Dying Light 2: Stay Human - recenzja. Gdzie zombiaki rąbią, tam głowy lecą.

Michał Myszasty Nowicki
2022/02/02 15:00
4
6

Nie do końca tak, jak miało być, ale i tak chcecie w to zagrać.

Wiatr we włosach

Kolejny filar rozgrywki to oczywiście osławiony już parkour. I o ile walka jest po prostu lepsza, to w tym przypadku wspięto się na nieosiągalny chyba dla innych poziom. I mówię to całkiem poważnie. W swoich wrażeniach z rozgrywki porównywałem to do “Mirrors Edge na sterydach”, ale to zdecydowanie za mało. Po pierwsze bowiem mamy tu przecież całkowitą swobodę poruszania się, a wykorzystując wzrastające wraz z nowymi umiejętnościami możliwości postaci, jesteśmy w stanie poruszać się po mieście w niesamowitym tempie z oszałamiającą płynnością. Czas nie pozwolił mi na odblokowanie wszystkich możliwości, ale już mając kilka kluczowych umiejętności poczujecie dosłownie wiatr we włosach. Nigdy w żadnej innej grze bieganie po jej terenie nie sprawiało mi takiej radochy, będąc jednocześnie tak dużym wyzwaniem. Żeby osiągnąć mistrzostwo trzeba bowiem nie tylko opanować do perfekcji wszystkie ruchy i ich kombinacje, ale też mieć niezły refleks i albo znać doskonale miasto, albo mieć trochę szczęścia. To niesamowite, że mimo możliwości odblokowania szybkich podróży i zbliżającego się terminu embargo na recenzję, często wolałem samodzielnie przebiec do kolejnego “punktu programu” przez pół miasta tylko dlatego, że nauczyłem się niedawno nowego ruchu. Nie wiem, czy w DL3, o ile takowe powstanie, da się to zrobić jeszcze lepiej.

Wiatr we włosach, Dying Light 2: Stay Human - recenzja. Gdzie zombiaki rąbią, tam głowy lecą.

Oprócz standardowych umiejętności z drzewka, nasze możliwości zwiększają też odblokowywane fabularnie gadżety. Pierwszy z nich to rozkładana paralotnia, dzięki której szybko pokonujemy duże odległości, ratujemy się przed śmiercią w wyniku upadku z dużej wysokości i - po sprytnym użyciu - możemy ułatwić sobie nawet niektóre z zadań wspinaczkowych. Fajny gadżet, który dość łatwo opanować, bardzo przydatny w mocno rozbudowanym wertykalnie środowisku gry. Początkowo może sprawiać pewne kłopoty, jednak po pierwszym ulepszeniu (które jest obowiązkowe!), staje się naszym najlepszym przyjacielem. Druga fajna zabawka, to wystrzeliwana lina z hakiem. Taki klasyczny klasyk, który pojawia się dość późno w fabule, ale podobnie, jak paralotnia, nie zaburza nijak balansu rozgrywki. Tym bardziej, że linka niezbędna okaże się głównie w zadaniach fabularnych, choć po ulepszeniu bywa też gadżetem przydatnym nawet w walce. W kilku sekcjach zręcznościowych może nam dać nieco w kość, kiedy jednak opanujemy dobrze jej użycie, wynagrodzi przydatnymi możliwościami.

Rozwój osobisty

Wspomnę tutaj jeszcze o drzewkach umiejętności, mamy bowiem w tym przypadku sporą różnicę w stosunku do pierwszej gry. Otóż w ogóle nie ma w Dying Light 2 umiejętności survivalowych. Część z nich trafiła do gry jako na przykład ulepszenia (mniejsze zużycie broni), inne dostajemy jako ulepszenia frakcyjne na mapie, a z części w ogóle zrezygnowano, czy wprowadzono w wersji instant, dając nam na starcie maksimum slotów na broń. Szczerze? Ktoś może powiedzieć, że to zubożyło grę, ale gdybym nie odpalił dla porównania jedynki, pewnie bym nawet o tym nie pamiętał. Co chyba najlepiej świadczy o tym, jak bardzo to było niepotrzebne. Poza tym jest z grubsza po staremu - mamy osobne drzewka umiejętności bojowych i parkourowych, które rozwijamy zarówno w oparciu o zdobywane podczas walki oraz eksploracji, jak i wykonywania zadań punkty.

Rozwój osobisty, Dying Light 2: Stay Human - recenzja. Gdzie zombiaki rąbią, tam głowy lecą.

W Dying Light 2 sterowanie jest kwestią kluczową. Tym bardziej, że biorąc pod uwagę sporą liczbę możliwych ataków, ruchów i ich kombinacji, jego precyzja musi stać na najwyższym poziomie. I wiecie co? Nie mam tu zbyt wielu zarzutów. A w zasadzie nie mam ich niemal wcale. Mało tego, w pierwszej grze dość szybko przesiadłem się na gamepada, ponieważ granie na klawie było zdecydowanie mniej wygodne. Tymczasem teraz podłączyłem pada jedynie z ciekawości, by sprawdzić, jak działa. 99% gry przeszedłem używając myszki oraz klawiatury i jedynie kilka razy, głównie podczas akrobacji z linką na dużych wysokościach, zastanawiałem się nad zmianą kontrolera. Tym bardziej, że raptem kilkukrotnie doświadczyłem sytuacji, gdy gra nie zareagowała moim zdaniem właściwie na podejmowane akcje. “Moim zdaniem”, bo równie dobrze mogło to wynikać z moich własnych błędów, co czasem trudno ocenić w ferworze walki, czy podczas szalonego biegu po dachach w którymś z wyzwań. Niemal zawsze postać “słuchała” dokładnie poleceń, a środowisko reagowało właściwie.

Jęki i zgrzyty

Oczywiście nie obyło się bez paru glitchy, czy technicznych baboli. Po pierwsze jednak, żaden z nich nie spowodował zablokowania możliwości dalszej gry. Po drugie były zaskakująco nieliczne, jak na tak dużą grę z tak rozbudowanym środowiskiem i mnóstwem interaktywnych elementów. Po trzecie natomiast, kilka z nich sprowokowałem sam, złośliwie próbując robić rzeczy, których twórcy zapewne w danym miejscu nie przewidzieli. Krótko mówiąc błędy typowo techniczne były w Dying Light 2 dla mnie pomijalne. I to w buildzie przedpremierowym, który zresztą - o czym mi wiadomo - łatano na bieżąco. To ważne, ponieważ gra posiada jeden z najbardziej nielubianych przeze mnie systemów zapisu - automat na jednym jedynym slocie. Ja przeszedłem to miękko, ale nie zazdroszczę tym, którym tenże zapis się zepsuje, czy akurat “złapie” jakiś moment z poważniejszym babolem.

Jęki i zgrzyty, Dying Light 2: Stay Human - recenzja. Gdzie zombiaki rąbią, tam głowy lecą.

GramTV przedstawia:

Trafiło się też kilka drobiazgów podczas rozmów. A to którejś postaci zawieszała się animacja ust podczas rozmowy, a to widziałem napisy, ale nie słyszałem dźwięku, często też wypowiadane kwestie nie zgadzały się z wyświetlanymi napisami. O ile to ostatnie bywa standardem choćby w filmach, poza tym można bez problemu grać bez wyświetlanego tekstu, o tyle pierwsze dwa jednak wybijały nieco z klimatu podczas rozmów. Ponoć sporo z tego już poprawiono lub też zostanie załatane pierwszym patchem. Oby. A skoro przy rozmowach jesteśmy… W grze mamy pełny polski dubbing, który jest… standardowym polskim dubbingiem. Mamy więc kilka postaci, zazwyczaj tych najważniejszych, które całkiem nieźle dają radę, ale sporo też ról, często epizodycznych, których słuchanie zwyczajnie boli. Jak to w rodzimym dubbingu - postaci poważne wypadają zazwyczaj ok, ale kiedy mamy do czynienia z jakimiś konkretniejszymi “czubami”, brzmi to niekiedy jak parodia jakiejś kreskówki ze “starych, dobrych czasów” Cartoon Network.

Oprawa graficzna natomiast, to raczej pozytywne odczucia. Nie robi już może takiego wrażenia, jak w pierwszej grze, jednak naprawdę daje radę. Dodam tutaj jeszcze, że nie miałem okazji zobaczyć jej w pełnej glorii i chwale, ponieważ ze względów wydajnościowych grałem na DX11 i bez RTX. Ale nawet przy takich ustawieniach Dying Light nie ma się czego wstydzić. Większość tekstur nawet z bliska wygląda nieźle, świat gry jest pełen detali i obiektów, zmienne oświetlenie generuje niekiedy malownicze widoki, a to wszystko na naprawdę dużym, otwartym obszarze “bez szwów”, czyli dodatkowych ekranów ładowania. Pochwalić muszę animacje ruchu zarówno wszelakich enepców, jak i naszej postaci - są naturalne i pozbawione sztywności. Może przydałoby się jeszcze popracować nad animacjami twarzy, bo czasem brak im odpowiadającej wypowiedziom ekspresji, ale i tutaj nie jest źle.

Komentarze
4
MisioKGB
Gramowicz
04/02/2022 10:01

Dzisiaj się przekonam jak to lata na PS5 :)

Xelos_Iterion napisał:

Hah, przecież to nie liczba minusów, lecz ich charakter stanowi o powadze problemu. No i do tego dochodzi cały czas kontrastowanie ich z pozytywami gry.

BestWishForYou napisał:

Tyle minusów i 9/10? Yyy

Bo i taka prawda - nigdy ocena nie była wyznacznikiem tyle plusów i tyle minusów, to taka ocena jest. 

Xelos_Iterion
Gramowicz
02/02/2022 17:02
BestWishForYou napisał:

Tyle minusów i 9/10? Yyy

Hah, przecież to nie liczba minusów, lecz ich charakter stanowi o powadze problemu. No i do tego dochodzi cały czas kontrastowanie ich z pozytywami gry.




Trwa Wczytywanie