Recenzja filmu Resident Evil: Witajcie w Raccoon City. A miało być tak pięknie

Radosław Krajewski
2021/12/08 11:25
2
0

W kinach możemy obejrzeć oczekiwany reboot serii Resident Evil. Oceniamy, jak wyszedł film pod wodzą nowego reżysera.

Żegnaj Raccoon City

Szkoda, że twórcy położyli nawet tak podstawowy aspekt jak zombiaki. Przemiana mieszkańców Raccoon w ogarnięte żądzą ciągłego głodu bestie jest nawet ciekawa, ale te szybko przestają stanowić zagrożenie dla głównych bohaterów. Po drodze do nie tak znowu spektakularnego finału, napotkamy Cerberusa, a także popularnego Lickera, oraz Lisę Trevor, która również doczekała się kontrowersyjnych zmian względem swojego growego odpowiednika. Niestety nie uświadczymy tu przeciwnika na miarę Tyranta, ale otrzymujemy innego popularnego mutanta, który pojawia się pod koniec raptem na kilka minut.Żegnaj Raccoon City, Recenzja filmu Resident Evil: Witajcie w Raccoon City. A miało być tak pięknieResident Evil: Witajcie w Raccoon City ma jednak dwa wyraźne plusy, które nie pozwalają całkowicie skreślić tej produkcji. Oglądając film wyraźnie widać, na co poszedł niewielki, bo wynoszący zaledwie 25 milionów dolarów budżet. Scenografie wiernie odwzorowują lokacje znane z gier, a przy tym wyglądają rewelacyjnie. Choć wiele czasu nie spędzamy w posiadłości Spencera, to wielki budynek robi wrażenie, choć twórcy kompletnie nie potrafili wykorzystać pierwszego wejścia bohaterów do posiadłości, który powinien wywołać ciarki na plecach. Ale równie dobrze wygląda posterunek policji, bar Emmy, czy samo Racoon City. Podobać się może również niezwykle wyrazisty, gęsty i mroczny klimat, który buduje specyficzną atmosferę grozy, choć samego horrorowego napięcia jest tu jak na lekarstwo. Jedynie kiepsko wyglądają efekty specjalne, ale po takim filmie nie spodziewałem się niczego, co mogłoby zachwycić i nacieszyć oczy.

Niestety mocną stroną filmu nie jest casting, który w niemal każdym przypadku wydaje się chybiony. Już nawet nie chodzi o to, że Leon nie może pochwalić się bujną blond czupryną, a Wesker nie emanuje złowrogą aurą, ale o sam poziom aktorstwa, który kuleje niemal od początku. Kaya Scodelario nie potrafi uciągnąć głównej roli, zbyt często racząc widza sztucznym podaniem swoich kwestii. Nie lepiej jest z całą resztą, na czele z Hannah John-Kamen, Robbiem Amellem, Tomem Hopperem i Avanem Jogią, którzy nie do końca wiedzą, co mają grać i czego od nich oczekuje reżyser oraz sam scenariusz. Aktorsko wyróżnia się jedynie Donal Logue, który zawsze dobrze prezentuje się w rolach stróżów prawa.

GramTV przedstawia:

Jeżeli myśleliście, że po tylu nieudanych filmach Paula W.S. Andersona wreszcie nadejdzie nowa nadzieja dla Resident Evil, to niestety byliście w błędzie. Resident Evil: Witajcie w Raccoon City to okropnie napisana, wyreżyserowana i zagrana produkcja, która szybko zaczyna nudzić, a nieudane zmiany względem oryginału będą śnić się po nocach najwierniejszym fanom growej serii od Capcomu. Wiernie odwzorowane lokacje i niezły klimat to zdecydowanie za mało, aby ktokolwiek mógłby liczyć, że Witajcie w Racoon City otrzyma kontynuacje. Choć wyraźnie twórcy mieli na to chrapkę, bo scena między napisami końcowymi zostawia furtkę na następną część. Na to bym jednak nie liczył, więc Resident Evil czeka kolejna dłuższa przerwa od filmowego świata. Ale może to i lepiej.

Strona 2/2
3,0
Nie jest to miłe powitanie nowej filmowej serii, zarówno dla zwykłych widzów, jak i największych fanów serii.
Plusy
  • Wiernie odwzorowane lokacje robią wrażenie
  • Niezły klimat
Minusy
  • Leniwy scenariusz
  • Johannes Roberts nie sprawdził się na reżyserskim stołku
  • Nieudane zmiany fabularne
  • Nudny rozwój historii
  • Wtórne charaktery postaci
  • Zmarginalizowana rola zombiaków
  • Aktorstwo
Komentarze
2
Wicket
Gramowicz
09/12/2021 12:59

Kazdy film/serial o zombie musi byc kiczowaty inaczej zmienia sie w beznadziejna telenowele jak TWD.

alex1112
Gramowicz
08/12/2021 20:20

Film jest dowodem, że gry i filmy to dwa różne sposoby opowiadania historii, kreacji świata itp. I to co się sprawdziło w jednym nie sprawdza się w drugim. Osoba nie znająca uniwersum będzie totalnie zagubiona. Za dużo wątków, za dużo bohaterów, za dużo lokacji, akcja gna do przodu bez trzymanki, do tego kompletny brak logiki, zdarzenia bez związku przyczynowo skutkowego i całość polana sosem z marnego CGI. Bardziej komedia niż horror, raz wystraszyłem się jumscara, a śmiałem się co chwila.