Mainstream ostatnio odkrył gry i zachwycił się projektem geopolityka Jacka Bartosiaka. Ile jednak w tym faktów, a ile PR-u?
Rozpoznawalność w Polsce, a w innych krajach
Kolejna czerwona flaga to fakt, że Play of Battle prowadzi bardzo zaawansowany marketing, ale z punktu widzenia sprzedaży gry jest on nieefektywny. Dlatego wcześniej napisałem, że celem jest przede wszystkim pozyskanie inwestorów (co samo w sobie grzechem nie jest). Powód jest dosyć prosty - gra promowana jest tylko w Polsce, a na materiałach promocyjnych widzimy głównie nasz kraj. Zazwyczaj sprzedaż do rodzimych graczy stanowi 2-4% całkowitych przychodów (w tym gatunku może być odrobinę więcej). Jeśli więc Play of Battle ma zwrócić sporej wielkości budżet, musi skierować marketing na Zachód. Dlaczego więc na razie studio tego nie robi? Zacznijmy od tego, że gra nie jest formalnie zapowiedziana. O powodach opowiedział mi Jarosław Kotowski.
Spółka posiada ściśle zdefiniowaną ścieżkę rozwoju dla Play of Battle, w której kolejne kamienie milowe są precyzyjnie zaplanowane i realizowane. Obecnie skupiamy się na przygotowaniach do pełnej zapowiedzi, która obejmie między innymi utworzenie karty tytułu na platformie Steam. W 2025 r. planujemy udostępnić graczom grywalne demo, co pozwoli im bezpośrednio zapoznać się z rozgrywką.
Regularne pokazy materiałów mają na celu wprowadzenie graczy w świat Play of Battle zanim dokonamy oficjalnej zapowiedzi. Zdajemy sobie sprawę, iż projekt obecnie jest popularny wyłącznie w Polsce, dlatego utworzenie karty produktu na Steam będzie pierwszym momentem, kiedy zaprezentujemy grę międzynarodowej publiczności.
Problem w tym, że na konferencji w Złotych Tarasach dowiedzieliśmy się, że spółka nie jest nawet w pełni przekonana do nazwy Play of Battle i możliwe, że zostanie ona zmieniona. Brak karty Steam to też szereg problemów. Jacek Bartosiak powtarza, że wokół projektu buduje się spora społeczność, ale nie ma tego jak zweryfikować. Na profilach w social mediach tłumów nie widać, nawet mimo tak szerokiego marketingu. Brak obecności w sklepie Valve sprawia również, że nie możemy policzyć zapisów na wishlistę czy followersów. To są podstawowe metryki pokazujące czy gra w ogóle wzbudza zainteresowanie. Nie da się też ukryć, że w Polsce szum w mediach mainstreamowych generuje Jacek Bartosiak, który dla zagranicznych graczy jest postacią anonimową. Logo Noobz from Poland również nie zapewni widoczności.
GramTV przedstawia:
Pozostaje też pytanie czy taka gra, a więc współczesny mix grand strategy oraz RTS, może się sprzedać w wielomilionowym nakładzie. Zacznijmy od tego, że liczby wykręcane przez Paradox Interactive pokazują, że ta nisza jest całkiem spora. Według danych Gamalytic Hearts of Iron IV znalazł na Steamie prawie 6 mln nabywców, a i tak nie jest najchętniej kupowaną grą szwedzkiego wydawcy. To jednak efekt latami budowanej pozycji i świadomości wśród graczy. Dla porównania produkcje od Eugen System, a więc kolejnego studia z czołówki w tym segmencie rynku, nie przekraczają bariery miliona sprzedanych kopii. Pewną informacją jest też gra Broken Arrow, która na Steam Global Wishlist jest na aż 37. pozycji. Widać, że graczy interesuje taka tematyka. Inna sprawa, że ten tytuł najprawdopodobniej zostanie wydany przed Play of Battle, a więc będzie miał czas na wysokie postawienie poprzeczki oraz zbudowanie społeczności. Zainteresowanie Broken Arrow jest więc pozytywnym sygnałem, ale też niesie za sobą zagrożenia.
Gracze liczący na łatwy zysk na akcjach Play of Battle muszą też pamiętać o ważnym szczególe. Gra zadebiutuje dopiero w 2026 roku, w którym być może odbędzie się debiut giełdowy. Wejście na parkiet nie jest jeszcze pewne i może się odbyć dopiero po premierze. Aktualna emisja akcji nie sfinansuje też całego budżetu i konieczna będzie jeszcze jedna, która ma być skierowana do inwestora zagranicznego (informacja przekazana przez Jarosława Kotowskiego w wywiadzie dla Inwestorzy.tv). Ciężko więc będzie zarobić na spekulacyjnym rajdzie przed wydaniem projektu (inna sprawa, że takich sytuacji jest w Polsce coraz mniej). Zarobek będzie więc możliwy jeśli Play of Battle okaże się sukcesem komercyjnym. Nadmuchany marketing może niektórym sugerować, że jest to bardzo prawdopodobne. Tyle, że jest on skierowany tylko na Polskę i w żaden sposób nie buduje świadomości u tych graczy, których portfele zadecydują o skali sprzedaży.
Nie chcę jednak pisać, że Play of Battle to wydmuszka i bardzo możliwa wielka katastrofa. Myślę, że projekt wygląda bardzo ciekawie, a w gatunku jest miejsce na taki produkt. Nie uważam też, że nie da się na tym dobrze zarobić nawet przy budżecie 20 mln złotych. Istnieje jednak wiele znaków ostrzegawczych, które szeroki w mainstreamie marketing stara się ukrywać. Cała ta otoczka medialna wcale nie jest dowodem na ogromny potencjał projektu, a jedynie wynika z obecności Jacka Bartosiaka oraz, nie zapominajmy o tym, nieźle wyglądających materiałów z rozgrywki. To nie jest wielka weryfikacja potencjału. Ta nastąpi dopiero po prawdziwej zapowiedzi, publikacji karty na Steam oraz przede wszystkim po demie planowanym na 2025 rok.
Wtedy będzie można wrócić do tematu Play of Battle. Tyle, że to będzie już po tym jak wielu zdąży wydać swoje oszczędności na akcje spółki. Póki jeszcze jest czas warto rozważyć wszystkie plusy i minusy, zwłaszcza że tych drugich w mainstreamowych mediach raczej nie poznacie.
Redaktor z ponad dziesięcioletnim stażem na Gram.pl. Zajmuję się głównie recenzjami i publicystyką. Od kilkunastu lat moją specjalizacją jest polski gamedev.
Bardzo ambitny projekt jak na dosyć niedoświadczoną grupe. Przede wszystkim tworzenie czesci strategicznej i czesci taktycznej to dwa osobne projekty. Do tego na wysokim poziomie realizmu. To jest konkurowanie z Total War i Paradoxem jednoczesnie i wydaje sie ze troche wyskakiwanie z kosa na kamien. Jednak zobaczymy. Trzeba mierzyc wysoko. Narazie mnie nic nie przekonalo, ze to moze sie udac :D
FromSky
Gramowicz
20/11/2024 16:29
Tylko i wyłącznie marketingiem można przekonać ludzi że nasz energetyk jak najlepszy mimo że wszystkie sa takie same ale nie da się przekonać niezainteresowanych graczy i stworzyć hype-u jeśli sam sie nie zrobi
Nazwa gry jest najbardziej mobilna jak to tylko możliwe ale chcą stworzyć grand strategy głębsze niż te od Pradoxu mimo że tamci robią to 20 lat, mają włąsny silnik i kilka udanych serii gier
I jeszcze to skupienie tylko na Polsce gdzie jest mały rynek a i z takim remakiem Gothica, czy Stalkerem2 nie wygrają