Jeden chce być jak drugi, drugi jak pierwszy. Przed nami ważna walka o tytuł lidera rynku horrorów. W świecie gier, ale też filmów.
Kiedy wreszcie Bloober Team będzie studiem filmowym?
Zostańmy przy tych filmach, bo to ważny temat. Jeśli wytwórnia filmowa wchodzi w świat gier, naturalne że będzie szukać synergii z licencjami filmowymi. Bloober Team może iść podobną drogą, chociaż mówienie o stworzenie oddzielnego pionu działalności skupionego na kinematografii to oczywiście zbyt daleko idąca prognoza. Faktem jest jednak duża fascynacja tym światem wśród kluczowych pracowników krakowskiego studia. Współpraca z Lionsgate, Viacom czy Skybound tylko to potwierdza, nawet jeśli ostatnia z tych firm wywodzi się ze środowiska komiksowego. Nie zapominajmy też o tym, że Bloober Team chce przenosić własne IP na duży ekran. Obecnie trwa preprodukcja serialu na licencji The Medium. Realizacja jest po stronie Platige Image. Trwają też wstępne prace nad filmem w świecie Layers of Fear. Do gotowego produktu jeszcze kawał drogi, ale najważniejsze że coś się dzieje. Sam Bloober Team współpracuje z hollywoodzką agencją CAA, która reprezentuje wiele gwiazd tego świata. Celem jest nie tylko sprzedawanie licencji na światy wykreowane przez polskich mistrzów horrorów, ale też pozyskiwanie aktorów którzy chcieliby wystąpić w nowych grach. Doświadczenia już są - Rutger Hauer w Observerze i Tony Todd w Layers of Fear 2. Nie bądźmy więc zaskoczenie jeśli Project C też będzie miał w obsadzie jakieś znane nazwisko.
Oczywiście stawianie Bloober Team i Blumhouse Productions obok siebie jest pewnym uproszczeniem. Amerykańska wytwórnia ma jednak nieco inne podejście biznesowe. Dużo mocniej stawia na mnogość projektów przy niższych kosztach. Nie bez powodu najwybitniejsze filmy grozy pochodzą jednak od innych producentów. Bloober Team z kolei pewnym krokiem zmierza w kierunku gier AAA, czego potwierdzeniem jest już Silent Hill 2. Stąd też nacisk na współpracę z zewnętrznymi deweloperami. Przy dobrej selekcji partnerów pozwoli to na tworzenie większej liczby produktów i zachowanie jakości. Oczywiście pod warunkiem, że uda się nad tym zapanować. To wbrew pozorom nie jest takie łatwe, o czym przekonało się wielu deweloperów. Można wręcz powiedzieć, że nikt w polskiej branży nie robi obecnie rozbiegu do tak wysokiego skoku w rozwoju jak właśnie Bloober Team. Ostatnio tak mogliśmy mówić o 11 bit, które w ciągu roku wydało 5 gier (głównie z wydawnictwa) i żadna w pełni nie spełniła oczekiwań. Rynek jest bezlitosny.
Portfolio Bloober Team jest napakowane grami, ale na razie nie wiemy o nich zbyt dużo. Ważną informacją są uzyskane licencje od Viacom i Skybound. To pokazuje pewien kierunek - mocny nacisk na sprawdzone marki, które mają ugruntowaną pozycję wśród fanów horrorów. Co jednak w kwestii rozgrywki? Produkcje własne mają stawiać większy nacisk na walkę. Project C powinien być więc, w teorii, bliższy Resident Evil niż Layers of Fear. Mam jednak nadzieję, że w tytułach robionych przez partnerów będzie więcej różnorodności. Do tej pory Bloober Team mocno stawiał na rozgrywkę (co osobiście bardzo doceniam) i przez to przeoczył bardziej mechaniczne produkcje. Takie tytuły jak Phasmophobia, Lethal Company czy Demonologist zarobiły na Steamie więcej niż jakakolwiek gra krakowskiego studia. Aby zobaczyć skalę wystarczy dokonać porównania do Layers of Fear (najbardziej dochodowa pozycja). Tytuł Bloobera wygenerował nieco ponad 8 mln dolarów przychodu, a dwie pierwsze wymienione produkcje grubo ponad 100 mln dolarów (via Gamalytic). Nie razem, a każda z osobna.
GramTV przedstawia:
Nie jest więc tak, że Bloober Team osiągnął sufit. Wręcz przeciwnie, on jest znacznie wyżej i zdecydowanie jest o co walczyć. Rywalizacja z Blumhouse Productions jest tutaj dosyć symboliczna. Nie mniej ważne jest to jak istotne dla Bloober Team jest budowanie pozycji światowego lidera horrorów. Na razie w obszarze gier, ale myślę że z biegiem czasu wyjście poza elektroniczną rozrywkę będzie nie tylko możliwe, ale wręcz konieczne. Już zresztą teraz podejmowane są pierwsze kroki w tym celu. Podstawą jednak będzie posiadanie mocnych IP. Na własność, a nie licencjonowanych. The Medium jest ciekawe, ale sufitem jest gra planszowa, którą tworzy obecnie Tree Headed Monsters i ewentualnie serial, który finalnie wcale nie musi pozyskać dystrybucji. Praca przy Silent Hill na pewno jest prestiżowa, ale to głównie zarabianie dla Konami. Punktem zwrotnym być może będzie Project C - gra nie tylko duża, ale też na nowym IP, do którego prawa pozostają w rękach Bloober Team.
A co z Blumhouse Games? Myślę, że oszczędne podejście do budżetów sprawi, że gier może i będzie dużo, ale na spektakularne hity bym nie liczył. Branża gier jest jednak nieprzewidywalna i zawsze jakiś tytuł może się okazać złotym strzałem. O zbudowanie marki jak w branży filmowej może być jednak ciężko. Bloober Team stoi więc przed szansą zdobycia bardzo mocnej pozycji na rynku horrorów, nie tylko w branży elektronicznej rozrywki, ale i filmowej. Jesteśmy jednak dopiero na początku drogi, a więc nie oczekujcie że szybko zobaczycie efekty.
Mam tylko nadzieję, że wszystko nie zmieni się już za kilka dni w momencie premiery Silent Hill 2. Recenzje już są (NASZA) i potwierdzają obietnicę, że gra otrzyma wysoki poziom. Jeśli jeszcze uda się spełnić oczekiwania graczy, dla krakowskiego studia będzie to szansa na skokowy wzrost pod kątem finansów i rozpoznawalności. To może też sprawić, że marka Silent Hill zostanie w Polsce na dłużej.
Redaktor z ponad dziesięcioletnim stażem na Gram.pl. Zajmuję się głównie recenzjami i publicystyką. Od kilkunastu lat moją specjalizacją jest polski gamedev.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!