Chiński gamedev rośnie w siłę. Nie spodziewałem się jednak, że właśnie tam powstanie psychologiczny thriller narracyjny.
Już w kilku tekstach pisałem o tym, że czeka nas duża ekspansja dużych gier z Chin. Kolejną, mocno nietypową, jest Karma: The Dark World od debiutującego zespołu Pollard Studio. Zlokalizowany w Szanghaju deweloper poszedł odmienną ścieżką niż większość kolegów po fachu z Państwa Środka, którzy zazwyczaj tworzą dynamiczne gry akcji. Oni zdecydowali się na psychologiczny thriller, który aż ocieka pieniędzmi, jakością i wysokim poziomem dopracowania. To sprawia, że warto się zainteresować tym tytułem. W pewnych okolicznościach byłby on nawet wielkim hitem. Na przykład gdyby wyszedł jakieś 2-3 lata temu.
Już pierwsze minuty rozgrywki pokazują, że motywem przewodnim gry będzie dezorientacja. Fabułę zaczynamy w szpitalnym pokoju, kompletnie nie wiedzą gdzie i kim jesteśmy. Sceneria za oknem przypomina symulację, a kolejne lokacje są jak wyciągnięte z dystopijnego świata science fiction. Wszystko przypomina opuszczone laboratorium, w którym eksperymentowano na ludziach - prawdziwych lub wręcz sztucznie wyhodowanych. Pierwsze spotkanie z innym człowiekiem wprowadza jeszcze większy zamęt. W jego trakcie… przenosimy się do lat 70-tych poprzedniego stulecia.
To właśnie w tych realiach rozgrywa się właściwa część gry. Głównym bohaterem jest detektyw Biura Myśli, która wydaje się wręcz idealną kopią Myślicji z książki Rok 1984. Podobieństw do dzieła Orwella jest zresztą więcej - wszechwiedząca i obserwująca wszystko Matka (odpowiednik Wielkiego Brata) czy wielkie ekrany wyświetlające różne treści (niczym teleekrany). Świat przedstawiony w Karma: The Dark World jest więc cyfrowym odpowiednikiem literackiego reżimu. Twórcy zresztą nie kryją się z tym, bo kilka razy egzemplarze książki George’a Orwella stanowią element zagadki logicznej.
Detektyw w umyśle podejrzanego
W tym nieprzyjaznym świecie ciągłej inwigilacji wcielamy się w detektywa prowadzącego śledztwo dotyczące pewnego z pozoru zwykłego człowieka, który dokonał relatywnie niewielkiego wykroczenia. Szybko jednak okazuje się, że przypadkowo wplątał się w ogromny spisek. Prace prowadzimy na dwóch poziomach - w rzeczywistości oraz przeczesując świadomość podejrzanego, podłączając go do specjalnej maszyny służącej do przesłuchań. To pozwala wejść w głąb umysłu drugiej osoby i zanurzyć się w jej koszmarach, jednocześnie próbując samemu nie dać się wciągnąć w ten obłęd. Ten zabieg sprawia, że rozgrywka ma dwa odmienne wymiary. W realnym świecie Karma przypomina grę detektywistyczną, opartą na przeszukiwaniu lokacji, czytaniu notatek, łączeniu kropek i rozwiązywaniu zagadek. W umyśle podejrzanego jest to z kolei bardziej psychodeliczny horror (nie straszy jednak zbyt mocno), w którym dominują obłęd i abstrakcyjne lokacje. Mniej tam też typowej pracy detektywa, a więcej przeczesywania odmętów ludzkiego umysłu, ze wszystkimi jego koszmarami i wspomnieniami.
Jednego grze nie da się odmówić - wygląda bardzo ładnie (w ruchu, jak i na statycznym obrazie), działa płynnie, a do tego może się pochwalić wysokiej klasy reżyserią. Nie jest to może widoczne zawsze, ale wiele scen poprowadzonych jest z bardzo wysokim wyczuciem estetyki, sprawiając tym samym, że mamy wrażenie obcowania z wyjątkową grą. Efekt psuje jednak fakt, że Karma pozbawiona jest rozbudowanych mechanik. Nie ma tutaj skradania, walki czy sekcji zręcznościowych. Narracja przez mnóstwo porzuconych notatek była ciekawa w czasach Zaginięcia Ethana Cartera, a dzisiaj jest po prostu przestarzała. Ekscytującej pracy detektywa nie ma też zbyt wiele. Dużo lepiej zostało to zrobione chociażby w Nobody Wants To Die, gdzie każda scena była ciekawa i angażująca. W Karma: The Dark World sekcje w świecie rzeczywistym mają dużo uroku, ale na jakimś etapie lubią go popsuć zagadki logiczne, które potrafią spowolnić akcję na zbyt długi czas. Klimat i oprawa są fantastyczne, ale ileż można czytać notatki i kombinować z hasłem do szafki, który nigdy nie jest podany na tacy? Nie mówię, że gra ma być banalnie prosta, ale przykładowo łamigłówka na początku III aktu jest tak namieszana i abstrakcyjna, że o pomoc musiałem prosić Chat GPT. Nawet on nie potrafił jednak znaleźć rozwiązania.
GramTV przedstawia:
Zupełnie inne problemy towarzyszą nam w umyśle przesłuchiwanych osób. Tam czeka na nas długa seria mocno abstrakcyjnych i trudnych do zrozumienia scen. Często nie wiadomo czy dana sekwencja ma w sobie jakąś symbolikę czy jednak jest to tylko przejaw wyjątkowej kreatywności twórców. To też sprawia, że fabuła jest trudna do zrozumienia. Gra zdecydowanie zbyt mało tłumaczy i chaotycznie przerzuca gracza z wątku na wątek. Takie abstrakcyjne horrory miały swoje miejsce na rynku, ale na przestrzeni lat wyszło ich tak dużo, że rynek zdecydowanie się nasycił. Tym bardziej zastanawia mnie dlaczego tyle pracy włożono w grę, która jest wyraźnie spóźniona o kilka lat. Dzisiaj oczekuje się przede wszystkim dużo większej liczby mechanik i bardziej czytelnej narracji.
Grając w Karma: The Dark World targały mną sprzeczne odczucia. Niesamowicie podoba mi się oprawa i narracja. To akurat jest zrobione na bardzo wysokim poziomie. Nie ukrywam też, że jak już usiadłem do konsoli, potrafiłem spędzić z padem w dłoniach sporo czasu. W trakcie wielu scen czułem się zdezorientowany, ale nadal mocno chciałem dowiedzieć się o czym jest ta gra i jaką tajemnicę skrywa. Jednocześnie nie mogę przemilczeć tego, że liczba abstrakcyjnych scen dziejących się w umysłach przesłuchiwanych osób jest zdecydowanie zbyt duża. Brakowało mi też ciekawszej rozgrywki niż tylko chodzenie i czytanie notatek. Współczesne walking simulatory oferują zdecydowanie więcej. Również zagadki, jak już się pojawiały, nie powinny wstrzymywać tempa na tak długo. Gra jest też pozbawiona systemu podpowiedzi, który dosłownie w kilku miejscach mógłby się przydać.
Świetnie i fatalnie jednocześnie
Karma jest więc grą skrajności. Z jednej strony urzeka poziomem wykonania - świetnymi animacjami, grafiką i niezwykle klimatycznym światem. Widać tutaj dużo pieniędzy i spory talent chińskich deweloperów. Z drugiej strony zdecydowanie brakuje głębi w rozgrywce, a także większej czytelności fabuły. Domyślam się, że to ostatnie może być mniejszym problemem dla części graczy, którzy lubują się w mało oczywistych i zawiłych opowieściach. Akceptuję to i podkreślam, że ten minus nie będzie obowiązywać u każdego gracza. Jeśli jednak spojrzymy na mechaniki to po prostu nie ma wątpliwości, że standardy są obecnie nieco inne.
Wśród nowszych walking simulatorów znajdziemy kilka ciekawszych pozycji – Niezwyciężonego, Nobody Wants To Die czy Still Wakes the Deep. Każda z tych produkcji oferuje więcej mechanik i, moim zdaniem, bardziej ekscytującą fabułę. Żadna jednak nie dorównuje Karma: The Dark World pod względem wykonania i reżyserii, które stoją na naprawdę wysokim poziomie. Dlatego to też dla mnie gra skrajności. Z tej gliny dało się ulepić znacznie więcej. To nadal bardzo ciekawy tytuł, który na pewno rekomenduję wszystkim miłośnikom produkcji narracyjnych. Mam jednak spore uczucie rozczarowania, że część tak istotnych elementów została wykonana na niezadowalającym poziomie.
7,3
Fantastyczny świat, reżyseria i oprawa w grze zbyt ubogiej gameplay’owo i momentami nadmiernie abstrakcyjnej fabularnie.
Plusy
Bardzo ciekawy świat inspirowany Rokiem 1984
Świetna reżyseria
Oprawa wizualna
Minusy
Zdecydowanie za mało mechanik
Zagadki z hasłami potrafią być zbyt trudne
Fabuła często jest zbyt zawiła i dezorientująca dla gracza
Redaktor z ponad dziesięcioletnim stażem na Gram.pl. Zajmuję się głównie recenzjami i publicystyką. Od kilkunastu lat moją specjalizacją jest polski gamedev.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!