Nie tylko pizza i fastfoody
Długie wakacyjne dni to okres spokojny dla młodzieży szkolnej, ale z uwagi na sezon urlopowy, również dla większości pracowników. Stąd można więcej czasu poświęcić na eksplorację wirtualnych światów i zabawę w domowym zaciszu. Aby długo wytrzymać przed komputerem czy konsolą, należy jednak odpowiednio się posilać. Klasyczna pizza czy inny fastfood w dowozie sprawdzą się dobrze na krótką metę, na dłuższą jednak… no cóż, powiedzmy sobie szczerze, duża nadwaga szkodzi zdrowiu, a współczesnym graczom nie przystoi powielać krzywdzących stereotypach o otyłych kanapowcach, którym trudność sprawia wejście po schodach na drugie piętro. Co najlepiej będzie pasowało do długiej sesji, czego przygotowanie nie zajmie Wam długich godzin i jednocześnie nie przyczyni się do wystrzelenia BMI w kosmos?
Chlebki naan - szybkie i bardzo smaczne
No dobrze, może to nie jest najbardziej dietetyczne jedzenie, aczkolwiek do bardziej “zielonych” przepisów jeszcze dojdziemy. Póki co skupmy się na tym, żeby było szybko, smacznie i bez brudzenia, a chlebki naan są do tego idealne. To indyjskie pieczywo ma tę zaletę, że ciasto nie musi długo wyrastać, a zamiast piec je w piekarniku, umieszczamy je na mocno rozgrzanej suchej patelni, ograniczając sprzątanie w kuchni do minimum.
Żeby przygotować chlebki naan musicie wsypać ok. 300 gramów mąki do miski, dodać 5 gramów suchych drożdży, 4 łyżki jogurtu (najlepiej gęstego albo greckiego), 120 ml wody, łyżkę oliwy, płaską łyżeczkę cukru i płaską łyżeczkę soli. Całość należy wyrabiać około 5-10 minut (polecam roboty planetarne!), a następnie odstawić pod mokrą ściereczką na godzinę do wyrośnięcia. Ciasto powinno być dosyć suche, żeby można było je łatwo rozwałkować. Nie obędzie się bez podsypywania mąką, ale im mniej tym lepiej. Czasami dodaję do ciasta nieco przesmażony czosnek, albo zioła takie jak kolendra, pietruszka czy oregano. Chlebki smażymy na suchej patelni, po parę minut z każdej strony, aż pojawią się pierwsze przypalone plamki. Zaraz po przygotowaniu naany pozostają świeże przez kilka godzin. Chlebki najlepiej jeść z sosem na bazie jogurtu.
Panuozzo - najlepsza włoska kanapka
Pozostając przy pysznościach z dużą zawartością glutenu, to panuozzo należy do moich ulubionych włoskich kanapek. Przygotowuje się ją podobnie do pizzy, jednak gotowe danie jest raczej świeże, mniej serowe, zwykle z wyrazistym sosem i przede wszystkim mieści się w ręku oraz daje się zjeść bez obtłuszczenia sobie rąk, którymi później dotykamy pada bądź myszki i klawiatury. Zaczynamy od przygotowania ciasta na pizzę. Potrzebować będziemy koniecznie mąki 00 (jakieś 350 gram), czyli bardzo drobno mielonej, idealnej do włoskich przysmaków. Jeżeli chodzi o drożdże, to rozpuszczamy je wcześniej w ciepłej wodzie z odrobiną cukru. Ilość drożdży zależy od tego, ile mamy czasu na to, żeby pozwolić ciastu wyrastać. Jeżeli chcemy mieć pizzę gotową w około godzinę, to polecam dać około 20-30 gramów świeżych drożdży. Jeżeli odpowiednio wcześnie się zdecydujecie się na przygotowanie panuozzo, to dajcie jedynie 4-5 gramów drożdży (sic!) i pozwólcie ciastu wyrastać około 6-7 godzin. Poza mąką, wodą i drożdżami na ciasto składają się również, dwie łyżki oliwy (zdarza mi się chlapnąć nieco więcej) i łyżeczka soli.
Ciasto na panuozzo rozgniatamy palcami i rozciągamy, tworząc okrągłe placki o grubości odpowiadającej mniej więcej grubości małego palca (2 cm). Ciasto wypiekamy w maksymalnej temperaturze jaką tylko mamy dostępną w piekarniku, najlepiej z termoobiegiem, przez około pięć minut. Pozwalamy aby nasza bułka delikatnie ostygła, po czym rozkrajamy ją i powstałą kieszonkę wypychamy dowolnymi dodatkami. Ja osobiście lubię panuozzo z rukolą, szynką parmeńską i mozzarellą, ale w kwestii dodatków panuje w zasadzie zupełna dowolność. Dobrym pomysłem są też kapary i jakiś ostry sos. Osobiście jestem fanem majonezu sriracha, który nadaje się do tego przysmaku całkiem nieźle.