To był rok pełen emocji w Hollywood. Jakie wydarzenia filmowe zapamiętaliście najbardziej? Dajcie znać w komentarzu.
Wygrana: Zendaya i inne gwiazdy Disney Channel
Gwiazdy, które swoje kariery zaczynały w produkcjach Disney Channel i Nickelodeon, przeżywają obecnie prawdziwy rozkwit. Fanem talentu tej aktorki nie jestem, ale obiektywny fakt trzeba przyznać -Zendaya dzisiaj rządzi. Aktorka zachwyciła wielu stojąc w centrum hitu Diuna: część 2 i podbiła kina dramatem tenisowym Challengers, który przyniósł imponujące 100 milionów dolarów zysku na całym świecie, a samej aktorce 10 milionów dolarów honorarium. Jej przełomowy serial Euforia od HBO powraca z planami na trzeci sezon, a ona sama została zaangażowana do nowego projektu Christophera Nolana – Odysei.
Challengers
Nie mniej imponujące są sukcesy Ariany Grande i Seleny Gomez, które niespodziewanie stały się kandydatkami do nominacji oscarowych - obie, w tym samym roku. Ich występy w Wicked i Emilii Pérez zachwyciły zarówno widzów, jak i krytyków. Tymczasem Lindsay Lohan, która wraca na ekrany po latach przerwy, zyskuje coraz większe uznanie. Po udanej świątecznej komedii Netflixa Nasz mały sekret przygotowuje się do roli w kontynuacji uwielbianego przez widzów Zakręconego piątku. I pomyśleć, że te kobiety podziwialiśmy jeszcze niedawno w dziecięcych produkcjach. Szkoła Disney Channel ma się dobrze. Co na to Ryan Gosling, także niegdyś należący do klubu Myszki Miki?
Jednym z najbardziej kontrowersyjnych wydarzeń w Hollywood w 2024 roku był konflikt między Blake Lively a Justinem Baldonim, który na długo pozostanie w pamięci branży. Lively oskarżyła Baldoniego, reżysera i aktora filmu It Ends With Us, o molestowanie seksualne. Zamiast typowego zaprzeczenia, Baldoni odpowiedział, zarzucając Lively oraz jej mężowi, Ryanowi Reynoldsowi, przejęcie kontroli nad filmem – od przepisywania scenariusza po ingerencje w kierowanie ekipą. Jakby tego było mało, Baldoni skierował również oskarżenia w stronę The New York Times, zarzucając redakcji manipulowanie faktami w relacjonowaniu sprawy.
It Ends With Us
Coś tu nie gra. Choć obie strony bronią swojej wersji wydarzeń, prawda pozostaje zamazana, a skandal szkodzi wszystkim zaangażowanym. Hollywood już plotkuje, czy oskarżenia Lively to desperacki ruch w walce o prawa do filmu, czy może reakcja na osobiste urazy. Trudno nie nabierać podejrzeń, oceniając to z dystansu, czy przypadkiem u podstaw sprawy nie leży jakiś romans i złamane serce. Tak czy inaczej, ten skandal ponownie pokazuje, jak wiele brudów kryje proces tworzenia filmów. Konflikt, zamiast przynieść wyjaśnienie, pozostawił pytania i cień na wizerunkach obu stron i najpewniej w 2025 znajdzie swoją kontynuację.
Podobnie Jon Hamm, którego można było oglądać w takich serialowych hitach jak Fargo, Landman, Bez lukru, a już wkrótce zobaczymy go serialu Apple - Your Friends and Neighbors. Wcześniej, pod koniec 2023, błyszczał jeszcze w The Morning Show, a także wystąpił w musicalu Mean Girls. Hamm, kojarzony z kultowym Mad Men, po raz kolejny udowodnił, że jego talent wciąż przyciąga widzów i twórców. Kidman i Hamm stali się pracoholikami Hollywood, a ich umiejętność doboru ról budzi podziw. Mam nadzieję, że za ich intensywnością nie kryją się ukryte problemy finansowe, bo póki co – ich sukcesy świadczą jedynie o znakomitym wyczuciu i pasji do aktorstwa.
Przegrana: Gwiezdne wojny
Wśród przegranych tego roku trudno nie wymienić marki Gwiezdne wojny, która zmaga się z kryzysem zarówno na poziomie produkcji filmowych, jak i serialowych. Chaos informacyjny, trwający od miesięcy, jasno pokazuje, że Disney i Lucasfilm nie mają spójnej wizji rozwoju serii. Projekty, które miały budzić emocje, wciąż tkwią w zawieszeniu. Film Jamesa Mangolda, zapowiadany jako epickie spojrzenie na początki użytkowania Mocy i genezę zakonu Jedi, nadal pozostaje mglistą koncepcją bez szczegółów dotyczących realizacji. Inne projekty osadzone w odległej przyszłości galaktyki również nie nabierają konkretnych kształtów. Brak jasnego kierunku budzi coraz większe obawy fanów.
Gwiezdne wojny: Akolita
Dotychczas wydawało się, że jeśli nie są tworzone nowe filmy, to przynajmniej Disney doskonale wie, jak rozwijać uniwersum w formie seriali. Jednak premiera Akolity przelała czarę goryczy, pokazując, że nawet w tym obszarze pojawiają się poważne problemy. Zamiast być powiewem świeżości, serial okazał się narracyjnym chaosem, z kiepsko napisanymi postaciami i realizacją daleką od oczekiwań. Disney zdecydował się szybko serial skasować, co mimo wszystko było dość zaskakującym posunięciem i zostało odebrane jako przyznanie się do błędu. Dodatkowo, Ubisoftowy Star Wars Outlaws rozczarował jakością i sprzedał się poniżej oczekiwań, co tylko pogłębiło wrażenie, że sama marka nie ma takiej siły przebicia, a fani są co raz bardziej wymagający. Jasnym punktem okazał się serial Załoga rozbitków, przywracający nadzieję na przyszłość uniwersum, ale jego późna premiera nie zdołała odwrócić negatywnego obrazu, który ciążył nad marką przez cały rok. Ciekawe co na to George Lucas.
Widzę że autor podziela moje zdanie o Batman 2 od Reevsa że to gorący kartofel. WB to idioci sorry, film który zarobił 750 mln (Batman), jedyny produkt który w ostatnich latach w DCCU dobrze się przyjął (z tego samego "uniwersum" co Pingwin xD) a oni boją się go wypuścić bo James Gunn będzie krzywo patrzał (ale tego od nich nie usłyszycie). Przypominam że Gunn nazwał Flasha jednym najlepszych filmów superbohaterskich ostatnich lat (tak tego Flasha z Ezrą Millerem)... Jokera nie liczę bo to był jednak 2019. No to jak "film" jest problemem to zróbcie serial Pingwin 2, wprowadźcie w nim Batmana i zobaczcie jak ten format się sprawdzi (DOBRY serial z Batmanem, nie gnioty od CW). Problem solved. Co oni myślą, że jak Superman im nie wyjdzie to Supergirl "zrobi wynik"? My nie mówi o jakiś 600 mln, ten film musi zarobić ponad miliard dolarów... i co wtedy, będą się ratować uniwersum Reevsa jak już będzie za późno?
Deadpool był w sumie kiepski, ale to krystalizacja fanserwisu, oaza na pustyni, dlatego dobrze się sprzedał (bo MCU nie rozpieszczało fanów pod tym względem - patrz obrzydzanie/obrażanie ukochanych postaci jak Mr. Fantastic, Loki, She-Hulk, Daredevil i wielu innych). Ten film za wiele nie zmienił na razie.
A jeśli chodzi o Gwiezdne Wojny? Fani nie są wymagający, oni chcą po prostu solidnej rozrywki, nie jakiś aktywistycznych/retconowych bredni ("the Thread"). I to nie dotyczy tylko Star Wars. Skeleton Crew? Nic nie zmieniło, tego nikt nie ogląda - ten serial oglądają tylko shille (którzy na dodatek wykazują jakieś dziwne zainteresowanie młodymi aktorami https://youtu.be/ms0RqU8Topw?si=H39lpuxk8QBCyAxP&t=235). W międzyczasie praktycznie "umarły" takie marki jak Star Trek czy Dr Who...