Dungeons & Dragons: Dark Alliance - wrażenia z prezentacji

Nie, to nie jest remake pewnej gry o podobnym tytule, choć to nadal ten sam świat. Sprawdziliśmy Dungeons & Dragons: Dark Alliance w akcji!

Dungeons & Dragons: Dark Alliance - wrażenia z prezentacji

Dungeons & Dragons: Dark Alliance na początku jawiło mi się jak typowa, kooperacyjna siekanka w klimacie fantasy i... nie byłoby w tym nic złego. Czasami brakuje mi tego typu tytułów, w które można wskoczyć bez większego problemu z grupą znajomych i ruszyć na szlak w poszukiwaniu łupów. Okazało się jednak, że w przypadku tego tytułu najważniejsze jest… dokładne zrozumienie zasad rządzących rozgrywką. Być może nie ma rzutów na inicjatywę, ale jest za to dość kompleksowy system walki oraz plądrowania kolejnych miejscówek w połączeniu z nutą kolejnych przygód legendarnego Drizzta Do’Urdena i jego kompanii.

Niedawno miałem okazję zagrać kilka chwil przedpremierową w jedną z misji i powiem tak – jestem bardzo zaintrygowany. Głownie dlatego, że o ile niższy poziom trudności to było typowe klepanie kosmicznych kombinacji w celu zabijania kolejnych mobów, tak ten nieco wyższy postawił naprawdę mocne warunki… i chętnie bym wrócił zatłuc tego bossa w sprawiedliwej walce po odpowiednim dofarmieniu ekwipunku.

Czasu na rozglądanie się po zakamarkach świata Icewind Dale było trochę mało. Podobnie jak kwestię fabularnych niuansów zaprezentowanej przez Tuque Games i Wizards of the Coast opowieści o wiele lepiej przyjdzie poznać w trakcie przygotowywania recenzji. Najważniejsza w tym momencie była akcja, mechaniki oraz to, czym tak naprawdę Dungeons & Dragons: Dark Alliance miałoby się wyróżniać na tle innych kooperacyjnych brawlerów.

Na pierwszy plan wychodzi system walki, który jest z jednej strony dość przejrzysty i łatwy do przyswojenia, a z drugiej pozwala na dowolne mieszanie różnych ataków przy tworzeniu kombinacji.

W tym wszystkim jest jednak dodatkowy element związany z kilkoma sposobami wykorzystywania konkretnych przycisków. Czasami trzeba jeden z nich nacisnąć dłużej, czasami trzeba wykonać dwa szybkie naciśnięcia i wykończyć długim wciśnięciem jednego z triggerów. Dodatkowo wchodzą do gry różne umiejętności specjalne, znane i lubiane „ulitimate” każdego z bohaterów oraz ataki, które możemy wykonywać wraz z innym graczem, gdy ten perfekcyjnie zablokuje atak przeciwnika. Tak, dobrze czytacie: blokować trzeba czasami często, nawet gdy wrogów dookoła jest aż za dużo.

Nagle Dungeons & Dragons: Dark Alliance z prostej mordoklepki wchodzi na ten wyższy poziom, w którym nie liczy się tylko sukcesywne wbijanie kolejnych kombinacji i parcie do przodu na złamany kark. Umiejętne wykorzystywanie słabych stron przeciwników na swoją korzyść oraz unikanie tych mocnych atutów staje się kluczem do zwycięstwa. Podobnie jak odpowiednia orientacja na polu bitwy choćby po to, aby móc np. zrzucić przeciwnika w przepaść czy w jedną z zastawionych pułapek.

Nie mogło również zabraknąć całej masy łupów, które znajdują się w skrzynkach lub pozostają po pokonanych przeciwnikach. Tu jednak zacząłem się zastanawiać czy dobrym pomysłem jest zrezygnowanie z systemu równego podziału łupów między graczami. Teoretycznie w trakcie naszej sesji każdy z nas otrzymał podobną liczbę przedmiotów, a różniła się tylko ich jakość. Nie były to jednak znaczące ilości – jeden przedmiot na plus nie robił aż tak wielkiej różnicy i można to podpiąć pod fakt, że czasami jeden znajomy z zespołu ma to dziwne szczęście do zgarniania legendarnych/egzotycznych rzeczy. Jednych RNG lubi bardziej, innych mniej. Zastanawia mnie jednak to, czy takie podejście do zabawy nie będzie na dłuższą metę bardziej frustrowało tych o wiele bardziej niecierpliwych oraz tych, którzy nie lubią rywalizować o konkretne sztuki broni.

GramTV przedstawia:

Z drugiej strony czuć było w tym wszystkim powiew staroszkolnego grania w różne sieciowe erpegi, gdy każdy zbierał różne przedmioty dla siebie i czasami trzeba było się tym łupem z innymi graczami dzielić. Wszystko zależy od punktu widzenia oraz tego, jak będzie się to przekładało na postępy w kampanii czy wypełnianiu wyzwań po ukończeniu wątku fabularnego. Zwłaszcza, że całości dopełnia ulepszanie ekwipunku i szeroko pojęty crafting, a także rozwój postaci i jej umiejętności. Nie zapominając o tym, że Dark Alliance zaoferuje łącznie czterech bohaterów o zupełnie innych możliwościach, które można wykorzystać w walce. Jednak to wszystko będziemy już rozbierać w momencie, gdy położymy swoje dłonie na pełnej wersji Dark Alliance.

Wracając jednak do samej walki oraz tego, jak poziom trudności wzrasta z kolejnymi ich poziomami, to cieszę się, że mogliśmy poświęcić chwilę na sprawdzenie wariantu „trudnego” tego samego scenariusza. Zostawiając z boku fakt, że byliśmy totalnie nieprzygotowani do tego starcia (chociaż ja zdążyłem szybko zmienić kilka elementów ekwipunku, taki jestem sprytny!), to jednak najwięcej pomogła nam znajomość mechanik rozgrywki oraz konkretnych przeciwników niż rzeczywiste zadawanie obrażeń.

Naprawdę łatwo jest się bowiem zagalopować i wypompować całą kondycję na jednego, dużego przeciwnika, gdy pasek skurcza się wraz z kolejnymi powtarzającymi się atakami. Łatwo jest również w ferworze walki wpaść w pierwszą lepszą pułapkę, otrzymać zbyt wiele obrażeń na siebie i oberwać przelatującą obok gracza strzałą. Podobnie można po prostu nie zauważyć tego, że przeciwnik szykuje się do wykonania konkretnej kombinacji ciosów i z naszego bohatera zostaje krwawa plama. Ten element w Dungeons & Dragons: Dark Alliance jest świetny – kombinowanie, poznawanie wszystkiego od podszewki po to, aby później wszystkie te informacje wykorzystać do walki z przeciwnikami. Wtedy z odrobiną szczęścia można próbować pokonać nawet tego przeciwnika, który wydaje się zbyt potężny na tym etapie zabawy. A jak się nie uda? To trzeba wracać do farmienia.

A żeby było mało, to mimo tej kooperacyjnej i brawlerowej otoczki nadal nad tym wszystkim unosi się klimat Dungeons & Dragons, który wielu graczy uwielbia. Nie chodzi tu jednak o dobrze znane wielbicielom tego świata lokacje oraz bestiariusz z legendarnym Beholderem na czele, bo to się rzuca w oczy od razu. Konieczność strategicznego podejścia do niektórych starć, wykorzystywanie możliwości danej ekipy oraz fakt, że bohaterowie mimo swoich umiejętności wydają się być dalecy od niepokonanych. Chwila nieuwagi i można srogo oberwać.

Liczę, że to wrażenie z ogrywania buildu pokazowego utrzyma się również w trakcie ogrywania pełnej wersji. Głównie dlatego, że Dungeons & Dragons: Dark Alliance ma zadatki na bardzo ciekawą propozycję dla fanów kooperacji, w której czasami rozum i zmysł strategiczny powinien górować nad chęcią szybkiego rozprawienia się ze wszystkimi przeciwnikami. Jak będzie jednak w praktyce? O tym przekonamy się już niedługo, gdy znów przyjdzie wyruszyć na szlak…

Dungeons & Dragons: Dark Alliance pojawi się na półkach sklepowych 22. czerwca na PlayStation 4, PlayStation 5, Xbox One i Xbox Series X/S oraz PC. Dodatkowo gra pojawi się w usłudze Xbox Game Pass.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!