Recenzja Need For Speed Unbound - jazda po bandzie

Zrobiłem wszystko co mogłem, aby o Need For Speed Unbound pisać pozytywnie i starać się pokazać, że jest dobrze… ale gra mi tego ani trochę nie ułatwia.

Takie jest prawo ulicy.

Nie będę ukrywał – po Need For Speed Unbound oczekiwałem czegoś zdecydowanie więcej, mimo że sam miałem dość niskie oczekiwania. O ile można dużo rozmawiać na temat kierunku, w którym podążyła seria oraz rozwiązaniach w rozgrywce nakreślonych przez poprzednie gry, to mimo wszystko wystarczyło stworzyć coś, co można byłoby nazwać NFS Heat z turbodoładowaniem. Głównie dlatego, że poprzednia gra po poprawkach i aktualizacjach zawartości była naprawdę dobrą grą wyścigową. Chcę wierzyć, że właśnie taki pomysł na Unbound był w ekipie Criterion.

Tego o Need For Speed Unbound niestety powiedzieć nie można. Głownie dlatego, że gdy momentami gra oczarowuje klimatem, a animowane wstawki dodają smaku, tak nieprzewidywalny model jazdy połączony z koniecznością przebijania się przez tryb fabularny oraz grind tych samych wyścigów powtarzanych w rytmie dzień/noc w pewnym momencie tę radość z jazdy po prostu odbiera. Nie mówiąc już o tym, że nie do końca jestem fanem oddzielenia trybu fabularnego od zabawy sieciowej w sposób zaproponowany przez Criterion. Są co prawda plusy tego rozwiązania (w razie wyłączenia serwerów nadal prawdopodobnie da się rozegrać kampanię), ale mimo wszystko kompozycja rozgrywki oparta głównie na wykonywaniu wyzwań, a nie prostego „od zera do street racera” kompletnie do mnie nie trafia. Tym bardziej, że większość aut specjalnych zdobywanych w kampanii przechodzi na konto online.

I zupełnie zostawiam na boku zarówno stylistykę nowego NFSa, jak również i ścieżkę dźwiękową. Ta pierwsza właściwie mimo mojego pierwotnego dystansu przypadła mi bardzo do gustu, natomiast ta druga to już kwestia zamiłowań muzycznych – do mnie te kompozycje nie trafiają, ale jest szansa, że do innych będą trafiały bardziej. Zawsze można sobie odpalić playlistę z najlepszymi kawałkami z poprzednich NFSów i mieć problem z głowy.

GramTV przedstawia:

Naprawdę chciałbym Need For Speed Unbound dać coś więcej niż ocena, którą widzicie poniżej. Widać, że jakiś pomysł na tę odsłonę był, a duch Underground pomieszany delikatnie z Most Wanted również jest zauważalny. Wszystko jednak rozchodzi się o mniejsze lub większe elementy, które powodują, że momentami ma się ochotę rzucić grę w kąt i nigdy do niej nie wrócić. Nie tyle ze względu na poziom trudności, ale pewną oskryptowaną niesprawiedliwość, przerost formy nad treścią oraz wiele elementów, które nie są dopracowane lub chybiają niczym niedoświadczony świeżak w bramkę checkpointu. Nie mówiąc już o kompletnie zniechęcającym do jakiejkolwiek obcowania trybie sieciowym, który mam nadzieję doczeka się porządnego przebudowania w kwestii postępów.

Tak czy inaczej, mimo wszystko, dla kampanii ograć można, ale niekoniecznie trzeba już teraz. Wygląda na to, że najwięcej z tej gry wycisną ci, którzy będą najcierpliwsi i poczekają na dalsze kroki twórców tak, jak było to w przypadku Need For Speed Heat.

Strona 3/3
6,5
Początek był naprawdę obiecujący, ale im dalej tym trudniej o usprawiedliwienia...
Plusy
  • Graficznie i stylistycznie wypada naprawdę dobrze - cel-shading oraz animacje dodają całości smaku.
  • Niektóre elementy dobrze znane z NFS Heat dobrze sprawdzają się również i tutaj.
  • Spora liczba samochodów oraz możliwości ich tuningu pod względem osiągów oraz wyglądu.
  • Zabawa wyglądem awatara... bo dlaczego nie?
  • Fabularnie jest momentami naprawdę interesująco, aktorzy głosowi wykonali kawał dobrej roboty.
  • Nutka hazadrowa w wyścigach, która byłaby naprawdę ciekawym urozmaiceniem...
Minusy
  • ... gdyby nie zbyt mocno doładowane AI kończące wyścig 2 km przed graczem bez względu na poziom ulepszeń i policja, która skoncentrowana jest głównie na graczu w dalszych etapach zabawy.
  • Model jazdy, który mimo podobieństw do poprzednich odsłon serii nadal potrafi sprawiać problemy.
  • Główny wątek rywalizacji, który umyka w pewnym momencie rozgrywki, jak również kompletnie olany wątek władz miasta walczących z ulicznymi kierowcami.
  • Konieczność przebijania się przez kalendarz fabularny oraz powtarzające się do znudzenia trasy z różnymi nagrodami.
  • Przekombinowany model zdobywania samochodów w trybie sieciowym Lakeshore Online.
  • Jeden z najsłabszych photo mode w ostatnich latach w grach komputerowych, a był potencjał na coś naprawdę dobrego.
Komentarze
8
Gregario napisał:

Aż chce się powiedzieć, że miało być tak pięknie, a wszyło jak zwykle :P

Ja bym powiedział inaczej - nie zapowiadało się pięknie, było nawet ok, ale później wyszło jak zwykle ;)

Gregario
Gramowicz
10/12/2022 02:00

Aż chce się powiedzieć, że miało być tak pięknie, a wszyło jak zwykle :P

dariuszp napisał:

Mnie sama stylistyka "NFS Anime" odrzuciła i nawet nie patrzyłem w stronę tego produktu. Ocena nie zaskakuje. W końcu to gra od EA.

I właśnie paradoksalnie ten styl wcale źle nie wypada. Nawet jest całkiem miły dla oka, ale to już kwestia też gustu.




Trwa Wczytywanie