To był rok pełen emocji w Hollywood. Jakie wydarzenia filmowe zapamiętaliście najbardziej? Dajcie znać w komentarzu.
To był rok pełen emocji w Hollywood – od spektakularnych porażek po wielkie triumfy, które na długo pozostaną w pamięci widzów. Kontrasty były wyraźne jak nigdy: z jednej strony przyzwyczailiśmy się do komfortu domowych seansów, z drugiej – kina znów zaczęły tętnić życiem, odzyskując swoją dawną magię. Fascynacja młodymi gwiazdami mieszała się z niegasnącą sympatią do weteranów ekranu, choć ich artystyczne wybory nierzadko zaskakiwały. Wielkie marki zaczęły się chwiać, bo i Gwiezdne wojny i DC miewały swoje lepsze i gorsze momenty. Nie zabrakło miejsca na skandal obyczajowy. Jedno jest jednak pewne – wciąż dla widza kinowego nie ma nic lepszego niż dobrze zrealizowany sequel.
Wygrana: Szogun i jego katana
Wśród największych wygranych 2024 roku nie sposób nie wymienić serialu Szogun. Ta ponowna adaptacja kultowej powieści Jamesa Clavella, która mierzyła się z legendą pierwszej ekranizacji z Richardem Chamberlainem, okazała się jednym z najbardziej zaskakujących hitów roku. Jeszcze przed premierą niewielu wierzyło, że uda się sprostać oczekiwaniom widzów, szczególnie w obliczu ryzykownego tematu, jakim była feudalna Japonia, względna egzotyka spotkanie kultur. Tymczasem twórcy nie tylko podołali, ale stworzyli dzieło, które z miejsca zdobyło uznanie krytyków i miłość publiczności. I własną, unikalną osobowość.
Serial zachwycał realizmem, dopracowaną scenografią i wciągającą fabułą z wyraźnym politycznym tłem. Na jego sukces złożyły się także wybitne kreacje aktorskie oraz odwaga w podejściu do materiału źródłowego. Efektem są liczne nagrody, w tym dominacja na Emmy i nominacje do Złotych Globów. Popularność Szoguna była na tyle wielka, że twórcy zapowiedzieli drugi sezon, choć wyzwanie jest nie lada — brak materiału książkowego może przypominać problemy, z jakimi mierzyli się twórcy Gry o Tron. Jestem jednak przekonany, że chętnie wrócimy do Japonii.
Kevin Costner postawił wszystko na jedną kartę w 2024 roku – i niestety, najwyraźniej przeliczył się. W atmosferze skandalu opuścił obsadę Yellowstone, serialu, który nie tylko przywrócił mu dawny blask, ale także stał się jedną z najpopularniejszych produkcji ostatnich lat. Decyzja ta miała umożliwić mu skoncentrowanie się na reżyserii Horyzontu, jego wielkiego marzenia o epickiej opowieści. Jednak projekt, zamiast tryumfu, okazał się klęską – pierwsza część filmu została chłodno przyjęta i zaliczyła finansową porażkę, a druga nawet nie trafiła do dystrybucji. Ale Costner i tak wierzy, że zrealizuje swoje marzenie.
Kulisy jego odejścia z Yellowstone ujawniły dodatkowe napięcia – ekipa produkcyjna zarzucała aktorowi gwiazdorskie zachowanie i nieregularne pojawianie się na planie. Sam Costner, mimo wszystko, na festiwalach promował Horyzont jako dzieło życia, jednak jego wielkie ambicje przypominają historię Wysłannika przyszłości – podobnej w skali porażki z jego kariery. Tamten film, choć po latach wydaje się całkiem dobry, w swoim czasie również pozostawił gorzki posmak rozczarowania. Costner stał się zatem ofiarą swoich własnych ambicji.
Taylor Sheridan to twórca, który od kilku lat jest na absolutnej fali wznoszącej – i rok 2024 tylko potwierdził jego pozycję. Konflikt wokół Yellowstone zdawał się go nie osłabić, a wręcz przeciwnie – utwierdził w roli jednego z najważniejszych współczesnych scenarzystów i producentów telewizyjnych. Sheridan tworzy seriale w tempie, które mogłoby zaszkodzić jakości, ale w jego przypadku każdy projekt wciąż zachowuje charakter, klimat i autentyczność.
GramTV przedstawia:
Jego miłość do Teksasu, koni i życia na ranczu wciąż stanowi trzon jego opowieści, od Yellowstone przez Special Ops: Lioness i Tulsa King po Landman. Wszystkie te tytuły łączy jego charakterystyczne pióro, a także przynależność do Paramount+ (w Polsce dostępne na SkyShowtime) dzięki lukratywnemu kontraktowi na wyłączność. Sheridan, podobnie jak David Fincher w przypadku Netflixa, znalazł swoje kreatywne eldorado – miejsce, gdzie może swobodnie kreować pełnokrwiste postacie, błyskotliwe dialogi i emocjonujące dramaty. W świecie Hollywood Taylor Sheridan to dziś marka sama w sobie, a jego historie wciąż podbijają serca widzów.
Historia Francisa Forda Coppoli w 2024 roku to opowieść, która równocześnie smuci i inspiruje. Megalopolis – projekt życia legendarnego reżysera – przez wiele miesięcy był otoczony aurą tajemnicy i spekulacji. Po premierze w Cannes na długo zapanowała cisza, a pytania o dystrybucję filmu w kinach pozostawały bez odpowiedzi. Kiedy w końcu obraz trafił do szerokiej widowni wczesną jesienią, okazało się, że to dzieło pełne sprzeczności: monumentalne w ambicjach, ale chaotyczne w realizacji.
Megalopolis miesza kicz z patosem, odziane w science fiction, które bywa zarówno intrygujące, jak i nużące. Film balansuje na granicy katastrofy, a jednocześnie hipnotyzuje – głównie dzięki charyzmatycznym aktorom oraz odwadze samego przedsięwzięcia. W oderwaniu od tej otoczki jest to jednak dalece trudna w odbiorze, artystyczna porażka. Ale kiedy spojrzeć na nią przez pryzmat marzeń i niezłomności Coppoli, film budzi podziw. Reżyser sprzedał swoje winnice, by zrealizować tę wizję, wracając do kina po dekadach milczenia. Megalopolis to świadectwo jego niezachwianej wiary w sztukę – i może dlatego jest czymś więcej niż tylko filmem. Koniec końców to melancholijny portret artysty/architekta, który, podobnie jak sam Coppola, próbuje raz jeszcze wznieść coś wielkiego, mimo ciężaru porażek i nieuchronnie upływającego czasu.
Widzę że autor podziela moje zdanie o Batman 2 od Reevsa że to gorący kartofel. WB to idioci sorry, film który zarobił 750 mln (Batman), jedyny produkt który w ostatnich latach w DCCU dobrze się przyjął (z tego samego "uniwersum" co Pingwin xD) a oni boją się go wypuścić bo James Gunn będzie krzywo patrzał (ale tego od nich nie usłyszycie). Przypominam że Gunn nazwał Flasha jednym najlepszych filmów superbohaterskich ostatnich lat (tak tego Flasha z Ezrą Millerem)... Jokera nie liczę bo to był jednak 2019. No to jak "film" jest problemem to zróbcie serial Pingwin 2, wprowadźcie w nim Batmana i zobaczcie jak ten format się sprawdzi (DOBRY serial z Batmanem, nie gnioty od CW). Problem solved. Co oni myślą, że jak Superman im nie wyjdzie to Supergirl "zrobi wynik"? My nie mówi o jakiś 600 mln, ten film musi zarobić ponad miliard dolarów... i co wtedy, będą się ratować uniwersum Reevsa jak już będzie za późno?
Deadpool był w sumie kiepski, ale to krystalizacja fanserwisu, oaza na pustyni, dlatego dobrze się sprzedał (bo MCU nie rozpieszczało fanów pod tym względem - patrz obrzydzanie/obrażanie ukochanych postaci jak Mr. Fantastic, Loki, She-Hulk, Daredevil i wielu innych). Ten film za wiele nie zmienił na razie.
A jeśli chodzi o Gwiezdne Wojny? Fani nie są wymagający, oni chcą po prostu solidnej rozrywki, nie jakiś aktywistycznych/retconowych bredni ("the Thread"). I to nie dotyczy tylko Star Wars. Skeleton Crew? Nic nie zmieniło, tego nikt nie ogląda - ten serial oglądają tylko shille (którzy na dodatek wykazują jakieś dziwne zainteresowanie młodymi aktorami https://youtu.be/ms0RqU8Topw?si=H39lpuxk8QBCyAxP&t=235). W międzyczasie praktycznie "umarły" takie marki jak Star Trek czy Dr Who...