Czarny koń roku? Nieoczekiwanie… Halo Infinite

Mateusz Mucharzewski
2021/10/13 09:20
2
0

Mimo licznych kontrowersji nowy flagowiec Microsoftu może okazać się nawet grą roku. Halo wraca na szczyt?

Czarny koń roku? Nieoczekiwanie… Halo Infinite

Historia najnowszej części Halo to jeden wielki rollercoaster. Zaczęło się spokojnie, od skromnej zapowiedzi. Później dowiedzieliśmy się o wielkich ambicjach Microsoftu. Infinite miało być wręcz nowym otwarciem dla serii i powrotem do korzeni w jednym. 343 Industries zaplanowało znacznie większą grę, a głównym nawiązaniem do najlepszych czasów dla marki było odzyskanie licencji na kultowy motyw muzyczny znany z trójki. Później zrobiło się jednak źle. Proces produkcji trwał coraz dłużej, a do tego doszedł feralny 2020 rok. Halo Infinite miało być tytułem startowym na nową generację, zapewniając jej tym samym mocny start. Pokaz na zeszłorocznym E3 ostudził jednak emocje.

Mało było w historii E3 tak nieudanych prezentacji. Pierwszy pokaz Halo Infinite został zapamiętany przede wszystkim przez niskiej jakości oprawę wizualną, w której za grosz nie było czuć mocy najpotężniejszej konsoli na rynku. Krótko później Microsoft ogłosił przesunięcie premiery o kolejny rok. Nie pomogły tłumaczenia, że gra nie miała zaimplementowanych wszystkich efektów graficznych. Wokół projektu narosło wiele legend, głównie opowiadających o piekiełku deweloperskim w jakim znalazło się studio. Przypomnijmy, że 343 Industries ma swoje za uszami. Już produkcja Halo 4 wiązała się ze sporym crunchem. Ekipa przyrzekła sobie wtedy, że więcej to się nie powtórzy. Jak to w takich sytuacjach bywa skończyło się na kolejnych kilkumiesięcznych nadgodzinach przy Halo 5: Guardians. Do tego doszedł jeszcze większy problem, czyli jakość gry. Dla większości graczy to zdecydowanie najsłabsza odsłona serii. Nawet współtworzone we współpracy z Creative Assembly Halo Wars 2 nie odniosło sukcesu.

Wszystko więc składało się w jedną całość. Halo Infinite to kolejne rozczarowanie dla serii. Setki milionów dolarów przepalone na projekt zbyt ambitny dla dewelopera, który ewidentnie nie radzi sobie z perłą w koronie Microsoftu. Zbyt wiele razy takie historie kończyły się wielkim rozczarowaniem. Ba, trudno znaleźć przykłady innych produkcji, z którymi związanych było tyle kontrowersji przed premierą, a finalnie okazały się udane. Ostatnie doniesienia na temat Halo Infinite sugerują jednak, że nieoczekiwanie może się to dobrze skończyć. Wszystko za sprawą ostatniej serii zamkniętych testów, do której dostęp miało wielu graczy wcześniej zapisanych na listę. Ich wrażenia sugerują, że Halo faktycznie może wrócić na należyte miejsce.

GramTV przedstawia:

Odbywająca się we wrześniu testy beta nie była pierwszymi. Wcześniejsze pozwalały jednak na granie tylko z botami. Ostatnie były bardziej rozbudowane i dały możliwość rywalizacji z innymi graczami na kilku mapach. Niewiele się to różniło od finalnego produktu. W końcu czasu do grudniowej premiery niewiele, a więc 343 Industries musi być na finiszu prac. Opinie graczy i dostępne nagrania wideo są więc dobrym wyznacznikiem tego czego możemy się spodziewać w dniu premiery.

Bardziej Halo 3 niż Halo 5

Po wielu nieudanych eksperymentach, których finałem było rozczarowujące Halo 5: Guardians, 343 Industries postawiło na powrót do korzeni. Infinite faktycznie jest czymś takim. Wiele opinii po ostatnich testach mówiło, że nowa odsłona to najlepsza część serii od czasu Halo 3. Czuć też ducha tamtych czasów. Oczywiście nie chodzi o skostniałą mechanikę. Wręcz przeciwnie, bo w najnowszym Halo mamy chociażby linkę z hakiem. Niby nic nadzwyczajnego, ale na nagranych przez graczy wideo widać jak dużo dynamiki dodało to grze. Dzięki temu jest też dużo efektowniejsza. To na pewno pomoże z planami dotyczącymi sceny e-sportowej, którą Microsoft na pewno chce podbić. Wracając do porównań do Halo 3, chodzi w nich przede wszystkim o wielką przyjemność z grania. W 2007 roku marka stworzona przez Bungie była w szczycie swojej popularności. Serwery były zapełnione zachwyconymi graczami i przy Infinite czuć tego ducha. Aż sam byłem zaskoczony ile bardzo optymistycznych opinii widziałem. Oczywiście mówimy o graczach przede wszystkim z USA. W Polsce testy przeszły bez większego echa.

Dużą zagadką w kontekście Halo Infinite jest oprawa wizualna. Ta, jak pokazała beta, stoi na bardzo wysokim poziomie. Wielu graczy uczestniczących w testach publikowało w mediach społecznościowych nagania wideo i screeny. Nie ma na nich śladu po tym, co widzieliśmy na zeszłorocznym pokazie. Tekstury są szczegółowe i w wysokiej rozdzielczości. Spotkałem się z wieloma opiniami anglojęzycznych dziennikarzy i insiderów mocno skupionych na Xboksie, że po testach przestali się obawiać o jakość oprawy wizualnej. Bardzo dobre wrażenie robi też wydajność. Na Xbox Series X dostępna jest rozgrywka nawet w 120 FPS i natywnym 4K. Najsłabsza wersja, czyli standardowy Xbox One, to 1080p i 30 klatek na sekundę. Całkiem nieźle, zwłaszcza że na tej konsoli gra również wygląda bardzo dobrze. Z dotychczasowych testów Digital Foundry wynika, że jest jeszcze kilka problemów technicznych, ale ich liczba z każdymi kolejnymi testami wyraźnie się zmniejsza. Redakcja również bardzo optymistycznie podchodzi do stanu w jakim obecnie jest Halo Infinite.

Komentarze
2
dzelada
Gramowicz
13/10/2021 12:35

Dobrze że nie cza kupować Xboxa dla Halo jak kiedyś. Spencer<Bill

wolff01
Gramowicz
13/10/2021 10:39

Gra na pewno sprzeda się dobrze, Halo zawsze przyciąga ludzi.

Jeżeli gra okaże się sukcesem pod względem stabilności i końcowego produktu, to będzie kolejny przykład "co by było gdyby" C77 też przesunięto o rok (tak musiałem odgrzać kotleta przy tej okazji :P). Stabilne C77 z b. dobra kampanią (która w sumie juz była na miejscu, jedynie contentu "sandboxowego" mogło byc więcej) i ciekawym multi mogłoby być hitem na lata, a tak jest już chyba zapomniane do czasu aż jakieś tam dlc wypuszczą...