Elden Ring: Shadow of the Erdtree - recenzja. Łatwo to już było!

Adam "Harpen" Berlik
2024/06/18 16:00
2
2

Za sprawą fenomenalnego Elden Ringa FromSoftware zawiesiło sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Na szczęście jednak azjatycka firma spełniła nadzieje pokładane w niezwykle oczekiwanym DLC do hitu z 2022 roku.

Czas wyruszyć do Krainy Cienia

Po pokonaniu dwóch niezwykle istotnych - z punktu widzenia historii przedstawionej w Elden Ring: Shadow of the Erdtree - bossów z podstawowej wersji gry, czyli Mohga i Radahna udajemy się na arenę tego pierwszego, by stamtąd przenieść się do Krainy Cienia. Tak rozpoczyna się jedno z najbardziej oczekiwanych DLC w historii, które zdecydowanie rozbudowuje to, co zaproponowało From Software w wydanym ponad dwa lata temu Elden Ringu.

Elden Ring: Shadow of the Erdtree - recenzja. Łatwo to już było! Elden Ring: Shadow of the Erdtree

Na początku… fabuła

Dla wielu zaskakujące może być to, jak bardzo rozbudowane fabularnie jest Elden Ring: Shadow of the Erdtree. Autorzy za wszelką cenę próbują nam wyjaśnić, dlaczego trafiając do Krainy Cienia podążamy śladami Miquelli. Sam fakt, że przed rozpoczęciem zabawy z dodatkiem musimy rozprawić się z wyżej wymienionymi przeciwnikami także jest uzasadniony, o czym przekonamy się w toku rozgrywki.

Zdradzanie jakichkolwiek innych szczegółów związanych z opowieścią przedstawioną w Elden Ring: Shadow of the Erdtree nie ma jednak większego sensu. Trzeba jednak przyznać, że to, co przygotowało FromSoftware w istocie potrafi zaangażować odbiorcę. Nacisk na fabułę sprawia, że jednocześnie jesteśmy ciekawi nowych wydarzeń, jak również czujemy ekscytację, odkrywając nowe obszary wchodzące w skład Krainy Cienia.

Jak Elden Ring, tylko czasami lepsze

Skoro już o tym mowa, to warto dodać, że eksploracja poszczególnych lokacji w recenzowanym dodatku sprawiała mi tak samo wiele radości, jak w podstawowej wersji gry. A czasem nawet więcej. Elden Ring: Shadow of the Erdtree zaczyna się dość spokojnie, można nawet zaryzykować stwierdzenie, że nieśmiało. Tak jakby autorów przytłoczyła popularność Elden Ringa i nie mieli oni pomysłu na wielkie otwarcie rozszerzenia. Rozpoczynamy od zwiedzania stosunkowo dużego, klimatycznego terenu, ale po nieco ponad kwadransie zwiedzania i prawdopodobnie kilku śmierciach trafiamy do pierwszej zamkniętej lokacji. Od razu zauważamy, że pod względem klimatu czy złożoności to poziom najlepszych miejscówek z Elden Ringa albo nawet i wyższy.

Elden Ring: Shadow of the Erdtree
Elden Ring: Shadow of the Erdtree

I tutaj robi się już znacznie ciekawiej, tym bardziej że wkrótce przenosimy się oczywiście na kolejne wielkie połacie terenu, które poprowadzą nas do innych miejsc. Te ostatnie są w wielu przypadkach bardzo sprytnie ukryte. Nie zdradzę oczywiście w jaki sposób, ale powiem tylko, że do tego, co widać na horyzoncie, tak naprawdę rzadko prowadzi do nich prosta droga. FromSoftware stosuje w Elden Ring: Shadow of the Erdtree różnego rodzaju patenty, czy to te znane z podstawowej wersji gry, czy też przywołujące na myśl jeden z dodatków do Dark Souls II. Kto grał, może domyślić się, o co tak naprawdę chodzi.

Elden Ring: Shadow of the Erdtree oddaje bowiem do naszej dyspozycji wielopoziomową, naprawdę skomplikowaną mapę. Wydaje się, że eksploracja nigdy nie była tak wymagająca w grach FromSoftware. Widząc na horyzoncie kolejną miejscówkę natychmiast zaczynamy kombinować, jak można by się do niej dostać, a gdy już osiągniemy cel, czujemy ogromną satysfakcję. Zwłaszcza, że docierając do niektórych obszarów można odnieść wrażenie, że zawędrowało się na sam koniec świata. Czy w istocie tak jest? Przekonacie się sami. Tak samo zresztą, jak na własnej skórze sprawdzicie zachowanie zarówno zupełnie nowych, jak i doskonale znanych przeciwników. Tych pierwszych jest oczywiście znacznie więcej, lecz nie wszyscy są unikatowi; czasem autorzy serwują nam przerobione modele postaci znanych z podstawowej wersji Elden Ringa.

Tym, co w pewnym sensie jeszcze bardziej komplikuje sprawę związaną z rozpracowaniem mapy w Elden Ring: Shadow of the Erdtree jest fakt, że FromSoftware przygotowało jedną lokację, do której można dostać się z kilku różnych miejsc. Nietrudno docenić taką swobodę działania, choć jak już wspomniałem, sam główny wątek fabularny jest dość liniowy i ciężko go przegapić. To również należy zaliczyć do plusów. Ogromną zaletą jest również to, że w dodatku do Elden Ringa ponownie otrzymaliśmy mocno ukrytych bossów. To innego rodzaju zagadka i inny kaliber, ale mimo wszystko można przywołać tutaj rozwiązanie z pierwszego Dark Souls i to, w jaki sposób należało dostać się do zimowej lokacji w obrazie.

Elden Ring: Shadow of the Erdtree
Elden Ring: Shadow of the Erdtree

Pozornie niepozorne…

W podstawowej wersji Elden Ringa, tak samo zresztą jak w Bloodborne, lochy były jedynie dodatkiem. Poza tym w pierwszym z wymienionych tytułów próżno było w nich szukać bossów z półki premium, konfrontowaliśmy się w nich z mniej wymagającymi przeciwnikami. Jak jest w dodatku Shadow of the Erdtree? Jeśli chodzi o finałowych przeciwników w podziemnych lokacjach, to podobnie, ale same miejscówki nabrały charakteru. Gdzieniegdzie zbudowano je z zupełnie nowych klocków, w niektórych miejscach są większe, niekiedy mniejsze jak w głównej kampanii. Tak czy inaczej zmierzam do tego, że teraz te pozornie nieistotne fragmenty obszernej mapy pełnią niekiedy istotną rolę. Zresztą, może nie całe, ale spora część DLC została skonstruowana w taki sposób, aby to, co wydaje się nam wydaje się miejscem, które spokojnie można pominąć, tak naprawdę lokacją prowadzącą do innego kluczowego miejsca.

Taka konstrukcja Elden Ring: Shadow of the Erdtree sprawia, że… można zwariować. Bazując na odblokowanych fragmentach mapy oczywiście można zgadywać, dokąd powinniśmy się udać. Gra sama za pomocą prowadzących od “ognisk” poświat wskazuje optymalną ścieżkę. Ale skoro w produkcji, gdzie windą okazuje się… garnek, chcemy odkryć wszystko, naprawdę dochodzimy do momentu, w którym szukamy igły w stogu siana. A potem okazuje się, że nie do końca, bo w jednym miejscu pominęliśmy ukrytą ścianę, a w innym drabinę.

Wracając jednak do meritum trzeba powiedzieć, że po odkryciu prawie wszystkiego - prawie, bo wydaje mi się, że w niektórych miejscach pozostało jeszcze całkiem sporo sekretów - aż czuć taki niedosyt, chciałoby się jeszcze pobyć w tym świecie i eksplorować. Niestety jednak to już definitywny koniec przygody z Elden Ringiem. FromSoftware zapowiedziało bowiem, że gra nie otrzyma kolejnych rozszerzeń.

Elden Ring: Shadow of the Erdtree
Elden Ring: Shadow of the Erdtree

To nie jest krótka przygoda

Elden Ring: Shadow of the Erdtree może wystarczyć na kilkadziesiąt godzin. Sam główny wątek fabularny jest oczywiście dłuższy niż jakiekolwiek inne DLC do gier FromSoftware i ciężko oszacować dokładnie, ile zajmie jego ukończenie. W moim przypadku było to mniej więcej dwadzieścia godzin, ale tak naprawdę wszystko zależy od tego, czy będziemy się często gubić i ile czasu zajmą nam walki z bossami. Jeśli chcemy jednak skupić się wyłącznie na obowiązkowych bossach, możemy to zrobić, omijając większość pobocznych aktywności, podążając za wspomnianymi już znacznikami. Tak czy inaczej nie warto się śpieszyć, gra nikogo nie popędza, można skrupulatnie odkrywać poszczególne miejsca, o ile wcześniej uporamy się z napotkanymi przeciwnikami.

GramTV przedstawia:

Starcia z bossami w Elden Ring: Shadow of the Erdtree zapadają w pamięć na długo. Owszem, wciąż musimy podzielić tego typu walki na dwie kategorie. W tym przypadku mowa o “szefach” powiązanych właśnie z historią. FromSoftware ponownie nie zawodzi - walki są angażujące i różnorodne, zwykle trudniejsze niż w podstawowej wersji gry, ale to standard jeśli chodzi o DLC do gier azjatyckiego studia. Zresztą, twórcy doskonale zdają sobie z tego sprawę, bo jako że dodatek stanowi większe wyzwanie, w wielu momentach możemy przyzwać pomocników SI, czasem nawet dwóch, nie wspominając oczywiście o spirit ashes. Musicie jednak wiedzieć, że autorzy nie zawsze serwują nam w pełni unikatowe starcia. Ale w żadnym wypadku słowo reskin nie ciśnie się na usta.

Eksplorując otwarty świat czy też wspomniane już lochy, spotykamy także mniejszych, pobocznych bossów, jak w podstawowej wersji Elden Ringa, z którymi walczy się naprawdę przyjemnie, ale szybko zapominamy o takich spotkaniach z wrogami. Dzięki takim pojedynkom możemy jednak dobrze rozgrzać się przed prawdziwymi starciami z mocarnymi “szefami”, którzy niejednokrotnie napsują nam krwi.

Elden Ring: Shadow of the Erdtree
Elden Ring: Shadow of the Erdtree

Nowości ci u nas dostatek. Albo i dwa

Elden Ring: Shadow of the Erdtree to dodatek, w którym bardzo szybko zrezygnujecie ze swojego dotychczasowego buildu. Gra oferuje bowiem zupełnie nowe rodzaje broni, wśród których znajdziemy między innymi długie cienkie miecze, miecze trzymane od drugiej strony, dwuręczne katany o długim zasięgu, nowe przedmioty do rzucania czy też flaszki z perfumami, którymi również zadajemy obrażenia. Nowe bronie, których jest tu ponad sto, możemy oczywiście podnieść w trakcie zwiedzania poszczególnych lokacji czy też pozyskać, wymieniając dusze bossów. Jedna z takich włóczni zdecydowanie ma przesadzony atak pod lewym spustem, jestem przekonany że po premierze DLC zostanie on osłabiony. Nawet jeśli tak się stanie, to z pewnością z niej nie zrezygnuję ze względu na świetny wachlarz ciosów i możliwość rzucania ową włócznią w przeciwników. Spełnia ona swoją rolę zarówno podczas walki w zwarciu, jak i z dystansu.

Kończąc tę przydługą recenzję należy pochwalić FromSoftware za to, jak bawi się konwencją. Twórcy wciąż mają bowiem głowy pełne pomysłów, w efekcie czego Elden Ring: Shadow of the Erdtree potrafi zaskoczyć niespotykanymi dotąd rozwiązaniami. Jednym z nich jest eksploracja wielkiego lasu, który z pewnych względów przemierzamy w całości na piechotę bez możliwości korzystania z wierzchowca. Innym razem natomiast spotykamy przeciwników, których nie możemy pokonać, co wymusza na nas skradanie się po określonym terenie. Gdzie indziej natomiast Azjaci puszczają oko w kierunku zagorzałych fanów studia, wymagając od nich znalezienia pewnej dźwigni i obniżenia poziomu wody niczym w New Londo Ruins z pierwszego Dark Souls. Z kolei wcześniej lub później, zależy jak mocno pogubimy się na mapie, stawiamy czoła bossowi przywołującego na myśli jednego z przeciwników z Elden Ringa i budzącym skojarzenia z pewnym ognistym jegomościem z Dark Souls II.

Elden Ring: Shadow of the Erdtree, może trochę na wyrost, przypomina nam o Sekiro: Shadows Die Twice. Tam za pokonywanie bossów i mini-bossów otrzymywaliśmy specjalne przedmioty zwiększające siłę ataku i posturę bohatera. W dodatku natomiast pozyskujemy konkretne itemy, dzięki którym rozwijamy statystyki naszej postaci, ale jedynie w obrębie Krainy Cienia. Znajdziemy je oczywiście w świecie gry, odblokujemy także za rozprawienie się z niektórymi przeciwnikami.

Elden Ring: Shadow of the Erdtree
Elden Ring: Shadow of the Erdtree

Kwestie techniczne

Jeszcze kilka słów o optymalizacji Elden Ring: Shadow of the Erdtree. Dodatek testowałem na komputerze Actiny wyposażonym w procesor AMD Ryzen 9 5900X, kartę graficzną NVIDIA GeForce RTX 3080 10 GB i 16 GB RAM. Po ustawieniu wszystkich detali na maksymalne w jakości 4K mogłem cieszyć się niemalże wszędzie 60 klatkami na sekundę. Niemalże, bo w niektórych miejscach (np. podczas walki z finałowym bossem czy też w trakcie eksploracji otwartego świata, gdzie napotkamy monstrualnych, ognistych przeciwników), z powodu sporej liczby efektów dochodziło do okazjonalnych, lecz zauważalnych spadków płynności animacji. Próbowałem oczywiście zmniejszać rozdzielczość czy detale, niekiedy nawet do minimum i jedynie 1080p, ale nie zawsze rozwiązywało to sprawę, także jest to póki co dość spory problem.

Podsumowanie

Elden Ring: Shadow of the Erdtree to dodatek, na który warto było czekać niemalże dwa i pół roku, bo tyle czasu minęło od premiery podstawowej wersji gry. Początkowo jedynie intryguje, ale po dłuższej chwili angażuje na tyle, że ciężko oderwać się od ekranu. Syndrom jeszcze jednego bossa, jeszcze jednego sekretu, czy też nowego obszaru, jest tu obecny przez cały czas. Choć pod względem jakości grafiki otrzymaliśmy to, co znamy z głównej kampanii, autorzy wznieśli się na wyżyny swoich umiejętności, projektując zupełnie nowe, wyjątkowo klimatyczne i różnorodne lokacje.

Zresztą, nie ma chyba sensu pisać jeszcze raz skrótowo o wszystkim, o czym możecie przeczytać w powyższych akapitach. Jeśli nie pokochaliście Elden Ringa w 2022 roku, nie pokochacie go również teraz. Natomiast osoby, które spędziły setki godzin na Ziemiach Pomiędzy już tylko odliczają dni do premiery Elden Ring: Shadow of the Erdtree. Ta odbędzie się 21 czerwca, czyli w najbliższy piątek. Dodatek zadebiutuje jednocześnie na PC oraz konsolach Xbox Series X/S, PlayStation 5, Xbox One i PlayStation 4. Zazdroszczę w tym momencie wszystkim, którzy niebawem będą odkrywać sekrety Krainy Cieni. Sam chciałbym jeszcze raz przeżyć tę przygodę…

Elden Ring: Shadow of the Erdtree
Elden Ring: Shadow of the Erdtree
9,0
Oh, oh, Elden Ring...
Plusy
  • ogromna, wypełniona angażującymi przeciwnikami, nowymi typami broni, zaklęciami i innymi przedmiotami mapa
  • wielopoziomowy obszar, dzięki któremu eksploracja nieustannie zmusza do myślenia
  • poczucie ogromnej satysfakcji po pokonaniu wymagających bossów
  • niesamowite uczucie, gdy dotrzemy do kolejnych, ukrytych obszarów
  • nowy system rozwoju postaci zarówno pod względem ofensywnym, jak i defensywnym, który działa tylko na obszarze DLC
  • sporo świetnych patentów, o których nie warto więcej mówić, by nie spoilerować
Minusy
  • okazjonalne problemy z płynnością animacji w walce z finałowym bossem nawet na najniższych detalach i mocnym komputerze
Komentarze
2
Renchar napisał:

W sumie to nic tu nie ma. To co podano to każdy kto kojarzy FromSoftware bez problemu napisze że bosy w DLC są mocniejsze lokacje są ładne bo zawsze to robią.  Tak ciężko podać jak się zmieniła walka ile dodali bossów jakieś konkretne informacje. Jakaś włócznia ma przesadzony atak, ale w jakim sensie ma ogromny zasięg dużo obrażeń ? tak to w sumie każdą lepszą bron można określić.  

nowy system rozwoju postaci zarówno pod względem ofensywnym, jak i defensywnym   

YYYYYYYYY coś pominąłem w którymś miejscu był opis o nowym systemie rozwoju postaci czy tego w recenzji nie ma. W plusach wypunktowano coś o czym się nawet nie zająknięto. 

sporo świetnych patentów, o których nie warto więcej mówić????????????????   Spolerować to można fabułę, a nie jakieś mechaniki nowe w grze rąbnijcie się w łeb. 

Zacznijmy od początku;

1. Może trochę grzeczniej? OSTRZEŻENIE 

2. Pamiętaj, że są elementy, o których czasami lepiej nie mówić i tak - mechaniki również mogą spoilerować tym, którzy chcą zagrać w grę i odkryć je samemu. To trochę tak jakby nie wiem... ktoś wrzucił opis broni i tam jest spoiler dotyczący tego jak pokonać danego przeciwnika albo odkryć konkretna lokację.

Nastepnym razem zamiast bić pianę po prostu wstań, pooddychaj trochę głęboko i napisz komentarz. Zwłaszcza późnym wieczorem :)

Renchar
Gramowicz
19/06/2024 23:21

W sumie to nic tu nie ma. To co podano to każdy kto kojarzy FromSoftware bez problemu napisze że bosy w DLC są mocniejsze lokacje są ładne bo zawsze to robią.  Tak ciężko podać jak się zmieniła walka ile dodali bossów jakieś konkretne informacje. Jakaś włócznia ma przesadzony atak, ale w jakim sensie ma ogromny zasięg dużo obrażeń ? tak to w sumie każdą lepszą bron można określić.  

nowy system rozwoju postaci zarówno pod względem ofensywnym, jak i defensywnym    

YYYYYYYYY coś pominąłem w którymś miejscu był opis o nowym systemie rozwoju postaci czy tego w recenzji nie ma. W plusach wypunktowano coś o czym się nawet nie zająknięto. 

sporo świetnych patentów, o których nie warto więcej mówić ????????????????   Spolerować to można fabułę, a nie jakieś mechaniki nowe w grze rąbnijcie się w łeb.