Hasło “gra-usługa” czasami wystarczy, aby stracić zainteresowanie z pozoru ciekawie zapowiadającą się produkcją. Model ten podzielił graczy na jego hejterów oraz tych, którzy grają w kolejne produkcje game as a service. Oczywiście co do zasady nie ma w tym nic złego. Na rynku jest wiele podobnych gier, które zasłużenie cieszą się dużą popularnością. Pamiętajmy jednak, że gry-usługi idealne nie są, a ich wpływ na branżę jest ogromny. Z tego względu ich obecność wyrządza wiele szkód.
Teraz nie będziemy się zastanawiać czy bilans jest dodatni czy nie. Skupimy się tylko na największych negatywnych konsekwencjach gier-usług. Tych niestety jest całkiem sporo. Które Waszym zdaniem są największe? A może wręcz przeciwnie, uważacie że problemy są znikome, a korzyści ogromne? Dajcie znać w komentarzach co myślicie o tym temacie.
10. Wiecznie niezadowolona społeczność
Gry-usługi mają sens kiedy skupiają wokół siebie społeczność. W teorii nie ma w tym nic złego. Wręcz przeciwnie, znamy wiele przykładów przyjaźni czy wręcz miłości w różnych gracz. Od lat jednak da się zaobserwować coraz większy udział toksycznej społeczności. Najmocniej było to widać przy Destiny. Momentami obserwując komentarze graczy (najczęściej dotyczące kierunku rozwoju gry) odnosiłem wrażenie, że oni produkcji Bungie wręcz nie lubią, ale z jakiś powodów ciągle grają. Takie problemy nie występują zawsze, ale też nie można powiedzieć, że są rzadkie. Trudno mi stwierdzić skąd to się bierze, ale niewątpliwie toksyczna społeczność i ferment jaki wywołuje mocno mi się kojarzą z segmentem game as a service. Skala powoduje jednak, że jest to dopiero 10. miejsce.
9. Miejsca na rynku jest tylko na kilka gier
Gry-usługi angażują na wiele miesięcy, a niekiedy wręcz lat. To też powoduje, że na rynku nie ma dużo miejsca na kolejne tytuły. Ile dzisiaj może żyć produkcji z gatunku MOBA? Mamy League of Legends i DOTA 2, a później już długo, długo nic. Nawet Blizzardowi nie udało się utrzymać trzeciej pozycji z Heroes of the Storm. W innych gatunkach jest podobnie. To też powoduje, że wszystko co nie jest dużym tytułem rzadko ma szansę na sukces. Klasa średnia, nie mówiąc już o scenie niezależnej, praktycznie nie istnieją na rynku game as a service. To oczywiście ogranicza konkurencję, zmniejsza innowacyjność, ale też powoduje, że wiele nowych tytułów szybko znika z rynku. To są niestety efekty sytuacji, w której sens ma jedynie długi cykl życia, który nie jest dostępny dla wszystkich.
8. Mieszanie gier single player z game as a service
Jedno słowo, które w pełni wyjaśnia ten punkt - Avengers. Typowy przykład gry, która projektowana jest tak, aby pożenić oskryptowaną kampanię fabularną z usługą. Jak to wyszło wszyscy dobrze wiemy. To są dwa tak odmienne podejścia do gier, że ciężko je połączyć. Oczywiście zdarzają się dobre przykłady jak chociażby seria Forza Horizon. To jednak i tak nieco inne podejście niż klasyczne game as a service. Niestety wiele studiów tworzących gry fabularne chce zgarnąć dla siebie kawałek nowego, lukratywnego tortu i staje w niekomfortowym rozkroku. Dlatego też wiele świetnych studiów sparzyło się na tym modelu - BioWare z Anthem czy Bethesda z Falloutem 76. Szkoda, że kilka potencjalnie bardzo dobrych produkcji zostało zabitych przez dodanie do nich elementów gry-usługi.