficzna jaka jest, widzicie na screenach. Nie powala, ale z drugiej strony jest tu wciąż sporo detali i niezłych tekstur, a modele postaci i broni są świetne. Tym bardziej, że widać na nich każdą modyfikację. Każdą. Zamieńcie choćby kolimator na ulepszony model, a zobaczycie, że ma dokładnie taki wygląd, jak na miniaturce w menu. Co najważniejsze, wszystko działa płynnie oraz bez przycinek, z ładowaniem nowej w gry w dosłownie kilka sekund. I to zarówno na mojej Actinie z RX5700 i Ryzenem 3700X, jak i służbowym Legionie wyposażonym w i5 oraz GTX 1660Ti.

ATOM RPG jest grą bardzo bogatą, zarówno jeśli mówimy o samym świecie, jak i wszelakich mechanikach. Nie jest przy tym co prawda jakoś powalająco oryginalny, ale czerpie w zasadzie tylko z najlepszych źródeł. Jak już wcześniej wspominałem, to swoisty koncert życzeń dla fanów starych falloutów i klasycznych cRPG. Pierwsza od lat gra, którą z czystym sumieniem i niekłamaną radością mogę nazwać prawdziwym spadkobiercą Falloutów. Zaś AtomTeam ma pełne prawo, by posługiwać się starym hasłem Interplaya: “By Gamers for Gamers”. Oni po prostu czują i wiedzą, jak to robić.
O ATOM RPG mało mówi się nawet w branżowych mediach, a jest to seria, która zasługuje na o wiele większe uznanie, niż dziesiątki produkcyjniaków AAA. Jeśli więc nie znacie tych gier, a kochacie stare Fallouty, biegnijcie w te pędy do sklepu. Tym bardziej, że za zestaw obydwu tytułów, zapewniających setki godzin świetnej postapokaliptycznej zabawy, zapłacicie coś koło stówki. Niech na nas zarobią, bo mam nadzieję, że powstanie wkrótce pełnoprawna “dwójka”, w której zapewne niebagatelną rolę odegra tajemniczy Konglomerat z dalekiego wschodu. Ostatnio coś za dużo w Trudogradzie się o nim mówi...