Lego Star Wars: The Skywalker Saga to najładniejsza, największa, najbardziej dopracowana gra z serii. Nie obyło się bez zgrzytów, ale zdecydowanie warto wrócić po latach do klockowej galaktyki.
Po zagraniu w naście gier Lego na filmowych licencjach miałem przesyt i nie liczyłem, że coś w tym temacie może mnie jeszcze zaskoczyć. A jednak. Lego Star Wars: The Skywalker Saga niby powtarza wszystko to, co już było wałkowane przez TT Games od wielu lat (jedynie dwa najnowsze epizody Star Wars nie doczekały się wcześniej swojej gry wideo) na wszystkich możliwych platformach. W rzeczywistości Lego Star Wars: The Skywalker Saga to coś znacznie więcej niż składanka "Best of" zrobiona według sprawdzonego schematu. To nowe danie, a nie odgrzany kotlet posypany świeżą przyprawą.
Lego Star Wars: The Skywalker Saga po raz pierwszy zbiera fabułę wszystkich dziewięciu numerowanych epizodów Gwiezdnych Wojen, tworząc największą (nie tylko pod względem historii) grę na tej licencji. Nieuwzględnienie pełnometrażowych spin-offów czy seriali może niektórych zasmucić, ale jak sama nazwa wskazuje – jest to saga Skywalkerów. Twórcy nie zignorowali jednak całkowicie fanów Baby Yody itp., dorzucając kilka tematycznych dodatków (bonusowe postacie) z Mandaloriana czy filmu o młodym Hanie Solo.
Grając w wersję przedpremierową trochę narzekałem, że po godzinie miałem skończony praktycznie cały czwarty epizod (zostało przegrupowanie na Yavin 4 i atak na Gwiazdę Śmierci). Lego Star Wars: The Skywalker Saga składa się w sumie z 45 misji fabularnych, które można bez problemu ukończyć w kilkanaście godzin. Nie jest to duża wada, jeśli będziemy chcieli zajrzeć w każdy kąt i zaliczyć wszystkie poboczne aktywności na danym etapie. Takie podejście wydłuża naszą przygodę, ale nadal nie zmienia to faktu, że twórcy opowiedzieli każdy film w ekspresowym tempie i często szli na skróty.
Lego Star Wars, czy to w grach, czy w filmach animowanych, zawsze podchodziło do materiału źródłowego z dużym dystansem i humorem. Wszystkie filmowe sceny są ubrane w gagi rodem z filmu Spaceballs Mela Brooksa, a gdzieniegdzie da się nawet wyczuć klimat parodii Robot Chicken. Uwielbiam takie podejście i pod względem humoru Lego Star Wars: The Skywalker Saga spełniło moje oczekiwania. Często brakowało mi jednak kultowych scen z "normalnych" filmów. Gra pod względem narracji leci na łeb, na szyję. Bardzo szybko zawiązuje akcję, skacze od jednego wątku do drugiego, pomijając sporo filmowej treści, a jednocześnie dodają dużo od siebie. Jeżeli więc spodziewacie się, że Lego Star Wars: The Skywalker Saga "opowie" każdy epizod od deski do deski, możecie się zawieść.
GramTV przedstawia:
Oprócz filmowych etapów, w których przemieszczamy się liniowo od punktu A do B, by popchnąć fabułę, Lego Star Wars: The Skywalker Saga oferuje też szereg bardziej otwartych poziomów. Są to piaskownice wypełnione po brzegi rozmaitymi zadaniami, przypominające huby z Disney Infinity. Jest ich w sumie ze dwadzieścia, a każda mieści się na znajomej planecie: Kashyyk, Tatooine, Coruscant itp. Oprócz tego w chwilach wolnych od przechodzenia trybu historii można się porozbijać jednym ze statków w przestrzeni kosmicznej.
W trybie gry swobodnej można jak zwykle spędzić mnóstwo czasu na zwiedzaniu i szukaniu sekretów. Wbrew pozorom nie wszystkie zadania poboczne są robione na jedno kopyto i zdarza się sporo perełek, które mogą nam umknąć, jeżeli skupimy się tylko na fabule. Dość powiedzieć, że na Coruscant jest ukryta minigra przypominająca amigowe Lemmings, a na Kashyyk można nauczyć pobratymców Chewbacci śpiewać w chórze. Takich humorystycznych i całkiem oryginalnych zadań jest mnóstwo. Zaliczanie ich sprawia nie tylko satysfakcję i wydłuża rozgrywkę, ale także pozwala wykorzystać system ulepszeń.
W Lego Star Wars: The Skywalker Saga pojawiło się proste drzewko umiejętności, które symbolizuje rozwój postaci. Niektóre cechy są wspólne dla wszystkich minifigurek: np. szybsze budowanie z klocków, szybsze bieganie. Ale są i takie, które rozwijają wyłącznie cechy danej klasy postaci (Jedi, astromech, droid protokolarny, łowca nagród, złoczyńca itd.). Różnice między klasami są diametralne, kiedy postawimy w jednym szeregu powolnego i mało skutecznego w walce C3PO z zabójczym rycerzem Jedi. Samo rozwijanie klasowych umiejętności nie ma jednak większego znaczenia, gdyż nawet bazową postacią uporamy się z każdym przeciwnikiem i bossem bez większego trudu.