Czy da się grać w kultowego hack’n’slasha na telefonie?
Nie o takie Diablo nic nie robiliśmy
Kiedy w listopadzie 2018 roku podczas imprezy BlizzCon zapowiedziano Diablo Immortal głosom krytyki nie było końca, a niektórzy myśleli nawet, że Blizzard zwyczajnie sobie żartuje. Ogłoszenie nowej części kultowej serii nie miało jednak walorów humorystycznych, co jeszcze bardziej rozzłościło fanów. Nic dziwnego, wszak każdy oczekiwał przecież, że Blizzard w końcu potwierdzi prace nad Diablo 4. Dziś wiemy, że nowa, pełnoprawna odsłona cyklu powstaje, a oprócz niej na rynek trafi także remaster Diablo II. W tak zwanym międzyczasie będziemy mogli również zagrać w Diablo Immortal. Niektórzy załapali się do zamkniętych testów wersji alfa. Zgadnijcie, kto był jednym z tych szczęśliwców?
A tak już zupełnie poważnie, to jeszcze jedna ważna kwestia. Otóż, szczerze mówiąc nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie zawarte na samym początku niniejszego tekstu, a powód jest bardzo prosty – testowałem Diablo Immortal na tablecie, a konkretniej na iPadzie Pro z 2020 roku z 12,9-calowym wyświetlaczem. Granie na tak dużym ekranie jest bardzo wygodne, o ile dysponujemy specjalnym etui pozwalającym na stworzenie czegoś w rodzaju stojaka, dzięki któremu iPada będzie pochylony o jakieś 45 stopni. W takich warunkach gra się naprawdę wyśmienicie! Dlaczego?
Klasyczna gra na „telefon”. Czy aby na pewno?
Zacznijmy może od sterowania. W tym aspekcie Diablo Immortal robi naprawdę dobre wrażenie, chociaż początkowo byłem sceptycznie nastawiony do kontrolowania mojego bohatera za pomocą ekranu dotykowego. Kiedy podłączyłem gamepada od konsoli Xbox, to okazało się, że nie współpracuje on z dziełem Blizzarda. No, prawie, bo aktywny był zaledwie jeden przycisk – od robienia screenshotów.
GramTV przedstawia:
Diablo Immortal nie wymyśla koła od nowa, więc kiedy najedziemy palcem na lewy dolny róg ekranu, to pojawi się na nim wirtualny analog umożliwiający poruszanie się naszym protagonistą. Z kolei po prawej stronie cały czas widnieją ikonki, w które stukamy, by wyprowadzić zarówno podstawowy atak, jak i skorzystać z dodatkowych umiejętności postaci; dzięki jednej z nich używamy również miksturek do regenerowania energii życiowej bohatera.
Idealna na kwadrans, dobra na kilkadziesiąt minut
Trzeba powiedzieć, że Diablo Immortal idealnie sprawdza się podczas krótszych sesji. To dobra wiadomość, bo mówimy o „grze na komórki”, a więc produkcji, którą uruchomimy często na kilka lub kilkanaście minut. W tym czasie bez problemu da się osiągnąć postępy w zabawie, czy to popchnąć nieco fabułę, czy też przejść jakiś loch bądź wykonać dodatkowe zlecenie. Wszystko oczywiście po to, by zdobyć kolejne punkty doświadczenia, odblokować nowe rodzaje broni, elementy pancerza i nie tylko. Wraz z postępami w grze, a konkretniej poprzez odkrywanie nowej zawartości (np. spotykanie nowych przeciwników) zwiększamy na przykład liczbę punktów zdrowia.
Frajda przede wszystkim!
Miałem pewne obawy co do tego, czy Diablo Immortal mnie nie zmęczy, ale okazało się, że najnowszy hack’n’slash Blizzarda może mieć do zaoferowania wiele nie tylko tym, którzy chcą włączyć go na kwadrans w trakcie przerwy w pracy. Nawet po kilku godzinach rozgrywki (praktycznie bez przerwy) wciąż miałem ochotę na odpalanie kolejnych lochów, sprawdzanie w akcji nowych rodzajów broni czy testowanie nowych postaci (o nich więcej za moment). Nie czułem znużenia, ale być może wynika to z faktu, że Diablo III bardzo przypadło mi do gustu, a Diablo Immortal w wielu miejscach sprawia wrażenie samodzielnego dodatku czy też spin-offa „trójki”. Aha, i jeszcze jedno – przez większość czasu miałem wrażenie, jakbym grał w grę zaprojektowaną na PC i „duże” konsole, a nie na mobilki. Chociaż o tym, że to produkcja adresowana do właścicieli urządzeń przenośnych regularnie przypominały mi pojawiające się zbyt często komunikaty, z których wynikało, że zdobyłem rozmaite nagrody za liczne aktywności. Mowa chociażby o dodatkowych punktach doświadczenia za przejście kolejnych lokacji, itp.
W gram.pl od 2008 roku, w giereczkowie od 2002. Redaktor, recenzent. Podobno dużo gra w Soulsy, choć sam twierdzi, że to nieprawda. To znaczy gra, ale nie aż tak dużo.
No i mamy to. Blizzard się nie mylił, armia casuali i nie łyknie grę, bo przecież liczy się zabawa i grywalność. Po co w takim razie tracić czas na "pełnoprawne" gry, jak szefostwo Activision będzie zadowolone, idziemy full mobile i odgrzewane kotlety. Grupka krzyczących fanów jest nieistotna.
Pieniądze wygrywają. Jak zawsze.
Tymoteusz Wajcha
Gramowicz
07/05/2021 19:37
Każdy kto ma pojęcie czym jest VPN może zagrać w alfę 🤣 nie trzeba się prosić Blizzarda