Monster Hunter Stories 2: Wings of Ruin - recenzja - Potwornie dobry sequel

Jakub Zagalski
2021/07/08 14:30
2
0

Jeżeli masz między 9 a 99 lat, uwielbiasz ujeżdżać mityczne bestie i wykradać jaja potworów z gniazda, to zaplanuj sobie wakacje z Monster Hunter Stories 2: Wings of Ruin.

Wykluj je wszystkie

Jeżeli już o Pokemonach mowa, to trzeba wspomnieć o najbardziej uzależniającym elemencie Monster Hunter Stories 2: Wings of Ruin, czyli zbieraniu jaj i hodowaniu własnych potworów. Poszukiwanie rzadkich jaj to zabawa na długie godziny, podobnie jak związany z tym "symulator genetyka". Z jaj można po prostu wykluć nowego pupila (zamiast Monsters mówi się tu na nie Monsties) i włączyć do drużyny. Z czasem pojawia się jednak opcja ingerowania w cechy szczególne, gdy przenosimy "geny" jednego stwora i tworzymy kombinacje. Dzięki temu możemy nie tylko ulepszyć naszego Monstie, ale także nadać mu cechy, które normalnie nie występują w tym gatunku.

Wykluj je wszystkie, Monster Hunter Stories 2: Wings of Ruin - recenzja - Potwornie dobry sequel

Monster Hunter Stories 2: Wings of Ruin zaskoczyło mnie swoją złożonością, przy jednoczesnym zachowaniu "dziecięcego" klimatu. Fabuła powiela schematy i niczym się nie wyróżnia, zwłaszcza w gatunku jRPG. Ale samo poznawanie tego świata sprawia masę frajdy. Szczególnie, gdy mamy żyłkę kolekcjonera, czy raczej hodowcy potworów wykluwających się z jaj.

Powtarzam, to nie jest "fabularny Monster Hunter", tylko luźny spin-off, który celuje w młodszego odbiorcę innym typem narracji i rozgrywki. Gra jest widowiskowa, przyjemna i przystępna. Zadań i wyzwań pobocznych jest mnóstwo. I choć pewnie żaden zapaleniec nie spędzi tu 1000+ godzin jak w Monster Hunter World, ale już dobicie do setki bez uczucia nudy jest całkiem realne. Na marginesie, Capcom już rozpisał i ujawnił daty darmowych dodatków, więc z czasem tej treści będzie jeszcze więcej niż w dniu premiery.

GramTV przedstawia:

Powoli zbliżam się do końca recenzji, a nie wspomniałem jeszcze o jednej z najważniejszych zalet i zaskoczeń w Monster Hunter Stories 2: Wings of Ruin. Otóż gra, wzorem Monster Hunter Rise, posiada na Switchu polskie napisy. To ogromna zaleta, biorąc pod uwagę przystępność rozgrywki dla dzieci, które często odbijają się od takich gier właśnie ze względu na barierę językową. A dlaczego zaskoczenie? Ponieważ w eShopie, skąd pobierałem przedpremierowo grę do recenzji, polski język nie jest wymieniony wśród innych wersji językowych. Na marginesie, tak samo jest z Monster Hunter Rise, który ma polską wersję językową w formie napisów, ale eShop o tym milczy.

Na koniec łyżka dziegciu, czyli parę słów o potknięciach technicznych. Monster Hunter Stories 2: Wings of Ruin to piękna gra, sprawnie imitująca film anime. Jednak nie trzeba się mocno wpatrywać, by dostrzec ubogie tekstury otoczenia, pop-up detali i inne "kwiatki", które przypominają nam o tym, że Switch jest na rynku od czterech lat i już w dniu premiery miał przestarzałe bebechy. Nie, nie marzy mi się wersja Switch Pro stworzona z myślą o 4K. Ale na płynniejszą animację w Monster Hunter Stories 2: Wings of Ruin, która najczęściej przycina przy zwykłej eksploracji, wcale bym się nie obraził.

Koniec końców, czy warto zainteresować się Monster Hunter Stories 2: Wings of Ruin? Zdecydowanie tak, jeżeli lubicie lekkie jRPG-i z elementami hazardu (zbieranie i wykluwanie jajek to rasowe gacha game) luźno inspirowane Pokemonami. Fani MonHuna znajdą tu mnóstwo znajomych treści, przy czym może odrzucić ich zupełnie inny klimat i typ rozgrywki. Ja jestem zdecydowanie na tak.

Strona 2/2
8,0
Jeszcze lepiej, jeszcze więcej i do tego po polsku
Plusy
  • System walki
  • Polska wersja językowa
  • Mnóstwo do rzeczy zrobienia i ulepszenia
  • Angażujący endgame
  • Styl graficzny
  • Rasowy jRPG dla dzieci i weteranów
Minusy
  • Momentami framerate
  • Fabuła jest urocza, ale niskich lotów
  • Monotonne korytarze
Komentarze
2
xguzikx
Redaktor
Autor
15/07/2021 12:15
TobiAlex napisał:

W eShopie żadna gra nie ma informacji o polskiej wersji językowej. Bierze się to stąd, że Nintendo "oficjalnie" nie wspiera swojej platformy w Polsce. Cóż, pewnie nigdy nam nie wybaczą Pegasusa... 

o to ciekawe. I smutne :( 

TobiAlex
Gramowicz
08/07/2021 22:49

W eShopie żadna gra nie ma informacji o polskiej wersji językowej. Bierze się to stąd, że Nintendo "oficjalnie" nie wspiera swojej platformy w Polsce. Cóż, pewnie nigdy nam nie wybaczą Pegasusa...