Dwa miecze i talia kart - recenzja gry planszowej Wiedźmin: Stary świat

Jakub Zagalski
2023/06/05 07:00
3
0

Polowanie na plastikowe potwory czas zacząć. Są zgrzyty i niedosyt, który można zaspokoić dodatkami. Ale czy warto było czekać na takiego Wiedźmina?

Potwory i spółka

Walki są najbardziej emocjonujące, kiedy przeciwnikiem jest inny żądny punktów reputacji wiedźmin. O wiele gorzej wygląda sprawa potworów. W podstawowej wersji Wiedźmina mamy 28 monstrów do ubicia: utopca, strzygę, gryfa, wilkołaka czy trzy urocze staruszki, z którymi Geralt miał do czynienia w grze Wiedźmin 3: Dziki gon. W wersji Deluxe każdy potwór jest reprezentowany przez świetnie wykonaną figurkę (standardowa edycja ma tylko żetony) i indywidualną kartę z opisem umiejętności. Problem pojawia się w momencie, gdy do ręki weźmiemy talię kart akcji potwora.

Składa się ona bowiem z zaledwie 20 kart i jest wspólna dla wszystkich monstrów. Co prawda każda karta ma dwa rodzaje ataku, a efekt ich działania może się różnić w zależności od poziomu (od I do III) potwora. Nie zmienia to faktu, że możliwych kombinacji jest niewiele, a przez to różnice między przeciwnikami są rozczarowujące. Potworom brakuje charakteru (umiejętność z karty “startowej” to za mało) i o ile walki z wiedźminami są emocjonujące i zróżnicowane, to starcia z pozostałymi wrogami pozostawiają sporo do życzenia.

I tu dochodzimy do punktu, w którym trzeba sobie zadać pytanie: czy Wiedźmin: Stary świat jest grą kompletną, czy też celowo wykastrowaną z niektórych elementów sprzedawanych oddzielnie? Jedna talia złożona tylko z 20 kart dla wszystkich potworów sugeruje wiadomą odpowiedź. Szczególnie, że w dodatku Na tropie potworów (“gratis” dla wspierających i na razie nie będzie dostępny w regularnej sprzedaży) otrzymujemy remedium na bolączki związane z tym elementem podstawowej gry. Jak pisano na stronie zbiórki, “dodatek ten poszerza rozgrywkę podstawową o zaawansowany tryb tropienia i poznawania słabości potworów i sprawia, że każda potyczka stanie się unikalnym i niepowtarzalnym wyzwaniem”. W praktyce są to dodatkowe karty wtasowywane w początkową talię, które mają przypominać o odmiennym charakterze danego przeciwnika. A jednocześnie otrzymujemy duże karty bestii z opisami umiejętności i czterema różnymi atakami.

Taki dodatek wpływa bardzo na plus i de facto “naprawia” to, co wydawało się niedorobione w podstawowej grze. Rozumiem intencję autora, że Wiedźmin: Stary świat miał być grą przystępną dla każdego, bardziej średnią niż zaawansowaną. I stąd wzięła się prostota “działania” przeciwnika. Ale rozbudowany moduł z Na tropie potworów zdecydowanie powinien być częścią podstawki, bo standardowe rozwiązanie szybko zaczyna przeszkadzać.

Więcej przygód i współpraca

Innym zgrzytem, na który wielu zwracało uwagę już w trakcie zbiórki pieniędzy, są karty eksploracji i zdarzeń. Te pierwsze (72 karty) zawierają krótki opis przygody/spotkania itp. i zwykle dwie opcje do wyboru. Karty zdarzeń (56) są niejako rozwinięciem niektórych zadań pobocznych z eksploracji. Czy 128 kart “przygód”, które nie będą niespodzianką po jednorazowym odkryciu, to mało? To zależy. Odkrycie wszystkich możliwych kart eksploracji trochę nam zajmie, gdy po jednej rozgrywce nie będziemy ich tasować, żeby nic się nie powtórzyło. A do tego dochodzi kwestia spamiętania, co nam dają poszczególne odpowiedzi na jednej z 72 kart. I co się kryje pod ponumerowanymi kartami zdarzeń.

Niezależnie, jak dobrą mamy pamięć i jak często będziemy grać w Wiedźmina: Stary świat, jeśli chodzi o karty przygód, to im więcej, tym lepiej. Dodatek wprowadza łącznie 200 kart eksploracji/zdarzeń, co już jest bardzo sensownym zbiorem przygód. Ale póki co tylko dla wspierających.

GramTV przedstawia:

Ostatnim istotnym rozszerzeniem (z całym szacunkiem dla Ciri czy wierzchowca na dachu) jest Dziki gon, czyli rozbudowany moduł wprowadzający tryb kooperacji. Fanów grania do jednej bramki nie brakuje, podobnie jak “solistów” i Dziki gon z pewnością przypadnie im do gustu. Ale patrząc na podstawowe założenia gry jest to typowa rzecz dla chętnych. Dobrze pomyślana, wprowadzająca nowe zasady i ładne figurki, ale ja chętniej będę wracał do podstawowego wyścigu o punkty reputacji, bo negatywna interakcja (walki, poker, “podkradanie” potworów i trofeów) bardziej mi odpowiada.

Rzemieślniczy Wiedźmin

Oczekiwaniu na Wiedźmina: Stary świat towarzyszył ogromny “hajp i hejt”. Jedni rzucali się w ciemno na grę z wszystkimi możliwymi dodatkami, podczas gdy inni starali się studzić emocje i przekonywać, że zapowiada się co najwyżej przeciętna gra na znanej licencji. Po ograniu podstawki i dodatków ze stretch goali jestem przekonany, że Wiedźmin: Stary świat będzie w najbliższym czasie regularnie wracał na mój stół. Bardzo podoba mi się bowiem prostota i przejrzystość zasad, które niby nie wprowadzają żadnych rewolucji, ale są przykładem solidnego rzemiosła. W tej układance po prostu wszystko do siebie pasuje i sprawia sporo frajdy - może poza walkami z potworami, które na szczęście da się “naprawić” wspomnianym dodatkiem.

Bardzo podoba mi się oprawa graficzna i klimat Wiedźmina wylewający się z kart przygód, nazw, przedmiotów. Figurki, jak na grę planszową (bo widziałem już bezsensowne porównania do bitewniaków), są pierwsza klasa. Kłaniam się także przed projektantami plastikowego insertu, który jest świetnie pomyślany, mieści karty w koszulkach i ma nawet przezroczyste wieczka, żeby nic się nie wysypało. Porównując to do wyprasek w wielu innych grach za kilkaset złotych (albo ich zupełny brak) Wiedźmin: Stary świat wypada fenomenalnie.

Wiedźmin: Stary świat nie powalił mnie na kolana, nie jest to najlepsza gra ostatnich lat, z jaką miałem styczność, ale ma w sobie to coś, co zachęca do kolejnej rozgrywki. Fani zaawansowanych przygodówek z mnóstwem móżdżenia i mikrozasad do spamiętania nie znajdą tu nic dla siebie. Ale w moich oczach jest to źródło solidnej rozrywki z fajnym systemem walki i budowaniem talii, rozwojem postaci i wiedźmińską otoczką. Widziałem, że wiele osób narzeka na downtime, czyli uporczywe czekanie na swoją kolej, jako że każdy wiedźmin ma w swojej turze sporo spraw do załatwienia. Ale tu też wszystko zależy od liczby graczy, znajomości zasad i wcześniejszego planowania. Czytanie kart przygód czy walka faktycznie mogą “nadmiernie” wydłużyć daną turę, ale samo poruszanie się i robienie akcji obszaru to kwestia maksymalnie kilku minut, gdy ktoś jest ogarnięty i zdecydowany. Nie ma więc złotego środka i to, co dla kogoś będzie wadą, inni będą traktować jako źródło zabawy i okazję do snucia opowieści w miłym towarzystwie.

Jeżeli szukacie świetnie wydanej, niezbyt odkrywczej, ale dobrze działającej przygodówki w realiach fantasy z prostymi (ale nie prostackimi) zasadami, to Wiedźmin: Stary świat może wam przypaść do gustu. Warto jednak pamiętać, że podstawka ma braki, które prędzej czy później trzeba będzie załatać dodatkami. Końcowa ocena dotyczy “surowej” gry, którą będzie można kupić 21 czerwca. Z Zestawem przygód i Na tropie potworów byłoby co najmniej o jedno oczko wyżej i z tymi rozszerzeniami będę chętnie startował do kolejnych wyścigów o punkty reputacji.

Strona 2/2
7,0
Dobra, lekka przygodówka z klimatem, ale bez niektórych dodatków sporo traci
Plusy
  • Proste, ale niebanalne zasady
  • Klimat i odwołania do Wiedźmina z książek i gier
  • Figurki (potworów tylko w wersji Deluxe)
  • Kościany poker
  • Jakość wykonania
  • Wzorowy insert
  • Rozwój postaci i zdolności specjalne
Minusy
  • Talia potworów
  • Rozgrywanie tych samych zadań pobocznych
  • Tropienie potworów - w podstawce bardzo prostackie
  • Powyżej 2-3 graczy może się dłużyć
Komentarze
3
Crask
Gramowicz
05/06/2023 20:27

Jak rzadko zgadzam się z recenzentem. Grę odebrałem ponad tydzień temu i miałem już okazję rozegrać kilka partii. Wnioski mam podobne, przyjemna gra ale bez rewelacji. Z dodatkami z Kickstartera dałbym 7,5/10. Grałem min. w czteroosobowej grupie. Faktycznie się momentami dłuży, ale jest bardziej emocjonująco. Gracze szybciej rzucali się na najsilniejsze potwory i zdarzyło się kilka spektakularnych porażek. Eredrin na koniu to dziad i franca.

Dodatki mam wszystkie, ale jeszcze nie testowałem nic poza tymi ze zbiórki. W ten weekend planuję spróbować ze Skellige. Zapowiada się fajnie, chociaż raczej jak więcej tego samego. Mam natomiast spore obawy co do dodatku z Magami. Twórcy odmówili stworzenia osobnej talii kart eksploracji i zdarzeń dla Czarnoksiężników. Zamiast tego grając magami powinniśmy słowo Wiedźmin zastępować słowem Czarodziej. Niestety bardzo wiele przygód pisanych jest pod Wiedźmaków. Bez gruntownego retuszu będzie i śmiesznie i smutno.

Kocham życie jako gracz
Gramowicz
05/06/2023 18:46

Nawet jakby gra była 8/10 to nie mam z kim grać

MisticGohan_MODED
Gramowicz
05/06/2023 16:09

Całość robi spore wrażenie.




Trwa Wczytywanie