Pierwsza część przygody w Śródziemiu dobiegła końca. Oceniamy, czy jest po co wracać na drugi sezon.
Nadciągający mrok
Po najdroższym serialu w historii należałoby oczekiwać najwyższej jakości. Oczywiście nawet nieograniczony budżet nie zapewni, że napisana historia będzie warta uwagi, bohaterowie charyzmatyczni, a efekty specjalne olśniewające, jeżeli za projekt biorą się nieodpowiednie osoby. Taki los spotkał Władcę Pierścieni: Pierścienie Władzy, która miała stać się serialem fantasy nowej ery, pokazując miejsce w szeregu Netflixowemu Wiedźminowi i Grze o Tron od HBO. Produkcja Amazona miała raz na zawsze zatrzeć granicę między wysokobudżetowymi blockbusterami a serialami przeznaczonymi na mały ekran. Oczekiwania wobec Pierścieni Władzy może były nawet zbyt wielkie i niesprawiedliwe, ale sami twórcy nie kryli się z tym, że tworzą produkcję, którą sam Tolkiem by aprobował. I może w ich głowach rzeczywiście tak miało to wyglądać, ale wyobrażenia swoje, a rzeczywistość swoje. Po ośmiu ponad godzinnych odcinkach mamy już jasność, że wszystkie te obietnice nie zostały spełnione, czyniąc z serialowego Władcy Pierścieni jedną z najbardziej rozczarowujących produkcji w historii.
Po pokonaniu wielkiego zła w Śródziemiu wreszcie zapanował pokój. Galadriela (Morfydd Clark) tracąc na wojnie swojego brata, postanawia wyruszyć tropem zaginionego Saurona i zemścić się za wszystkie doznane krzywdy. Kobieta przeciwstawia się nawet swojemu królowi Gil-galadowi (Benjamin Walker), kontynuując swoją misję. Nieoczekiwania trafia do królestwa Numenoru, gdzie rządzi królowa regentka Miriel (Cynthia Addai-Robinson). Wraz z innym ocalonym z wraku statku, Halbrandem (Charlie Vickers), oboje przekonują królową do wyruszenia wraz z całą armię na wschód, aby pokonać armie orków. W międzyczasie Elrond (Robert Aramayo) odkrywa w kopalniach swojego przyjaciela, Durina IV (Owain Arthur), niezwykle rzadki surowiec, który może doprowadzić do uratowania wszystkich elfów ze Śródziemia. Rozpoczyna się kolejna walka z ciemnością i złem, które tym razem nie zamierza dać za wygraną.
Amazon kupił wyłącznie prawa do Hobbita oraz Władcy Pierścieni, więc przedstawione w serialu wydarzenia z Drugiej Ery opisane zostały w większości w liczących około dwustu stron dodatkach. Niewiele materiału, jak na planowaną pięciosezonową historię. Twórcy musieli więc wykazać się kreatywnością i oryginalnością, aby w duchu powieści Tolkiena stworzyć odpowiednią historię, która byłaby nie tylko logiczna i łączyła się z wydarzeniami z Władcy Pierścieni, ale również nie dopuścić do zbyt wielu zmian, które zatarłyby najważniejsze elementy tego uniwersum. Niestety Pierścienie Władzy to nieudolny, nudny i pozbawiony efektowności zwykły internetowy fanfik, na ekranizację którego ktoś rzucił zbyt dużo pieniędzy.
GramTV przedstawia:
Premierowe dwa odcinki dawały ogromną nadzieję, że wielowątkowa historia zostanie rozwinięta, przedstawiając wszystkie najważniejsze wydarzenia z Drugiej Ery, zarówno w tym sezonie, jak i w kolejnych. Powrót Saurona, stworzenie Mordoru, wykucie Pierścieni i inne wydarzenia powinny wystarczyć, aby zadowolić zarówno fanów Tolkiena, jak i zwykłych widzów, chcących obejrzeć rozrywkę najwyższych lotów. Niestety Pierścienie Władzy już w pierwszym odcinku uginają się pod naporem licznych nielogiczności, braku spójności i zwykłych fabularnych głupot. Scenarzyści nie wykazali się wystarczającą wyobraźnią, aby poszczególne wydarzenia ze sobą połączyć, nie tworząc przy tym mnóstwa paradoksów, nie tylko z przeskakiwaniem bohaterów w czasie i przestrzeni, na czym chociażby cierpiały późniejsze sezony Gry o Tron.
Ciężko ze spokojem patrzy się na szczęśliwe zbiegi okoliczności, fabularne zbroje broniące bohaterów, czy zwykle partactwo showrunnerów, którzy nie potrafili dopilnować nawet najprostszych kwestii. Przykłady? Proszę bardzo. W jednym z odcinków kilkutysięczna armia orków maszeruje do wieży, w której schronili się ludzie z pobliskiej wioski. Plac u podnóża wieży nie pomieściłby tak wielu żołnierzy, mimo to serial próbuje wmówić widzowi, że tak właśnie się stało. Jakby tego było mało, to stojąca od wieków wieża zostaje zniszczona tylko dlatego, że jedna z lin ją podtrzymująca została zniszczona. Można się więc zastanawiać, jak budowla przetrwała tak długo. Kolejny przykład? Przywódca orków uwalnia Arondira, aby ten ostrzegł ludzi i dał im ultimatów, że mogą przeżyć, jeżeli przyłączą się do orków. Abstrahując już logiczność samego tego wątku, Arondir już wcześniej udowodnił, że jest ponadprzeciętnym wojownikiem zdolnym do zabicia wielu przeciwników. Mimo to w następnej scenie po uwolnieniu elficki bohater posiada pełne uzbrojenie, jakby orkowie sami zwrócili mu jego łuk i miecz.
Najgorsze są głupoty w tym serialu, gdzie albo uważa się widza za totalnego idiotę, albo twórcy nie są zbyt bystrzy.
Pamiętacie, jak w nowych Gwiezdnych Wojnach statki kosmiczne zatrzymywały się w próżni, kiedy kończyło im się paliwo?
Tutaj mamy główną bohaterkę, która potrafi wyskoczyć po środku zimnego oceanu za burtę i płynąć w losowym kierunku, albo przyjąć wybuch wulkanu na klatę.
Przecież to się kupy nie trzyma. Niezależnie czym mamy film fantasy czy SF, to powinno się trzymać jakiś podstawowych zasad fizyki czy biologii.
dariuszp
Gramowicz
17/10/2022 10:18
Co jak co ale jeżeli scenariusz jest kiepski to w zasadzie ani efekty, ani gra aktorska ani budżet nie są w stanie uratować żadnego serialu.
Bardzo fajnym przykładem jest Breaking Bad i odcinek "Mucha". To odcinek z sezonu 3 gdzie cały odbywa się w laboratorium. Walter próbuje złapać muchę i w zasadzie o tym jest cały epizod.
Epizod uznaje się za jeden z najlepszych w serii dzięki świetnemu scenariuszowi i aktorstwu.
Dowcip polega na tym że epizod powstał na kolanie bo się okazało że twórcy serialu przekroczyli budżet i nie stać ich było na transport wszystkiego do nowej lokacji więc by zaoszczędzić kasę postanowili nakręcić epizod w jednym pomieszczeniu.
Także prawda jest taka że jeżeli Twój scenariusz ssie to nie ma co inwestować w serial bo żaden budżet go nie wyratuje i Pierścienie Władzy są kolejnym dowodem że to prawda.
ZubenPL
Gramowicz
15/10/2022 23:48
Yarod napisał:
Dodałbym jeszcze:
* w ogromnej masie całkowicie spartaczony casting i fatalną grę aktorską (już nawet nie będę się pastwił nad Galadrielą której rola jest odgrywana z subtelnością cegłówki, ale Celebrimbor, Isildur itp. itd.)
Żadni aktorzy nie wyratowali by tego scenariusza xD