Kto by się jeszcze rok temu spodziewał, że w marcu 2021 roku krajowa branża znajdzie się na tak ostrym zakręcie.
Kto by się jeszcze rok temu spodziewał, że w marcu 2021 roku krajowa branża znajdzie się na tak ostrym zakręcie.
Niedawno na łamach gram.pl opublikowaliśmy Gramiks nawiązujący do popularnego mema pokazującego jak pięknie było w marcu zeszłego roku, a jak źle jest teraz. Wszystko oczywiście związane jest z pandemią koronawirusa. Taki sam komiks moglibyśmy zrobić w odniesieniu tylko do dwóch liderów polskiej branży gier. Dla każdego z nich ostatni rok był niezwykle trudnym okresem. 12 miesięcy temu świat wstrzymywał oddech na samą myśl o Cyberpunk 2077. CD Projekt jeszcze nie wydał gry, a już był najjaśniejszą gwiazdą na branżowym niebie. Opóźnienia wtedy jeszcze nikogo nie martwiły. Za warszawską spółką kroczył Techland z wyczekiwanym Dying Light 2 i nową, imponującą siedzibą. Przed długi czas na szczycie steamowej liście gier z największą liczbą zapisów na wishlistę znajdowały się właśnie dwa rodzime tytuły. Mija rok, a my jesteśmy w zupełnie innej rzeczywistości. Cyberpunk 2077 okazał się gigantycznym rozczarowaniem, a CD Projekt, oprócz kryzysu wizerunkowego, przeżył jeszcze niezwykle dotkliwy atak hakerski na rzadko spotykaną skalę. W Techlandzie lepiej nie jest. Nowe biuro świeci pustkami nie tylko przez lockdown, ale i odejścia wielu kluczowych pracowników, którym podobno coraz mocniej przeszkadza chaos i kontrowersyjny styl zarządzania prezesa studia. Dying Light 2 z kolei zaginęło w akcji i nikt nie wie kiedy może trafić na rynek. Nie wygląda to najlepiej.
Niezwykłą lekcją pokory jest historia CD Projektu i Techlandu. Obie firmy znajdowały się na szczycie i w krótkim czasie obie wpadły w jeden z największych kryzysów w swojej historii. Pandemia pandemią, ale nie tylko ona miała tutaj znaczenie. Dwie największe firmy w kraju poddały pod wątpliwość od lat budowany mit rodzimej branży. Inni nie pomagają. Widać to w szczególności po giełdowych notowaniach. Od zeszłorocznej jesienni obserwujemy wyraźne pogorszenie sentymentów. Nawet debiut Huuuge Games, mimo dużego zainteresowania w trakcie IPO, mocno rozczarował. Trudno w tym momencie wskazać chociaż jedną spółkę giełdową, która rozpala wyobraźnię inwestorów. Jak na ponad 50 firm wygląda to dosyć niepokojąco. Trudno mówić aż o pęknięciu balonika. W końcu większość studiów powoli idzie do przodu i poprawia swoją sytuację. W zeszłym roku mieliśmy na przykład spektakularny sukces co-opa do Green Hell czy bardzo udanego Carriona i Ghostrunnera. To jednak dużo mniej niż można oczekiwać po tak ważnym kraju na mapie światowego gamedevu. Brakuje amunicji aby chociaż w połowie przykryć porażki dwóch największych spółek, a co dopiero przywrócić wizerunek dynamicznie rozwijającej się branży.
Nie chcę napisać, że skończył się piękny sen o potędze, a my obudziliśmy się w mało optymistycznej rzeczywistości. Nie jest tak źle. Jeśli spojrzeć spółka po spółce, większość z nich idzie do przodu. Nie mówimy jednak o spektakularnych sukcesach, których byliśmy świadkami przed laty. Co roku na rynek trafiało kilka mocnych tytułów – większych, średnich i małych indyków. Niestety już w 2019 roku dało się zauważyć spowolnienie. Hitów było mniej, a rozczarowań więcej. To samo wydarzyło się w zeszłym roku. Przy tak ogromnym potencjale rynku z ważniejszych gier pojawił się tylko rozczarowujący Cyberpunk 2077, bardzo udany Carrion i Ghostrunner oraz kilka dużo mniejszych tytułów. Niby jest czym się pochwalić, ale jednak oczekiwania się dużo większe. Tym bardziej, że dwaj najwięksi zaliczyli tak spektakularny zjazd.
Początek tego roku nie jest na pewno tym, co mogłoby zmienić sytuację. Jako pierwsze pojawiło się The Medium. Osobiście trudno mi komentować sytuację tej gry. Z mojej recenzji wiecie, że bardzo wysoko ją cenię. Produkcja Bloober Team zdobyła też wiele wysokich not od prestiżowych portali internetowych. Skąd w takim razie rozczarowująca średnia ocen na poziomie 71% (Xbox) i 76% (PC)? Jasne, nie jest to mało, ale jednak wynik zaniża wiele mocno przeciętnych recenzji, które trudno mi zrozumieć (tj. narzekania autorów). Czy lepiej poradzi sobie Outriders? Tutaj jest szansa na spory komercyjny sukces, którego życzę ekipie People Can Fly. Widząc jednak opinie po demie (swoją drogą, w kwestii promocji gry zrobiło ono genialną robotę) spodziewam się podobnej średniej not jak The Medium. Wyraźnie da się zauważyć, że wiele osób ocenia ten tytuł przez pryzmat rozgrywki dla pojedynczego graczami, mimo iż Outriders stworzone jest do co-opa (podobnie jak Destiny i The Division). O dobrą sprzedaż jestem więc względnie spokojny, ale na zachwyty ze wszystkich stron nie liczę. Pozostałe dwie marcowe premiery, a więc Lust from Beyond i Paradise Lost sytuacji nie zmienią, bo to tytuły zbyt małego kalibru.