Mała widoczność na mniejszych rynkach
Temat może mało medialny, ale ciągnący się od dawna. Xbox jest silny w Stanach Zjednoczonych i ewentualnie Wielkiej Brytanii. Im jednak mniejszy kraj tym gorzej. To są zresztą problemy, które ciągną się od lat. Wielu Czytelników pewnie pamięta cyrki z niedostępnością Xbox Live w naszym kraju. Później mieliśmy stopniowe wydawanie Xbox One, który u nas pojawił się dopiero po roku. Nawet dzisiaj widać takie problemy. Marketing na mniejszych rynkach jest skromny, często też problemem jest niedostępność usług. Wielu graczy narzeka także na kwestie związane z brakiem wersji językowych. To nie jest nic spektakularnego, co będzie tematem mediów growych. Mimo wszystko są to realne problemy, które są efektem wieloletnich zaniedbań. Nie bez powodu w większości państw pierwszym wyborem jest PlayStation.

Niskie budżety marketingowe
Marketing to nie tylko wielkie konferencje, ale też budżety na mniej spektakularne, ale prezycyjne działania. Na przykład reklamy w momencie premier gier. Microsoft ma z tym spory problem. W efekcie taki Hellblade 2 w okresie wydania był prawie niewidoczny. To tyczy się też innych produkcji. Problem jest na tyle duży, że mówią o tym sami pracownicy Microsoftu. W lipcu Michael Flatt, szef marketingu Xboksa na Europę przyznał w jednym z wywiadów, że Sony dysponuje budżetami marketingowymi, o których jego zespół może tylko pomarzyć. Ciężko więc rywalizować w warunkach, w których twój największy konkurent jest bardzo dobrze widoczny, a ty musisz zadowalać się drobnymi.

Brak spójnej i przewidywalnej wizji
Kontynuacja tego co napisałem odnośnie gier na wyłączność. Strategia Microsoftu to totalny chaos, ciągłe zmiany i fatalna komunikacja. Praktycznie co chwilę kiedy wydaje się, że Xbox wychodzi na prostą, decydenci coś zmieniają. Najpierw kupują masowo studia, a później je zamykają. Po przejęciu Activision-Blizzard pożegnano się z aż pięcioma zespołami (nawet jeśli już niezależne Toys for Bob tworzy coś nowego dla Microsoftu). Gry na wyłączność to ta sama sytuacja. Kiedy portfolio zaczęło być niesamowicie atrakcyjne, nagle stopniowo wszystko zaczyna wychodzi na PS5. Dzisiaj, mimo że temat śledzę bardzo skrupulatnie, totalnie nie mam pojęcia czego się spodziewać. Gdyby ktoś zapytał mnie co lepiej kupić, nie wiem czy poleciłbym właśnie Xboksa. Kto wie co za chwilę wymyśli niezdecydowany zespół zarządzający marką.

Marketing niedostosowany do liczby gier
Pociągnijmy dalej temat marketingu. Microsoft ma obecnie mnóstwo gier w portfolio, ale ciągle nie potrafi ich sprawnie promować. Główna, czerwcowa prezentacja to zbyt mało, aby wszystko pokazać. Tym bardziej, że zawsze sporo miejsca zajmują gry-usługi, które trzeba wspierać, a wizerunkowo nie dają aż tak dużych korzyści. Powoli rozwija się inicjatywa styczniowego Developers Direct, ale to niewiele, zwłaszcza że przed pandemią było coroczne XO, które po drodze zaginęło. Inna sprawa to polityka zapowiadania gier. Wiele tytułów jest ogłaszanych na bardzo wczesnym etapie, a później przez kilka lat nic o nich nie słychać. Hellblade II miał bardzo skromną kampanię marketingową, a do tego ciągnącą się od 2019 roku. Są też gry jak Everwild czy Project Mara, o których wiemy od lat, ale nie dostajemy żadnych nowych informacji. Liczba produkcji jest ogromna, ale pomysłu na to jak sprawnie tym zarządzać, aby każdy tytuł otrzymał odpowiednie wsparcie, zupełnie nie ma.

Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!