Tylko jeden dodatek, ale za to jaki – Widmo Wolności wraz z aktualizacją 2.0 daje drugi wiatr w żagle Cyberpunk 2077 i zachęca do powrotu do Night City jak nigdy dotąd.
Na dogtownowym rejonie nie jest kolorowo…
Idąc szlakiem wytyczonym kilka akapitów wyżej zacznę od prostego sformułowania – Cyberpunk 2077: Widmo Wolności to jest kawał naprawdę dobrze opowiedzianej historii w tym świecie. I przez słowo „kawał” mam na myśli sporo treści oraz historii przekazywanych poprzez przeróżne dialogi, cutscenki, wpisy do notatnika czy maile. Przejście dodatku za pierwszym razem zajęło mi jakieś 16 godzin, z czego widać było, że pewne rzeczy można rozegrać zupełnie inaczej na kilka różnych sposobów. Spokojnie więc można założyć, że dobrze manewrując stanami zapisu ten czas rozgrywki spokojnie przeskoczy ponad 20 godzin wraz z dodatkowymi misjami od fixerów oraz pewnymi przestojami, które wymuszone są niejako przez grę samą w sobie. Co prawda nie przeskadza to aż tak mocno, ale warto mieć te przerwy na uwadze, choć z nich będą najbardziej cieszyć się ci, którzy zostawili sobie wszelkie dodatkowe zadania poboczne na później – warto jest je bowiem robić, zdobywać nowe poziomy i inwestować w V ile się tylko da na zupełnie nowych zasadach. Zwłaszcza, że po ewentualnym resecie umiejętności oraz cech warto przemyśleć w którym kierunku iść lub też inwestować mocno w konkretne ulepszenia. Niemniej jednak te przerwy są uzasadnione fabularnie, więc problemem one właściwie nie są.
Tutaj jeszcze, aby zaznaczyć to dobrze – zaczynałem swoją zabawę z dodatkiem na 27 poziomie postaci przed końcem fabuły, czyli misją Nocturne Op 55N1 oraz czyszczeniem mapy z zadań takich jak walki bokserskie, konkursy strzelnicze oraz zbieranie aut. Ewentualnie kilku dodatkowych zleceń od fixerów, ale koniec końców możemy uznać, że to raczej porządny endgame. Oznacza to również, że musiałem przed rozpoczęciem zabawy rozdać wszelkie punkty umiejętności oraz zresetować punkty cech (jedna darmowa opcja jest możliwa z marszu).
GramTV przedstawia:
Natomiast chyba widzicie jak bardzo unikam tematu fabularnych meandrów Widma Wolności. Powód jest bardzo prosty – najzwyczajniej w świecie warto tę historię, bez większych spoilerów, poznać samemu. To co najważniejsze jednak to to, że wciąga jak nie jeden sensacyjny blockbuster z elementami politycznego thillera w tle, a przy okazji wprowadza na spokojnie tak, jakby REDzi dobrze wiedzieli, iż może to być powrót do Night City po nieco dłuższej przerwie. Od tego momentu również zaczyna się dość mocne mieszanie różnych motywów znanych z popkultury – od filmu „Ucieczka z Nowego Jorku” po wszelkiej maści filmy z Jamesem Bondem oraz Ethanem Huntem z serii „Mission Impossible” na czele. Można byłoby wręcz mieć wrażenie, że właśnie dzięki Widmu Wolności Idris Elba w jakiś sposób dostał to, o czym mówiono od bardzo dawna w wszelkich plotkach na temat agenta o numerze 007.
Nie zmienia to jednak faktu, że mimo wszystko cała intryga oraz wydarzenia, które mają miejsce w dodatku do Cyberpunk 2077 są tutaj niesamowicie dobrze połączone w całość. Pod tym względem CD Projekt RED dostarcza tej samej, wysokiej jakości opowieść, którą dostarczał zarówno w grach z uniwersum Wiedźmina, ale również i Cyberpunk 2077. Nawet, jeśli przygody V w Night City technicznie pozostawiały wiele do życzenia. Ponownie przyjdzie nam się bowiem zżyć z niektórymi nowymi bohaterami oraz poznać nowych z nieco innej strony. Jest również żonglowanie emocjami oraz podejmowanie mniejszych lub większych decyzji, które mogą wpłynąć na to, jak będą wyglądały losy bohaterów na przestrzeni Widma Wolności. Okazuje się bowiem, że ponownie nawet to, w jaki sposób wykonujemy daną misję może realnie zmienić pewne elementy w tym świecie. Dlatego też mimo wszystko warto mieć to na uwadze, choć ostatecznie nie zawsze da się przewidzieć rezultat, który będzie miał miejsce później.
Z-ca Redaktora Naczelnego Gram.pl. Wielbiciel wyścigów, bijatyk i tych gier, które zasadniczo nikogo. To ja zacząłem ruch #GrajciewYakuzę. Po godzinach fan muzyki niezależnej i kuchni koreańskiej.
"Sam byłem zaskoczony tym, jak trafiłem na jakiś biznes dwóch ekip… po czym obie zaczęły do mnie strzelać, a chwilę później wpadła policja, która również zaczęła do mnie strzelać" - aha, czyli nic się nie zmieniło od wersji 1.0.
No właśnie nie do końca, bo tutaj te wszystkie reakcje są zdecydowanie żywsze niż wcześniej, a policja nie zareagowała dlatego, że skrypt tutaj dał akcję "gangi wymieniają się towarem". To była reakcja na to, że policja usłyszała strzały i ktoś przyjechał sprawdzić. Jako, że ja strzelałem, to miałem na sobie "gwiazdki", więc i przy okazji byłem jednym do spacyfikowania. Bez względu na to kto strzelał. Jest też szansa, że w międzyczasie mógł się natrafić jakiś przypadkowy przechodzień, który włączył to, że policja skupiła się na mnie.
Czyli nie, to nie jest to samo co w przypadku 1.0, co było albo oskryoptowanym eventem, albo akcją policyjną, w której mogliśmy brać udział. Po prostu była tutaj akcja/reakcja. Albo też dobrze to zamaskowali.
Nie mniej jednak to był zdecydowanie inny scenariusz niż to, o czym mówisz, bo to tak - było rozczarowujące.
JakiśNick
Gramowicz
21/09/2023 19:29
"Sam byłem zaskoczony tym, jak trafiłem na jakiś biznes dwóch ekip… po czym obie zaczęły do mnie strzelać, a chwilę później wpadła policja, która również zaczęła do mnie strzelać" - aha, czyli nic się nie zmieniło od wersji 1.0.
Ja właśnie byłem gigantycznie rozczarowany takimi akcjami w podstawce. Byłem święcie przekonany, że to bugi, albo jakieś niedokończone zadania. Że jak policja gada z gangiem a my im przeszkadzamy to będzie z tego quest. Że jak jest jednostka specjalna nad ciałem to zaraz będzie śledztwo. Ale gdzie tam - to było tylko puste tło i banalne AI :(
Yarod
Gramowicz
21/09/2023 13:13
Będzie grane od zera. Trochę szkoda, że scena raczej nie zdąży ogarnąć kilku fajnych modów, ale przeżyję