Bananastyczny powrót - recenzja Super Monkey Ball Banana Rumble

Jakub Zagalski
2024/06/25 10:30
2
0

Seria Super Monkey Ball ma już ponad dwie dekady na karku, ale od długiego czasu raczyła fanów wyłącznie remakami i wersjami HD. Banana Rumble to nowość, która zadowoli nie tylko starych wielbicieli małp w kulkach.

Bananastyczny powrót - recenzja Super Monkey Ball Banana Rumble

Monkey Ball to gra pamiętająca czasy salonów arcade, która z przedrostkiem "Super" w tytule zadebiutowała w 2001 roku na konsoli Nintendo Gamecube. Inspirowana pradawnym klasykiem Marble Madness (Atari, 1984) gra z wesołymi małpkami zamkniętymi w przezroczystych kulkach zapoczątkowała serię, która wyrosła na perełkę w portfolio Segi jako wydawcy. Ale w ostatnich latach wyraźnie straciła na znaczeniu. Super Monkey Ball Banana Rumble jest bowiem pierwszą zupełnie nową odsłoną od ponad dziesięciu lat.

Co to oznacza w praktyce? Grę, która zachwyci starych wyjadaczy, a jednocześnie może przyciągnąć zupełnie nowe grono. Super Monkey Ball Banana Rumble ma bowiem w sobie praktycznie wszystko, czego można by oczekiwać po tego typu grze. Spodziewaliście się odgrzewanego kotleta z kilkoma nowymi trasami i postaciami? Jeśli tak, to czeka was miłe zaskoczenie.

Super Monkey Ball Banana Rumble wita nas bajkowym filmikiem, w którym przenosimy się do egzotycznej krainy, zamieszkiwanej przez AiAi, GonGona, YanYan, MeeMee, Baby, Doctora i inne wesołe małpki. Pokrótce dowiadujemy się o istnieniu legendarnego artefaktu nazywanego Legendarnym Bananem (grunt to chwytliwa nazwa), a chwilę później na scenę wkracza nowa bohaterka. Palette wystawia na próbę AiAi i jego ekipę, by następnie poprosić go o pomoc. Zaginiony ojciec i poszukiwanie skarbów to oczywiście pretekst do wyruszenia w podróż pełną przygód i niebezpieczeństw, która przekłada się na kampanię fabularną.

Historia Super Monkey Ball Banana Rumble, tak jak i w innych platformówkach/zręcznościówkach, nie jest najmocniejszą stroną produkcji. Ale trzeba podkreślić, że twórcy odwalili kawał dobrej roboty. Jest sporo filmików przerywnikowych, w których przewijają się nowe postacie, następują zwroty akcji itd. Wszystko to oczywiście jest niejako w tle (czy wręcz obok) właściwej rozgrywki. A ta tradycyjnie polega na przemierzaniu zawiłych poziomów w jak najkrótszym czasie i zbieraniu po drodze bananów.

Z oficjalnego opisu wynika, że tryb fabularny to ponad 200 etapów, z których wiele można pokonać w zaledwie kilka sekund. Nie oznacza to jednak, że Super Monkey Ball Banana Rumble to gra na jeden wieczór. Cała zabawa polega bowiem na osiąganiu jak najlepszego wyniku. Szukaniu skrótów i idealnych linii, po których nasza małpa w kulce będzie śmigać do mety jak szalona. Już się nie mogę doczekać, aż gracze wezmą Super Monkey Ball Banana Rumble na warsztat i będą wrzucać na YouTube swoje najlepsze przejazdy. Jest to bowiem klasyczny przykład gry easy to play, hard to master. Idealny tytuł pod speedrun i wyzwanie dla miłośników trudnych zręcznościówek. A jednocześnie fajne wprowadzenie do serii dzięki opcjonalnym ułatwieniom, które sprawią, że początkujący gracz nie będzie musiał rezygnować po n-tej nieudanej próbie pokonania danego etapu.

GramTV przedstawia:

Każdy poziom pokonuje się na czas, a jednocześnie można spróbować zebrać wszystkie porozrzucane banany. To drugie wyzwanie jest idealnie skrojone pod tryb kooperacji. Całą kampanię można przechodzić solo, ale także z 1-3 innymi graczami na podzielonym ekranie. Brzmi to dość chaotycznie (i w praktyce często takie bywa), ale zgrana ekipa może pokusić się o wykręcanie świetnych wyników.

Bananowa ekipa

Tryb wieloosobowy to zresztą bardzo mocna strona Super Monkey Ball Banana Rumble. Poza fabularną kooperacją mamy tu bowiem pięć rywalizacyjnych trybów lokalnych/sieciowych, dedykowanych nawet szesnastu graczom. Standardowy wyścig przypomina nieco Mario Kart, gdzie w drodze do mety możemy używać ofensywnych i defensywnych przedmiotów zbieranych ze "skrzynek". Inny tryb polega na kręceniu się po zróżnicowanych arenach i zbieraniu bananów. Jest też wariacja na temat zabawy w berka, gdzie trzeba przekazać przeciwnikowi bombę i robić wszystko, by nie oddał nam jej przed upływem czasu. Oprócz tego są dwa tryby drużynowe. W pierwszym musimy przejeżdżać przez poustawiane bramki i w ten sposób oznaczać je kolorem swojej ekipy (nasze bramki dają później więcej punktów). Ostatni wariant zabawy wieloosobowej polega na rozwalaniu robotów poustawianych na arenie. Tutaj liczy się przede wszystkim waga naszego zawodnika i prędkość, z jaką wjedzie w metalowy cel. Dodatkowo warto wybijać się z platform i celować w głowę robota, bo takie uderzenie zadaje największe obrażenia/nabija najwięcej punktów.

W Super Monkey Ball Banana Rumble sterujemy małpkami dobrze znanymi z poprzednich odsłon serii, do których dołączyła wspomniana Palette. Każdy małpiszon różni się nie tylko aparycją, ale przede wszystkim kilkoma cechami, takimi jak prędkość, waga czy hamowanie. Nowością w tym wszystkim jest Spin Dash - ruch podpatrzony u Sonica, polegający na przytrzymaniu przycisku B i puszczeniu rozpędzonej kulki w wybranym kierunku. Opanowanie tej techniki to klucz do sukcesu, jeśli chcemy wykręcać jak najlepsze czasy lub mieć wyraźną przewagę nad rywalami w multiplayerze. Na marginesie, sam Sonic i inne postacie z jego uniwersum także występują w Super Monkey Ball Banana Rumble dzięki DLC. Widziałem też zapowiedź Axela z Crazy Taxi i zapewne Sega już szykuje kolejne gościnne występy. Grunt, że nawet podstawowy zestaw grywalnych postaci pozwala dobrać zawodnika do swojego stylu gry lub testować różne warianty. Zupełnie inaczej jeździ się bowiem ciężkim mięśniakiem GonGonem niż malutkim Baby czy zrównoważonym pod każdym względem AiAi. Każdego bohatera można przy tym wizualnie modyfikować dzięki setkom czapek, ubranek i innych akcesoriów, stopniowo odkrywanych i kupowanych w sklepiku.

Bananowa ekipa, Bananastyczny powrót - recenzja Super Monkey Ball Banana Rumble

Super Monkey Ball Banana Rumble zaskoczyło mnie rozmachem i różnorodnością. Setki poziomów w rozmaitych sceneriach to świetnie zaprojektowane zręcznościowe łamigłówki. Bo o ile za pierwszym razem większość można przejechać na spokojnie i w miarę bezpiecznie, to przy kolejnych próbach testuje się różne linie i rozwiązania z wykorzystaniem Spin Dash, wybijających platform i nieoczywistych skrótów. Wszystko to solo lub w kooperacji, która sprawdza się zarówno jako party game "dla każdego" jak i drużynowe wyzwanie dla wyjadaczy. Do tego dochodzą tryby rywalizacyjne (do 16 graczy online lub z botami), time attack i EX Stages (jeszcze trudniejsze poziomy po ukończeniu Adventure Mode). No i jeszcze zbieranie ubranek i odhaczanie kolejnych "misji", czyli zadań przypominających osiągnięcia z Xboksa/trofea z PlayStation (zbierz x bananów, ukończ poziom poniżej x sekund itp.).

Można się przyczepić, że animacja lubi przyciąć w multiplayerze i brakuje kilku świetnych trybów z poprzednich części (np. Monkey Target). Dziwi też ograniczenie grania na podzielonym ekranie – w 3 i 4 osoby zagramy w ten sposób tylko w kooperację, zaś w Battle Modes tylko we dwie. Ale w ogólnym rozrachunku Super Monkey Ball Banana Rumble to naprawdę świetnie pomyślana i wykonana produkcja. Wymagająca zręcznościówka dla samotników, ale także rasowa party game, która sprawdza się bardzo dobrze w każdym aspekcie.

7,9
Super Monkey Ball powrócił w świetnej formie
Plusy
  • Setki wymagających poziomów
  • Tryb fabularny solo i w kooperacji
  • Rywalizacja dla 16 graczy
  • Mnóstwo rzeczy do zrobienia i zdobycia
Minusy
  • Spadki płynności w multiplayerze
  • Brakuje klasycznych trybów
  • Ograniczony split-screen
Komentarze
2
sc
Gramowicz
Ostatni wtorek
Headbangerr napisał:

Tak z ciekawości: jak wyliczacie ocenę, że wychodzi wam np. 7,9 zamiast 7,8? ;P

Akurat w tym wypadku ilość małp dzielisz przez ilość bananów w grze i to wszystko pod pierwiastkiem palmowym. Voilà

Headbangerr
Gramowicz
Ostatni wtorek

Tak z ciekawości: jak wyliczacie ocenę, że wychodzi wam np. 7,9 zamiast 7,8? ;P